Mleko się rozlało, a kiedyś wykipi

spór o Gdański Teatr Szekspirowski

Środowisko gdańskich architektów zorganizowało w ub. tygodniu gorącą debatę o Gdańskim Teatrze Szekspirowskim. Przybyli na nią przeciwnicy i zwolennicy tego projektu.

Fraza o mleku, które się rozlało, powracała ileś razy w trakcie debaty o Gdańskim Teatrze Szekspirowskim, zorganizowanej przez Oddział Wybrzeże Stowarzyszenia Architektów Polskich. Akurat w tym jednym jedynym punkcie adwersarze byli ze sobą zgodni - co się stało, to się nie odstanie. Trudno o trzeźwiejszą konstatację, skoro debata odbyła się w miniony czwartek, na kilka dni przed uroczystością wmurowania kamienia węgielnego teatru. Debata pozwoliła przynajmniej, dzięki parogodzinnej dyskusji, skatalogować różne za i przeciw. 

1. Pierwszy punkt - historyczny. Dla przeciwników teatru powoływanie się na teatralne tradycje miejsca, gdzie stanąć ma jego siedziba, jest nadużyciem. Coś jest na rzeczy i prof. Jerzy Limon, promotor idei budowy, cennych w tej materii ustaleń dokonał, ale nie wszystko było tak, jak opisał - twierdził Tomasz Korzeniowski, konserwator bazyliki Mariackiej. - Temu miejscu przywracamy jego funkcję odparowywał prof. Limon, zaocznie, w odczytanym w czasie dyskusji liście. - Przez blisko 200 lat odgrywało ono rolę centrum kulturowego. 

2. Punkt drugi - rekonstrukcyjny. Zdaniem przeciwników obecnego projektu, teatr w tym miejscu powinien być wierną rekonstrukcją niegdysiejszej Szkoły Fechtunku, gdzie przed laty organizowano spektakle. Taka była idea na początku, przypominał prof. Andrzej Januszajtis, a z czasem zdegenerowała się ona i wynaturzyła. Tu obrońcy teatru odpowiadają, że nie będą stawiać atrapy i jako żywo rekonstrukcją Szkoły Fechtunku teatr nie jest, jedynie zachowuje w swoim obrębie jej odkopane fragmenty. - Tak jak sobie tego zażyczył wojewódzki konserwator zabytków - dodają organizatorzy teatru. 

3. Punkt trzeci - regulaminowy. Ale dla Tomasza Korzeniowskiego projekt teatru to właśnie pogwałcenie norm konserwatorskich. Sam Korzeniowski nic nie odpowiedział przy tym na pytanie, zadane przez reprezentanta GTS, o jakim pogwałceniu mowa, skoro wszystkie skargi, jakie Korzeniowski składał, zostały oddalone, także przez generalnego konserwatora zabytków. 

W debacie zarzutów o gwałty na przepisach i regulaminach padło jeszcze kilka. Prowadząca dyskusję prof. Maria Sołtysik pytała, czy zgadzając się na budowę, nie złamano tabu zachowywania historycznych panoram i niezabudowywania przedpola przed dawnymi murami miasta. Wiceprezydent Gdańska Wacław Bielawski przypomniał jednak, że te plany zostały uchylone decyzjami Rady Miasta już w 2003 roku. - Projekt prof. Rizziego nie trzymał się warunków konkursu, a został wyróżniony, a potem wybrano go do realizacji - przypominało też wielu architektów. - Łamanie zasad nie dotyczy sztuki - odpowiadał na wszystkie te wątpliwości Antoni Taraszkiewicz, dziekan Wydziału Architektury Politechniki Gdańskiej. - Gdy tworzymy dzieło epokowe, można przekraczać zasady. Pytanie, czy ten projekt jest tego wart. 

4. Punkt czwarty - architektoniczny, obudził najwięcej sporów. Ten sam Antoni Taraszkiewicz przyznawał, że pierwszą wersję projektu prof. Rizziego wręcz znienawidził, bo jego monumentalizm i obcość wydawały mu się nie do przyjęcia. - Teraz projekt jest strawniejszy - dodawał. Stanisław Michel, jeden z planistów Głównego Miasta, nazwał projekt prof. Rizziego "egipską maszkarą". Suchej nitki nie zostawił na wizjach Rizziego prof. Szczepan Baum, wyprowadzając je z "mentalności włoskiej po Mussolinim" i porównując do mauzoleum pod murami Kremla. Dla Piotra Mazura z kolei projekt jest "ciekawy i wartościowy". - Bryła sama w sobie jest dobrze zakomponowana - podtrzymywał tę linię obrony prof. Józef Chmiel. 

5. Punkt piąty - widokowy. Do żadnych jasnych rozstrzygnięć nie doprowadziła też dyskusja, czy usytuowanie teatru na zaplanowanej działce zaszkodzi czy też nie zaszkodzi panoramie głównego Gdańska. Wszyscy pozostali na swoich stanowiskach. 

6. Punkt szósty - futurystyczny. W debacie po raz kolejny zderzyły się dwie wizje rozwoju tego fragmentu Gdańska. Obecnie pas wzdłuż dawnych murów miasta to tylko wybieg dla psów - z tym zgadzali się wszyscy. Czy w przyszłości miałyby tu powstać gdańskie Planty, rekreacyjne tereny czy też najlepiej ożywić to miejsce, nadając mu nowe funkcje, na przykład miejsca wydarzeń kulturalnych? - Decydować ma przyzwolenie społeczne - twierdziła Krystyna Jackowska. - Ożywić mogą to miejsce mieszkańcy, a nie sama kubatura. 

Z czego wynika jeden końcowy wniosek debaty: do tej pory gorący spór o Gdański Teatr Szekspirowski dotyczył głównie estetyki projektu i jego skali na tle architektury Głównego Miasta; ale gdy już teatr stanie, w 2011 roku najpewniej, czeka nas równie gorąca debata na temat jego funkcji.

Jarosław Zalesiński
POLSKA Dziennik Bałtycki
16 września 2009

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...