Miasto teatralne

Zaczka Brulion teatralny

Według Zbigniewa Kadłubka, „Królewska Huta" Ingmara Villqista, jego „sztuka chorzowska", jest literacką i sceniczną rzeczą „O żarzeniu się miejsca twórczego w pewnym miejscu na mapie". Niekiedy wydaje mi się, że wiem coś o tym miejscu – mimo że na inną mapę spoglądam. Jednak nic mi się nie żarzy, co najwyżej tli i nieodwołalnie, zwyczajnie gaśnie (są przecież jeszcze inne, równie ważne i gorzkie melancholie). Ale może dlatego bardzo uważnie, kilka razy, czytałem „baśń miejską" Villqista. Nic dziwnego. Do miasta należy wielokrotnie wracać i wciąż je dla siebie czytać. A gdy trzeba, nie grać z nim ani w białe, ani w czarne, lecz w teatr.

9 grudnia 2017 roku

Nie chodzimy ulicami, lecz pamięciami.

5 października 2018 roku
Bohaterowie baśni muszą przejść długą drogę, pokonać ból i strach, odważnie poddając się próbie drogi, aby odnaleźć wodę życia – albo miasto i jego źródła. Pewno dzisiaj dużo w tych źródłach brudu i nieczystości. Dopuszczono nas do baśni miejskiej, dobrej i trudnej, niefrasobliwej i jak śmierć poważnej, jasnej i ciemnej. ...(Z jakiej nas baśni wygnano?).

6 października 2018 roku
W hucie miasto wytapiano, wielkie piece pluły iskrami. Było tyle ognia i dumnej stali, że już nikt nie wierzył w drewniane kościółki i zaczęto budować murowane, z cegieł, świątynie. Krzyże żelazne wracały z wojen na parafialne cmentarze. ...Dzisiaj pozostały już tylko uparte dźwięki – jak w „Królewskiej Hucie" Ingmara Villqista – „pisk ptaków, zgrzyt tramwajów na torowiskach".

7 października 2018 roku
I w domach, i w teatrach zawsze patrzą na nas lustra – wiszące, stojące, małe i większe, dumne bądź skromne, niecierpliwe, pokorne, płaskie, wypukłe, pełne, pęknięte, czyste, lśniące, pokryte kurzem bądź łzami. Niektóre się czegoś domyślają. Dopowiedziane światłem reflektora, są zimne albo gorące.

21 października 2018 roku
Wędrowcom, utrudzonym podróżą, należy przygotować gorącą kąpiel, ale nie ma na to czasu. Fachem Mężczyzny w smokingu jest odwiedzanie i nawiedzanie ludzi, czyni to jednak pospiesznie i bez ceremonii. Zanurza każdego w żalach, bólach, niedokończeniach, a potem w czymś gorszym, a razem z ludźmi topi wszystkie wspomnienia.

13 grudnia 2018 roku
Neonowe choinki doświetlały najważniejszą ulicę w Królewskiej Hucie, ale brakowało śniegu, królewskości i od dawna już nie ma huty. Co krok bankomat. Lombardy. W witrynach dużo taniego zbytku. Gdzieniegdzie wyprzedaże, ogłoszenia o rychłej likwidacji. Bezbronny szyld: „Księgarnia". Wyprowadzono wszystkie książki i wyniesiono półki. Odręczna kartka na drzwiach zachęca, by w kalendarze na nowy rok zaopatrywać się obok, w sklepie z butami.

21 kwietnia 2019 roku
Po śmierci mamy porządkowaliśmy mieszkanie przy Wolności 56, odnajdując pudełka guzików, dziesiątki naparstków, igieł, za wiele szpulek nici i nikomu niepotrzebne parasole. Już niczego nie chroniły i nie dzieliły się żadną tajemnicą. Likwidowaliśmy obecność mamy. Nic nie było warte antykwariatu, z godziny na godzinę ubywało rzeczy jak bólu.

bez daty
Na fotografiach – podobnie jest na cmentarzach – nie widać przedmiotów.

6 lipca 2019 roku
Królewska Huta bez murów – a przecież chcieliśmy się schronić w mieście, jak można schronić się za murami mitu.

bez daty
Czas dramatyczny traktuje ludzi bezwzględnie, nie mogą dla siebie zatrzymać tego, co pomyśleli o sobie – lub nie zdążyli pomyśleć – i gdy zapalają się światła na scenie, niczego przed nami nie ukryją.

28 maja 2020 roku
Zaraz po minięciu Poczty można było wspiąć się na najważniejsze schody w Królewskiej Hucie. U progu nie ustawiono żadnych tablic z ostrzeżeniami lub zakazami, ale to na pewno była granica. Schody nie wywyższały się ponad potrzebę, wytrwale, każdego dnia, a nawet w nocy służyły ludziom, ciężko pracowały, pogodnie, chmurnie, a często w deszczu. Nie opuściły siebie ani na chwilę, nigdy nie zobaczyły ani ognia, ani iskier po drugiej stronie ulicy.

19 grudnia 2020 roku
Szmer zapomnianego miasta. Szmer zapominany. Plącze się za nami, nie umiemy rozplątać miasta. Żaden list nie dzieje się naprawdę, w jednym tramwaj jedzie w asyście kamienic, w innym – po brukowanej ulicy toczą się, powoli, jedna za drugą, furmanki z rudą. Ciągną je duże, królewskie konie, spracowane perszerony.

8 kwietnia 2021 roku
Elias Canetti w „Ocalonym języku": „dowiedziałem się czegoś, czego przedtem nie wiedziałem i czego nie było w żadnej z moich książek, że miasto może kochać człowieka". Ono może również zaskakiwać, niekiedy natrząsać się z kogoś, nie skąpić diabelskich sztuczek, czarciej mitologii, kusić nią, osaczać. Żyjemy w mieście jak w poczekalni. Najbardziej wyraźny ze światów to ten nieobecny. I jeszcze ten, który ma nas zabrać w nieznane, niepowrotne. O jakiej podróży marzą znużone antykwariaty?

bez daty
Pan Hayder dawno temu, w chwili szczególnej, gdy na Wielką Wojnę, bezlitosną, wezwano, list pisał. Stawiał równo, uważnie, zamyślone litery. Coś wyznał albo zataił, zwierzył się z ręką na sercu lub rękę w pięść zacisnął, by serca nie czuć. Diabli go tam wiedzą.

bez daty
List Pana Haydera – „Jaki stary... Pożółkły... Ledwo co widać...". Miasto jest pełne starych, zmęczonych listów, które z miastem odchodzą.

bez daty
Mężczyzna w smokingu podsumował los, wyobrażenie losu Pana Haydera: „(...) dziś termin. Tak wyszło. Wszystko". Nie wiemy, czego to termin – może dowiemy się, ale wcześniej rozumiemy, bez trudu, że ludzie zawsze mają swoje terminy, że mają je także miasta. Kto czas odlicza i dlaczego to czyni? Dla tych, którzy jak Pan Hayder prowadzą antykwariaty z pamięcią, spoglądanie w przeszłość jest gestem codziennym, gestem dzielonym z ludźmi i przedmiotami. Ale są rzeczy, znaki, słowa i myśli o ludziach, którymi można podzielić się tylko z samym sobą. Jak lękiem lub spojrzeniem na pustą ulicę – lub spojrzeniem na puste niebo, gdzie nie ma już dymów z hutniczych kominów i „bursztynowej zorzy" z wielkich pieców.

4 maja 2021 roku
„Mojry" Piotra Naliwajki na okładce „Królewskiej Huty", wydanej przez Chorzowskie Centrum Kultury. Zreprodukowano obraz wyraźny, ironicznie zamglony, powstrzymujący liryzm, niedosłowny, dyskretny. Ale bliskie mi inne płótno Piotra, właśnie bardzo dosłowne, o tytule podobnym do początku plotki lub zapraszającym do przypowieści: „Przybycie Jezusa Ch. do Chorzowa". Skoro (w czasie niewiadomym, a więc pospolitym) Jezus Ch. rzeczywiście raczył przybyć, chociaż z niewiadomych dla nas powodów, to pewno jakiś czas brodził przez miasto Ch., może raz czy drugi zatrzymał się albo wręcz potknął na ulicy Wolności. Nikt nie rozpoznał wędrowca, nie uklęknął, nie zagadał do niego. Dopiero trzej pijaczkowie w bramie – chyba tej niedaleko dawnego kina lub sklepu z losami – zaczepili Jezusa Ch. Nie mieli wiele do powiedzenia, wykonali jakieś gesty, z tymi gestami zostali dokonani i namalowani, zaczepili nie Mesjasza, ale samych siebie.

5 maja 2021 roku
Miejsce gry już określono i wypełniono przedmiotami. Jest osobowe i osobiste – jak zawsze, gdy dekoracje oswajają się z aktorem. Drzwi do scenicznego antykwariatu na pewno na kogoś jeszcze oczekują, są gotowe otworzyć się na niespodzianki i kilka zagadek. Wystarczy, że Mężczyzna w smokingu naciśnie klamkę, tę delikatną sprężynę wszystkich dialogów i niejednej winy, rozejrzy po wnętrzu, rozgości, mimo że go nikt nie zaprosił. Przyszedł z daleka, a może tylko z ulicy Wolności. Ukrył w skórzanej teczce skoroszyt oprawiony w kolor czerwony, pamięta co w każdej rubryce i dlaczego już pilne. Jest zmęczony i znudzony, bo musi zrobić swoje, a blisko północ. Robić swoje w teatrze, to mówić, zaczepiać słowami, które niekiedy oglądają się za siebie albo jeszcze gdzieś dalej. Czasem słowa – zarówno zwyczajne, jak i niezwyczajne – gotowe rzucać się ludziom do gardła. Pewno da się tak czynić na każdej scenie, w różnych teatrach i w wielu miejscach. Niekiedy miasta same są sceną. Wiele ról na niej czuwa, i słów, w które można się ubrać jak w kostium, coś udawać chwilę czy nieco dłużej. Czuwa też wiele czasów i one mają własne wyglądy, jakby to nie był teatr, a rewia wspomnień. Czy tylko w antykwariacie życie jest grą masek, bolesnym karnawałem, diabelskim młynem, który toczy się szybko, w którym wszystko się miesza?

6 maja 2021 roku
Mężczyzna w smokingu, który odwiedza – nawiedza – antykwariat, nie ma złudzeń: „Wszyscy mi tak mówią, że ich miasta, wsie są piękne – bo ich. Tam się urodzili i zatracili ze szczętem. Wszystko to jest obrzydliwe i nie warte funta kłaków". Przybysz z daleka jednak nie ma racji, niewiele pojął, chociaż zajrzał do niejednego antykwariatu i ogrom dusz ludzkich odwiedził. W głowie ma cudze lęki, jęki i głośne lamenty, nic dziwnego, że lubi ciche i proste rachunki, czarne i białe, a najbardziej, diabeł jeden wie czemu, finały czarne jak smoła, jak noc i śmierć. Jeszcze nie mamy pojęcia, czy mu się uda, ale chcemy, aby nie stało się tak, jak zawsze, aby pomogła, zmogła znane – nieznane Dziewczyna. Przyjdzie z miasta, z nocy albo ze świata. Dziwna jakaś, odważna, zuchwała, jakby miasto i świat zawsze były jej zaświatami.

bez daty
Dobra pamięć to pamięć dokładna, sumienna, a więc dotkliwa? A jeżeli pamięć jest uparta i drapieżna, więc ktoś na kogoś poluje, dołki pod innym kopie i sidła zakłada? Sidła na ludzi, pułapki na miasto? Czy w nim się było naprawdę i jest nadal, a zatem wszystko, co nasze smutne, magiczne i własne?

17 czerwca 2021 roku
Powoli znikają zakurzone sklepy z rupieciami, z przedmiotami udającymi wartość i dostatek, a w istocie zbiedniałymi, zasmuconymi, porzuconymi, wygnanymi z jakiegoś domu, który najpierw utracił ludzi, a później pozostawione przez nich przedmioty. Podobno, jak twierdzi Ingmar Villqist, „każda rzecz ma swoją długą historię". Komu jednak zechce się za tą historią podążyć, kto pozostanie jej wierny i czy raz jeszcze baśń miejską opowie?

18 czerwca 2021 roku
Na ulicach zapalono latarnie, w mieście nie wygaszono wspomnień. Czasem o listach, czasem o ludziach, którzy listy czytali. Czasem o hucie, wielkich piecach i czterech kominach. Kilka innych opowieści leniwie snuje się nad dachami kamienic. Gdzieś dołem przemyka cień z teczką lub bez niej, zapomina, po co przyszedł lub do kogo miał pójść.

Wieczór promujący „Królewską Hutę" Ingmara Villqista odbędzie się 22 czerwca, we wtorek, o godzinie 18, w Chorzowskim Centrum Kultury, które jest wydawcą książkowej edycji dramatu. Spotkanie z udziałem Autora poprowadzi prof. Zbigniew Kadłubek.

Piotr Zaczkowski
Dziennik Teatralny
19 czerwca 2021

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia