Mistrzostwo niezamierzonej autoironii

W Śródmiejskim Forum Kultury bywa nużąco, ale przynajmniej jest uczciwie. Podczas premiery wieczoru piosenek Jonasza Kofty, już w pierwszym utworze zespół lojalnie uprzedził widzów, co ich czeka. Zaśpiewał: 'Staniemy dostojni i schludni. I tylko nudni, koszmarnie nudni.'
Na Forum Mistrzów Satyry, młodzi wychowankowie Studia Piosenki Forum pod kierownictwem Teresy Stokowskiej-Gajdy przygotowali premierowy wieczór piosenek Jonasza Kofty 'Stop klatka'. Na program złożyło się 20 utworów. Trudno dobrać kryteria do oceny tego przedsięwzięcia, bo zdawałoby się, że wszystko jest tu poprawne. Nie można twórcom odmówić staranności wykonania i włożonej w program pracy. Zwłaszcza w przygotowanie wokalne. A jednak ze sceny wieje nudą... Powód jest prosty. Takich wieczorków - czy szerzej takiego teatru - już się w ogóle nie powinno robić. A poziomu bezguścia należałoby zwyczajnie zakazać. Błędem jest założenie, że nie opanowawszy jeszcze warsztatu wokalnego można się brać za utwory tak trudne i naznaczone tradycją wykonania. Po co ścigać się ze znanymi i dobrze rozpoznawalnymi wykonaniami najpopularniejszych piosenek Jonasza Kofty ('Jej portret', 'Autobusy zapłakane deszczem', 'Wakacje z blondynką'), jeśli się nie ma do zaoferowania niczego więcej ponad to, co już w tej materii zrealizowano? I stawać w jednym szeregu z wybitnymi polskimi piosenkarzami, skazując się na niekorzystne porównania? Trudno też uwierzyć sformułowanym w programie deklaracjom, że to młodzi artyści spontanicznie zainspirowali się utworami Kofty i dobrowolnie zapragnęli się w nich wyrażać. Bo jak pogodzić fakt, że średnia wieku wszystkich wykonawców wynosi najwyżej 20 lat, a ze sceny płyną nostalgiczne tony: 'Szkoda róż, szkoda nas/Spoza chmur nie dojrzymy już gwiazd/Tylko w ciemne oddale patrzymy po kres'. Skutki wyboru repertuarowego są opłakane - otrzymujemy pretensjonalny obrazek. Wciśnięci w manieryczne pozy, pełen egzaltacji sposób wykonania i kiczowatą oprawę sceniczną młodzi ludzie w żadnym stopniu nie mogą być autentyczni. Poraża banalność rozwiązań inscenizacyjnych - czy naprawdę żeby wykonać 'Jej portret' trzeba aktora ubrać frak i na zalanej purpurowym światłem scenie kazać mu 'dekadencko' opierać się o fortepian? Można by - w kabarecie. Ale to nie jest kabaret... I tym sposobem zamiast mistrzostwa satyry mamy mistrzostwo karykatury i niezamierzonej autoironii.
Monika Wasilewska
Gazeta Wyborcza Łódź
7 listopada 2006

Książka tygodnia

Hasowski Appendix. Powroty. Przypomnienia. Powtórzenia…
Wydawnictwo Universitas w Krakowie
Iwona Grodź

Trailer tygodnia