Młodzieńcza samotność

"Przebudzenie wiosny" - reż: Krzysztof Gordon - Teatr Muzyczny w Gdyni

Na Nowej Scenie Teatru Muzycznego w Gdyni niepokoje nastolatków, bezradnych wobec własnego dojrzewania, czyli "Przebudzenie wiosny" - musical według słynnego dramatu Franka Wedekinda.

Steven Sater napisał scenariusz i teksty piosenek, a Duncan Sheik skomponował muzykę. Prapremiera była na Broadwayu w 2006 roku. Wcześniej jednak niemieckiego pisarza za tę sztukę odsądzano od czci i wiary. Nic dziwnego, porusza w niej bowiem tematy, które przed przeszło stu laty stanowiły w Niemczech tabu, takie jak: inicjacja seksualna, masturbacja, aborcja, gwałt, przemoc, samobójstwo czy homoseksualizm. 

Czy "Przebudzenie wiosny" nadal szokuje? Nie, ale też nie straciło na aktualności i wciąż budzi emocje. Zobaczyliśmy spektakl ascetyczny, prawie bez dekoracji (scenografia Renaty Godlewskiej). Na pustej scenie pojawiają się jedynie krzesła - podczas świetnej lekcji łaciny, zjawia się też fortepian.

Aktorzy wychodzą z ciemności i wracają w mrok kulis. Miejsce akcji wyznacza snop światła. 

Młodzi ludzie ubrani są w XIX-wieczne szkolne mundurki, dziewczyny w sukienki z epoki. Przenosimy się w czasie. Zapewne nie ma już domów takich, jaki miała Wendla? Matek, które na pytanie gimnazjalistki: "Jak to się dzieje", odpowiadają: "Żeby mieć dziecko, musisz mieć męża i kochać go tak, jak można kochać tylko tego jednego jedynego mężczyznę, tak jak w twoim wieku jeszcze kochać nie można". Więc Wendla wierząc, że dzieci biorą się z miłości do męża zostanie wykorzystana przez przyjaciela. Ale nadal są domy, gdzie za zamkniętymi drzwiami istnieje przemoc fizyczna i seksualna. Nadal są dzieci traktowane jako przedmiot realizacji rodzicielskich ambicji. Nadal istnieje młodzieńcza samotność w trudnym okresie dojrzewania. 

Spektakl nie jest doskonały, choć interesujący, utrzymany w tempie, pięknie wygrane są pauzy. Ale to akurat nie dziwi, wszak reżyserował znakomity aktor Krzysztof Gordon. Niestety, muzycznie nie jest dobrze. Zwłaszcza panie mają problem, mijając się z muzyką. Nie trafiają w ton. Kłopoty ma nawet Marek Kaliszuk (odtwórca jednej z głównych ról). Być może zawiniła aranżacja, a może młodych, pełnych temperamentu aktorów zjadła trema. Aktorsko przedstawienie jest ciekawie zagrane, szczególnie interesującą rolę stworzył Krzysztof Kowalski, który też muzycznie nieźle sobie radził. 

Świetny przekład Michała Wojnarowskiego został napisany specjalnie dla teatru w Gdyni. Wielkie brawa za piosenki. Niestety, nijaki finał osłabia wymowę przedstawienia. Mimo pewnych zastrzeżeń uważam musical "Przebudzenie wiosny" w Teatrze Muzycznym za spektakl wyjątkowo udany i, choć trwa przeszło dwie godziny, mija jak chwila. Nie nudzimy się, bowiem na scenie wciąż coś ciekawego i ważnego się dzieje, czasem wzruszamy się. Młodzi ludzie obecni na premierze z dużym zainteresowaniem śledzą opowieść o swoich rówieśnikach sprzed wieku. 

A tak na marginesie, choć nie ma już perwersyjnych nauczycielek gry na fortepianie, co pewien czas prasa donosi jednak o pedagogach wprowadzających swych uczniów nie tylko w tajniki na przykład geografii.

Ten gdyński musical to dowód na to, że aby robić teatr dla młodych i o młodych, nie trzeba wcale współczesnych, interwencyjnych tekstów.

Grażyna Antoniewicz
POLSKA Dziennik Bałtycki
26 września 2012

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...