Miejsca z pozytywną energią
Uwagi po sezonie, cz. 4Scena 21 na tyłach krakowskiego klubu Cocon – mała salka na kilkadziesiąt miejsc, w której wielkim wysiłkiem młodzi aktorzy zorganizowali teatr. Trochę to na razie amatorskie i razi fastrygą, ale życzę im jak najlepiej. Tym bardziej, że poruszają ważne tematy, nie grają najgorzej (oglądałem w mijającym sezonie nieco manieryczne przedstawienie "Trzej bracia"). Ale samo miejsce i zapał godne pochwał. Czyżby na Gazowej, obok Teatru Nowego powstawał młodszy brat? Ciekawym kolejnych repertuarowych propozycji.
Centrala Artystyczna w Koszalinie – o której już pisałem w felietonach, prowadzona jest przez Violę. Jedyne miejsce w Koszalinie, gdzie dzieje się coś więcej niż pożeranie zakalcowatej pizzy, zapijanej browcem. Pizza z Centrali jest cienka i bardzo przypomina tę neapolitańską. Koktajle tu są z porzeczek z działki właścicielki, a piwa regionalne. Wewnątrz powstają ciekawe wystawy, organizowane są koncerty i wieczory literackie. Tu można spotkać pokrewne dusze, pogadać o istotnych sprawach. Oczywiście lokal nielubiany jest przez sąsiadów z kamienicy, nocami robiących zdjęcia z fleszem. Pan sąsiad gdy mnie uwieczniał, skryty był za firanką. Jakie to polskie, jakie zaściankowe...
Czarna Sala w Kwidzynie – gdzie swą bazę ma Scena Lalkowa im. Jana Wilkowskiego, od lat prowadzona przez Dorotę Dąbek. Przykład na owocną pracę w lokalnej społeczności. Odbywają się tam spektakle festiwalu ANIMO, to tam mieszkańcy miasta przychodzą raz w miesiącu obejrzeć spektakl teatralny puszczany na ekranie. Tam toczą się ciekawe dyskusje po przedstawieniach, tam młodzież ma swoje miejsce, tam dzieje się sztuka. Tam raz w miesiącu prowadzę Dyskusyjny Klub Teatralny.
Placyk przed Teatrem Pinokio w Łodzi – miejsce letnich rozmów podczas czerwcowego festiwalu Karuzela. Miejsce, w którym śpiewa się "Konia" zespołu Lube grubo po północy, na grube męskie głosy. Miejsce, w którym Kazio Sponge, zrobiona z gąbki lalka prowadzi rozmowy o teatrze i o swojej mamie. Miejsce spotkania z aktorami i aktorkami. Miejsce, w którym zatrzymuje się czas.
Stara Drukarnia w Rzeszowie – barman jakoś dziwnie uśmiecha się, jak wchodzę i leje mi wiśniówkę bez pytania i bez opamiętania. I wciąż ten kąśliwy jego uśmieszek. Dobra energia, undergroundowy wystrój, ale bez brudu i wystających z krzeseł gwoździ. Spory wybór "szotów" o dziwnych nazwach, atrakcyjnie podany drink z paloną kawą na sambuce. Dobrze tu pogadać z aktorami.
Pod Arkadami w Tarnowie – lokal, w którym czas po premierach i spektaklach spędzają z kolei aktorzy tarnowscy. Postrzeganie tego miejsca zmienia się po północy. Gdy gęstnieje atmosfera, rozmowom i tańcom nie ma końca. Odwiedziny lokalu mogą skończyć się w różnoraki sposób. Należy uważać!;-)
Teatr CST z Cieszyna – prowadzony przez Bogusława Słupczyńskiego. Mający problemy finansowe, szykanowany przez cieszyńskich radnych, potrafił wyprodukować dobry monodram, niewielkimi kosztami. "Love" na podstawie tekstu Artura Pałygi to monolog chłopaka, zakochanego w dziewczynie. Miłość kwitnie w internecie, na blogu, na czacie. Ona ciężko chora, on ciężko zakochany. "Love" oglądam w maleńkiej salce, w maleńkim budynku, skąd wychodzę na małe podwórko. Heroiczna praca Słupczyńskiego z lokalną społecznością ciągnie się od wielu lat. W budynku, w którym CST na siedzibę jest przytulnie. Kawa, herbata, tak przyjacielsko, rodzinnie, klimatycznie.