Moja milcząca siostra

"Armine, Sister" - reż. Jarosław Fret - Teatr ZAR we Wrocławiu

W Teatrze ZAR odbyła się premiera spektaklu „Armine, Sister" w reżyserii Jarosława Freta. Sztuka poświęcona historii Ormian okazała się przejmującym świadectwem tragedii, o której dzisiaj Europa nie chce pamiętać.

Studio na Grobli przypomina wnętrze opuszczonego kościoła, pachnącego kadzidłami i oświetlonego jedynie paroma płomykami świec. Pod ścianami znajdują się ławy, na których widz może przysiąść, zamyślić się i chwilę pomedytować. W tle, cicho zaczyna pobrzmiewać śpiew.

Półmrok, jaki panuje w ormiańskiej świątyni zmusza publiczność nie tyle do oglądania, co do wsłuchania się w teatr, w dramat narodu ormiańskiego, który miał miejsce w 1915 roku w Anatolii. Przemoc, gwałty, ludobójstwo – to wszystko działo się w tamtych czasach. Nie dzieją się one jednak na scenie, przynajmniej nie dosłownie. Naszym oczom ukazane zostają tylko symbole: czerwona włóczka wywlekana z wnętrza ofiar,  haki wiszące tuż nad ciałami, splamiona biała sukienka, czarno-białe klisze rozrzucone pośród filarów, opadające z hukiem kolumny i kajdany. I dźwięk.

I to właśnie dźwięk w tym spektaklu odgrywa główną rolę. Pieśni, wywodzące się z tradycji monodycznych, zastępują słowa, których w tej sztuce nie usłyszymy. To śpiew staje się środkiem przekazu, świadectwem tragedii a zarazem metaforą kultury ormiańskiej i przynależności do tego narodu. Rozchodzi się miarowo po wnętrzu świątyni, docierając do naszych serc i umysłów, w taki sposób, że trudno już nawet oddychać.

Teatr ZAR, przy współpracy z zagranicznymi artystami, blisko dwa lata pracował nad projektem „Armine, Sister", odwiedzając miejsca związane z historią Ormian i ich dziedzictwem. Aktorzy i muzycy szukali natchnienia między innymi w takich miastach jak Stambuł, Erywań oraz Jerozolima, a owocem tych poszukiwań stał się spektakl „Armine, Sister" oraz szereg wydarzeń związanych z projektem.

Reżyser sztuki, Jarosław Fret, twierdził, że „Armine, Sister" ma pokazać, iż teatr nie powinien być tylko oglądany, ale także słuchany. Przekonywał również, że celem projektu nie jest wypowiadanie się w imieniu Ormian, lecz poruszanie tematu, który dla Europy jest niewygodny i o którym ewidentnie chciałaby zapomnieć.

Czy mu się udało? Po stokroć tak. Dawno w polskim teatrze nie było sztuki tak oryginalnej, surowej, zbudowanej jedynie z dźwięków i kilku obrazów, a zarazem poruszającej w nas każdą strunę człowieczeństwa. Ciężko przejść obok niej obojętnie. Po spektaklu widz może czuć się emocjonalnie zmęczony, przytłoczony historią i potokiem nasuwających się przemyśleń, ale czyż nie za to kochamy teatr?

Karolina Sytniewska
Dziennik Teatralny Wrocław
6 grudnia 2013

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia