Młodzi aktorzy na start

"Opowieści Lasku Wiedeńskiego" - Teatr Collegium Nobilium

Mają dwadzieścia kilka lat, właśnie kończą Akademię Teatralną, za kilka miesięcy będą dyplomowanymi aktorami. Jak wygląda ich zawodowy start?

Dziś (2 luty) premiera "Opowieści Lasku Wiedeńskiego", sztuki Ödöna von Horvátha w reżyserii Agnieszki Glińskiej. To po "Chopinie w Ameryce" w reżyserii Andrzeja Strzeleckiego i "Bóg mówi słowo" w reżyserii Jana Englerta trzeci spektakl dyplomowy, który przygotowują studenci IV roku wydziału aktorskiego.

Przedstawienia pomyślane są tak, by każdy student - na tym roku jest ich 20 - mógł pokazać swoje możliwości. Jednak od kilku lat coraz częściej studenci kończący Akademię są dobrze znani widzom - większość już pracuje. Natalia Rybicka i Paweł Krucz zaczęli jeszcze przed studiami aktorskimi: Natalia zagrała wtedy w serialu "Samo Życie", później w filmie "Żurek", spektaklu "Samotny zachód" w Fabryce Trzciny i serialu "Londyńczycy"; Paweł w filmie Witolda Leszczyńskiego "Requiem", serialu "Pierwsza miłość". Anna Szymańczyk i Zofia Zborowska wystąpiły rok temu w serialu "Przystań", a Grzegorz Daukszewicz od grudnia gra Sergiusza w "Sztuce bez tytułu" w reżyserii Agnieszki Glińskiej w Teatrze Współczesnym.

Zawalczyć o siebie

"Opowieści..." to, jak mówią sami aktorzy, sztuka o ludziach, którzy żyją w świecie zastanych zasad i nie widzą, że wystarczy zmienić punkt widzenia, by ich problemy się rozwiązały. Jedyną osobą, która ma odwagę zawalczyć o swoje szczęście, jest Marianna (w tej roli Natalia Rybicka).

Po kilku minutach rozmowy ze studentami mam wrażenie, że oni sami nie mają wiele wspólnego z pełnymi inercji bohaterami. Poznali już trochę świat teatralno-filmowo-serialowy, widzą, że rządzi się czasami niesprawiedliwymi zasadami, ale oni chcą się uczyć, rozwijać i zabrać to, co dla nich najlepsze. - Kiedy zaczynasz studia, myślisz, że podbijesz świat, z roku na rok to przekonanie jednak mija - mówi Zofia Zborowska. - Zaczynasz grać w serialu i po kilku dniach zdjęciowych okazuje się, że już nie masz tej roli, bo jakaś inna aktorka ją zagra. No i co masz wtedy zrobić? Trzeba żyć i pracować dalej - dodaje Natalia Rybicka.

Takich rozczarowań doświadczyli już w czasie studiów, ale z samego studiowania są bardzo zadowoleni. - Są roczniki, które mają tylko jednego profesora-mistrza. My mieliśmy to szczęście, że spotkaliśmy się z wieloma wybitnymi osobowościami - podkreśla Grzegorz Daukszewicz. Wspólnie wymieniają Krystynę Jandą, Daniela Olbrychskiego, Teresę Budzisz-Krzyżanowską, Krystynę Tkacz. - Zajęcia z piosenki mieliśmy i z Andrzejem Strzeleckim, który uczył nas, jak śpiewać musicale, i z Janem Skotnickim, który 30 lat temu uczył też moich rodziców śpiewać "Krakowiaków i górali" - dodaje Zofia Zborowska.

Przedstawienia, które przygotowują z Agnieszką Glińską, nie traktują jak kolejnej lekcji, ale próbkę dorosłej pracy. - Agnieszka Glińska daje niesamowitą wolność, ufa temu, co proponujemy, robimy - zauważa Paweł Krucz. Opowiadają, że reżyserka jest bardzo otwarta na ich propozycje: kiedy zaproponowali, że chcą współpracować z kaskaderem czy choreografką, zgodziła się.

Przygotowania do dyplomu sprowokowały ich też do osobistych przemyśleń. - Tak naprawdę to dopiero teraz każdy z nas stawia sobie pytanie: czy chcę wykonywać ten zawód? Czy chcę sto razy wyjść do widza i powiedzieć mu to samo? - przyznaje Paweł.

Być jak Borys Szyc

Kiedy kilka lat temu pisaliśmy o studentach kończących Akademię Teatralną, opowiadali o swoich marzeniach dotyczących zawodu: z kim chcieliby pracować, jakie role zagrać. Obecny rocznik nie daje się namówić na rozmowę o marzeniach. Stąpają twardo po ziemi, rozważają, planują. Paweł: - W tym zawodzie nikt nic nie zagwarantuje. Zofia: - Jest nieobliczalny. Możesz być rewelacyjna, ale kilka lat jesteś bez pracy; możesz być niezdolna, ale jeśli jesteś ładna, to łatwo dostaniesz rolę w serialu.

Anna: - Najważniejsze to nie stać w miejscu, grać nawet, jeżeli się wie, że to nie będzie dobry film czy serial, bo od złego reżysera też można się czegoś nauczyć.

Zofia dorzuca, że trzeba chodzić na castingi, zawracać innym głowę, przypominać się. Przyznaje, że zastanawia się, czy być w teatrze, czy może kontynuować studia w USA i tam próbować. Grzegorz opowiada, że od pierwszych zajęć na Akademii mieli opinię, że są mało zdolnym rokiem: - A teraz, na czwartym, 70 proc. z nas pracuje. Jaka jest prawda? Zosia przypomina, że ostatnio jedna z koleżanek z roku dostała rolę w filmie u Agnieszki Holland.

- Dla mnie aktorem, który dobrze sobie radzi, jest Borys Szyc. Zaczynał od epizodów w serialach, a teraz gra duże role w filmie, teatrze, zahacza o Hollywood. Trzeba próbować i mieć przekonanie: uda mi się! - podkreśla Grzegorz.

Izabela Szymańska
Gazeta Wyborcza Stołeczna
3 lutego 2010

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia