Młotem w pomnik

"Samuel Zborowski" - reż. Paweł Wodziński - Teatr Polski w Bydgoszczy.

Jak zakończyłaby się historia Samuela Zborowskiego, gdyby urodził się i żył w innym (może bardziej demokratycznym?) państwie? Czy inna ojczyzna swojego "syna" osądziłaby łaskawiej?

Polemikę z historią XVI-wiecznego hetmana podjął w swoim dramacie Juliusz Słowacki, a na deski teatru przeniósł Paweł Wodziński, który wykorzystał autorską wersję rękopisu pisarza. Bez wątpienia "Samuel Zborowski" do najłatwiejszych sztuk nie należy - może być szczególnie trudny w odbiorze dla osób niemających wcześniej styczności z utworem Słowackiego. Chronologiczność i uporządkowanie pełnią tu bowiem drugoplanową rolę - najważniejszy staje się udział świata pozaziemskiego - tym razem jako sąd nad Zborowskim przeprowadzony po drugiej stronie śmierci. Poprzez zaburzenie logicznego ciągu zdarzeń w sztuce można się niezwykle szybko zgubić, zaskakująco równie łatwo można się jednak odnaleźć - liczne symbole i nawiązania stają się drogowskazami dla odbiorców, poznających historię Zborowskiego.

Odwołanie do historycznego sporu bohatera (w tej roli znakomity Roland Nowak) z Janem Zamoyskim odbywa się w duchu romantycznego świata metafizyki, gdzie zrezygnowano z wyraźnego podziału na scenę i widownię - dzięki otwartej przestrzeni widz staje się częścią przedstawienia. Akcja odbywa się wśród publiczności, a niekiedy sami aktorzy stają się widzami, obserwują rozwój wydarzeń nieco z boku. Ustawione na środku sceny szklane pomieszczenie tłumi i oddziela głosy z realnego świata, które paradoksalnie są odleglejsze i bardziej obce niż te pozaziemskie.

Nad Samuelem Zborowskim odbywa się sąd z pozaziemskim udziałem postaci historycznych (jako duchów), mitycznych mieszkańców zaświatów i oczywiście publiczności. Reżyser, w kontakcie z widzami, posługuje się wszystkimi dostępnymi środkami: dźwiękiem, światłem, instrumentami stworzonymi z różnych przedmiotów, wreszcie multimediami - często wykorzystywanymi przez bydgoski teatr. Wszystkie te elementy pozwalają na wywołanie uczucia zawieszenia - między czasem, przestrzenią i różnymi epokami.

Pozorna niekonwencjonalność idealnie wpisuje się w konwencję dwupłaszczyznowości utworu, charakterystyczną dla dramatu romantycznego, w którym świat ziemski i metafizyczny współistnieją, przeplatając się ze sobą. Przedstawiony w Teatrze Polskim nowoczesny Słowacki posługuje się tekstem XIX-wiecznego dramatu, okazuje się jednak aktualny - pojawiają się pytania o demokrację, zakres władzy i wolność jednostki w społeczeństwie.

Wśród dobrego zespołu aktorskiego, mistrzowsko wypada Grzegorz Artman - przechodzący metamorfozy w kilku rolach, z czego jedna jest bardziej zaskakująca i jeszcze lepiej zagrana od poprzedniej.

Przywołując wszystkie przymioty, należy zapytać, czy ten chaos wybrzmiewający w dramacie nie powinien mimo wszystko zostać uporządkowany, może wbrew romantycznym założeniom Słowackiego. Jednak - jak w niedokończonym dramacie Słowackiego - wyrok nie zapada.

Judyta Banaszyńska
Teatr dla Was
9 kwietnia 2015

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia

Łabędzie
chor. Tobiasz Sebastian Berg
„Łabędzie", spektakl teatru tańca w c...