Minister kultury podsumowuje Kongres Kultury Polskiej

rozmowa z Bogdanem Zdrojewskim

Myślę, że udało się zbudować mały fundament zaufania. Kongres zaczął się od małego, ale symbolicznego przemeblowania sceny. Twórcy chcieli być gospodarzami tego Kongresu i faktycznie byli. Na Kongresie nie brakowało bardzo żywiołowych dyskusji i to między samymi twórcami, ale też środowiskami menedżerów, samorządowców, naukowców czy reprezentantów administracji publicznej

Minister kultury dla "Gazety"podsumowuje Kongres Kultury Polskiej. Rozmawiał Roman Pawłowski

Min. Zdrojewski po Kongresie Kultury Polskiej: - Nie da się w Polsce w perspektywie nawet roku 2030 zastąpić państwowego mecenatu innymi mechanizmami finansowania kultury: rynkiem czy prywatnym sponsoringiem. Jestem zwolennikiem bardzo silnego udziału mecenatu państwa w życiu instytucji artystycznych i samych artystów

Roman Pawłowski : Przedstawiony na Kongresie Kultury w Krakowie rządowy program "Polska 2030" przewiduje dla kultury dwie główne funkcje: stymulowanie rozwoju i wypełnianie wolnego czasu po pracy. A gdzie trzecia, bez której kultura nie istnieje: funkcja krytyczna? Gdzie jest miejsce dla kultury i sztuki, która nie daje wytchnienia po pracy ani nie powiększa PKB, za to kwestionuje ustalony porządek świata i pobudza do myślenia?

Bogdan Zdrojewski: Do tej pory sztuka niezależna, eksperymentalna, wolna od ograniczeń raczej dzieliła niż łączyła środowiska twórcze. Jedni ją cenili i akceptowali, inni uważali za niepotrzebną i sprzeciwiali się jej finansowaniu z pieniędzy publicznych. Na Kongresie te podziały zamazały się. Nawet osoby, które nie akceptują eksperymentu w sztuce, uznały, że to ważny element w polityce kulturalnej państwa.

Ale ci, którzy tworzą politykę państwa, chyba tego poglądu nie podzielają. Michał Boni, szef zespołu doradców premiera, w wystąpieniu na Kongresie Kultury nie zająknął się ani słowem na temat miejsca dla artystycznego eksperymentu i sztuki krytycznej, dużo mówił za to o kulturze jako formie wypoczynku.

To zadanie ministra kultury i ja dodaję także funkcję krytyczną kultury. Trzeba uznać, że poszukiwania i eksperymenty muszą stać się jednym z priorytetów polityki kulturalnej państwa. By podkreślić ich znaczenie, prawdopodobnie wyodrębnię w programie operacyjnym "Wydarzenia artystyczne" eksperymenty i nowe formy aktywności artystycznej, aby zagwarantować im przynajmniej minimalne finansowanie.

Nie czuje się pan osamotniony z tymi poglądami w swojej formacji politycznej?

Ludzie obserwujący moją pracę z zewnątrz mówią, że jestem samotnym białym żaglem. Ja tak tego nie odbieram. Mam dobry kontakt z moją formacją.

Jednak premier Donald Tusk na Kongres Kultury nie przyjechał.

Chodziło o to, aby uwolnić Kongres od podejrzeń o instrumentalizację czy upolitycznienie.

Tymczasem twórcy opowiedzieli się za wzmocnieniem mecenatu publicznego państwa. To chyba wbrew oczekiwaniom PO, która jest za decentralizacją?

To dla mnie niespodzianka. Byłem przekonany, że na Kongresie pojawi się przede wszystkim hasło: wzmocnić organizacje pozarządowe.

Może by się pojawiło, gdyby NGOsy były na Kongresie dostatecznie reprezentowane.

Wśród uczestników było blisko 100 przedstawicieli NGOsów.

Jaka jest propozycja Ministerstwa Kultury dla organizacji społecznych? Ich głównym postulatem jest wsparcie publiczne nie tylko na projekty, ale także na tworzenie siedzib, infrastruktury, utrzymania pracowników.

Jestem przeciwnikiem takiego rozwiązania. Musiałoby się to odbyć kosztem środków przeznaczonych na działalność artystyczną obecnie istniejących instytucji kultury. Takim ruchem ograniczyłbym środki na działalność, a zwiększył pulę pieniędzy na administrację.

Brak kapitału blokuje rozwój kultury społecznej.

Zgadzam się. Jeśli nastąpi istotny przyrost środków na kulturę, NGOsy będą mogły być objęte takim programem. Warto jednak pamiętać, że organizacje społeczne otrzymują coraz więcej środków publicznych, w tym roku w programie "Edukacja artystyczna" po raz pierwszy wygrały z instytucjami publicznymi, dostały ponad połowę wszystkich pieniędzy.

Wróćmy do mecenatu państwa. Gdzie jest granica, za którą państwo nie powinno się wycofać?

Wyznacza ją liczba 25-26 instytucji współprowadzonych przez ministerstwo, obok dawnych narodowych instytucji kultury. Kongres dał wyraźny sygnał, że dalej nie mogę redukować udziału państwa w kulturze, i to przyjmuję.

Dziś jednak Ministerstwo Kultury obcina budżety narodowych instytucji. W przyszłym roku Stary Teatr w Krakowie otrzyma dotację pozwalającą jedynie utrzymać teatr i wyprodukować tylko trzy premiery.

To nieprawda, budżety dla instytucji artystycznych na przyszły rok zostały tak zaplanowane, aby zagwarantować środki na koszty stałe i minimalną działalność. Oprócz tego buduję dla nich rezerwę na określone cele. Chcę doprowadzić do mobilizacji instytucji narodowych, aby wykazały konieczność wzmocnienia ich budżetów poprzez nowe wystawy, programy, inicjatywy. Szansa na to, żeby budżet Starego był większy niż w 2008 i 2009 r., jest bardzo wysoka.

Którą z rekomendacji Kongresu uważa pan za najważniejszą?

Edukację. W prawie wszystkich panelach przewijał się postulat wzmocnienia odpowiedzialności państwa za edukację artystyczną i kulturalną. Chcę go realizować.

Co z pomysłem powołania branżowych instytutów, które miałyby się zająć dzieleniem pieniędzy na poszczególne dziedziny sztuki?

Przyjmuję, dwa pierwsze instytuty: Muzyki i Tańca, zbudujemy już w przyszłym roku. Jestem też za tym, aby wyprowadzać decyzje finansowe z ministerstwa do instytutów. Nie chciałbym jednak, aby prowadziły działalność artystyczną. Mają budować pozapolityczną, pozaurzędniczą opiekę nad działalnością innych placówek, wspierać nowe projekty, pomysły, eksperymenty.

Wsparcie publiczne dla jakościowych mediów?

Ciekawa propozycja, podobnie jak zaskakujący postulat, aby wzmacniać środkami publicznymi inicjatywy w internecie, związane wprost z kulturą. Oba do rozważenia.

Na Kongresie zarysował się konflikt pomiędzy twórcami a ekonomistami. Prof. Leszek Balcerowicz zarzucił ludziom kultury mentalność „radzieckiego działacza”.

Był to pierwszy z prawdziwego zdarzenia kontakt myślenia rynkowego ze środowiskiem, które chce być od rynku niezależne, chce mieć prawo do nieliczenia się z rynkiem. Stąd wynikło nieporozumienie pomiędzy prof. Balcerowiczem a twórcami.

Im mniej państwa w instytucjach publicznych, tym lepiej dla instytucji publicznych - mówił prof. Balcerowicz. Czy podziela pan ten pogląd?

Nie da się w Polsce w perspektywie nawet roku 2030 zastąpić państwowego mecenatu innymi mechanizmami finansowania kultury: rynkiem czy prywatnym sponsoringiem. Jestem zwolennikiem bardzo silnego udziału mecenatu państwa w życiu instytucji artystycznych i samych artystów. Oczywiście nie redukuje to odpowiedzialności za finanse ani nie może pociągać za sobą lekceważenia praw rynkowych. Rynek to przecież potrzeby społeczne.

Czy z tego wynika, że plan prof. Hausnera, przewidujący m.in. ograniczenie liczby narodowych instytucji kultury, nie będzie realizowany?

Nie, Kongres opowiedział się przeciwko zmniejszeniu liczby państwowych instytucji, ale w innych sprawach poparł plan prof. Hausnera, np. jeśli chodzi o możliwość tworzenia instytucji kultury przez organizacje społeczne i zrównanie dostępu do publicznych środków dla wszystkich instytucji. Wsparto także postulat wzbogacenia form prawnych w obszarze aktywności kulturalnej.

Twórcy zdjęli z pana ciężar pisania ustawy medialnej, jest pan zadowolony?

To ciekawe rozwiązanie, funkcjonujące zresztą w krajach europejskich. Za najważniejsze uważam znalezienie takiego modelu finansowania telewizji, który z jednej strony uwolni ją od dominacji uwarunkowań rynkowych, z drugiej jednak nie będzie pochodził wprost z budżetu.

Przed Kongresem przedstawiciele środowisk twórczych mówili, że nie ufają PO, bo nie wywiązała się z obietnicy odpolitycznienia mediów. Jak pan ocenia dzisiaj relacje władza - twórcy?

Myślę, że udało się zbudować mały fundament zaufania. Kongres zaczął się od małego, ale symbolicznego przemeblowania sceny. Twórcy chcieli być gospodarzami tego Kongresu i faktycznie byli. Na Kongresie nie brakowało bardzo żywiołowych dyskusji i to między samymi twórcami, ale też środowiskami menedżerów, samorządowców, naukowców czy reprezentantów administracji publicznej. Kongres pokazał, gdzie są między nami różnice zdań, a gdzie mamy wspólne poglądy. Teraz na tym fundamencie możemy zacząć budować porozumienie.

Roman Pawłowski
Gazeta Wyborcza
28 września 2009

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...