Milczę, więc jestem

25. Międzynarodowy Festiwal Teatralny Malta

Słowa, słowa, słowa. Lawiny, potoki słów. Nieustannie mówimy, dyskutujemy, tokujemy. Monologi i dialogi. Nie zawsze o czymś ważnym, najczęściej o niczym. "Dzień dobry", "gratuluję", "nie, dziękuję", "nie słyszałem", "trzymaj się", "ja dobrze, a ty?". Cały katalog słów i zwrotów, których używaliśmy już tyle razy, że nawet nie wiemy, co dokładnie znaczą. A gdybyśmy raz spróbowali pomilczeć?

"Nie mówię,

Nie otwieram ust,

Bo już mi niewymownie żal

Moich do ciebie słów."

Prezentowany podczas Malta Festival spektakl "If a window would open" Tiago Rodriguesa, jednego z najbardziej znanych portugalskich reżyserów młodego pokolenia, zwraca uwagę na bardzo istotną rzecz - coraz częściej mówimy, ale coraz mniej w tym sensu i zastanowienia. Nie rozmawiamy już po to, żeby się nawzajem poznać, pomóc, pobyć ze sobą, ale po to, by zagłuszyć ciszę, która jest niezręczna. Milczenie kojarzone jest z czymś dziwacznym, przykrą dolegliwością, z której trzeba jak najprędzej się wyleczyć. Pokutuje krzywdzące myślenie: nie mówisz, to znaczy, że nie masz nic do powiedzenia. Nieustannie otaczamy się dźwiękiem. Płynie z radia, z ekranów TV, z wszechobecnych reklam, ze słuchawek, których już prawie nie zdejmujemy. Zewsząd zalewają nas słowa, zabierając przestrzeń i powietrze, tak przecież potrzebne do myślenia i świadomej obecności.

Brzuchomówca i syndrom ofiary

"Wagony słów!

Węglarki słów!

Prawdziwe złoto,

Diamenty, perły,

Bardzo niewiele

Sztucznej biżuterii!"

Dwie kobiety, dwóch mężczyzn. Czworo artystów z Mundo Perfeito siedzi na krzesłach twarzami do widowni. W tle, na wielkim ekranie wyświetlają się migawki z dzienników telewizyjnych - zapowiedzi spikera i fragmenty emitowanych materiałów. Aktorzy zręcznie podkładają pod nie głos i gestykulację, prezentując własne wersje tego, co widzimy na ekranie. Zabawne i absurdalne interpretacje wywołują u publiczności salwy śmiechu. Bo jak tu się nie śmiać, widząc samochody jadące na wstecznym, mężczyznę, którego słowa nie nadążają za ruchem warg, polityka wymyślającego nowy język albo innego, który publicznie przyznaje się, że nic nie wie. Równie zabawnie jest wtedy, kiedy w "przerwie na reklamę" rozdają wśród widzów jogurt truskawkowy, przypisywany im według przymiotników. "Szczery", "szybki", "użyteczny", "sprawiedliwy", "przystojny", "dziewica". Czy można zdefiniować człowieka jednym słowem? Nie można. A jednak reklamy próbują to robić.

Farsa kończy się dopiero wówczas, kiedy kraj nawiedza "epidemia milczenia". Widzimy ludzi na ulicach, którzy nie wypowiadają ani jednego słowa, nawet kiedy są w grupie. Milczy również popularny prezenter wiadomości, który w myślach przyznaje się do tego, że już dawno stracił panowanie nad swoim głosem.

Wielka, wielka cisza

"Nie mówię,

Nie otworzę ust,

Żeby już nie było mi żal

Moich do ciebie słów."

Pamiętam film sprzed dziesięciu lat, który zrobił na mnie duże wrażenie. To "Wielka cisza" Philipa Gröninga, dokument pokazujący codzienność francuskich mnichów, którzy zamknięci w klasztorze Grande Chartreuse zobowiązali się do zachowania milczenia. W filmie nie pada więc ani jedno słowo, a jedynymi głośniejszymi niż echo kroków dźwiękami są śpiewane przez zakonników psalmy. Obłędne doświadczenie.

W "If a window would open" pada zdanie: "Jeśli zdecydujesz się zamilknąć na dłużej, wszyscy dookoła będą oczekiwali, że kiedy już w końcu przemówisz, powiesz coś spektakularnego". Fakt. W powszechnym rozumieniu, żeby z własnej woli zaniemówić, trzeba mieć po temu jakiś cholernie dobry powód. A jeśli już się na to decydować, to tylko po to, żeby po powrocie do świata słów obwieścić całej planecie coś przełomowego. Na przykład receptę na globalne ocieplenie albo ochronę ginącego tygrysa syberyjskiego. Tymczasem, jak u Rodriguesa, niekiedy milczenie przerywa banalne pytanie. Na przykład: "Dla kogo teraz parzysz dwie filiżanki kawy?", wypowiedziane tuż po rozstaniu i zabraniu przez ukochaną wspólnego ekspresu. Pozornie banalne, bo przecież wyraża tak wiele.

"Anieli przyszli,

Zagrali w ciszy,

Nikt ich nie słyszy,

Przestali, wyszli."

* fragmenty cytowane w tekście pochodzą z wiersza "Niemowa" autorstwa Edwarda Stachury

Anna Solak
http://Kultura.poznan.pl
26 czerwca 2015

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia

Łabędzie
chor. Tobiasz Sebastian Berg
„Łabędzie", spektakl teatru tańca w c...