Moje miejsce na ziemi

rozmowa z Joanną Fidler

Sztajgerowy Cajtung: Dzisiejszy występ Stowarzyszenia Teatralnego Badów to już trzecia wizyta w Chorzowskim Teatrze Ogrodowym. Lubi Pani tu wracać?

Joanna Fidler: Po raz pierwszy byliśmy tu trzy lata temu, ze spektaklem „Gargantua i Pantagruel" wg Rabelais'go, w reżyserii Piotra Bikonta. Pamiętam, że jechaliśmy do Sztygarki z lekkim niepokojem, ale kiedy dotarliśmy tu, poczuliśmy, że znaleźliśmy się w jakimś magicznym miejscu. Przepiękna wieża szybu Prezydent, nowoczesny pensjonat, no i sala teatralna! Zapytałam, co to za miejsce? Dowiedziałam się, że był tu kiedyś Magazyn Ciekłego Powietrza. Pomyślałam, że jeżeli powietrze można magazynować, zwłaszcza w formie ciekłej, to jest to miejsce stworzone dla naszego przedstawienia. No i widzowie! Wymagający, skupieni, wrażliwi: takiej publiczności można sobie tylko życzyć.

Sz. C.: Czy spektakl „Wszystko o kobietach" rzeczywiście mówi wszystko o płci pięknej? Co ważnego, Pani zdaniem, autor sztuki, Miro Gavran mówi nam o kobietach?

J. F.: Nie można wszystkiego powiedzieć o kobietach, zwłaszcza w godzinę i 15 minut, a poza wszystkim sprawia mi dużą trudność mówienie o postaciach, które gram. Jest to dla mnie pewne tabu. Wolałabym, żeby widzowie mówili i komentowali nasz spektakl, nie chciałabym wyręczać w tym publiczności.

Sz. C.: Na scenie zobaczymy dziś trzy aktorki wcielające się w 15 postaci. W teatrze preferuje Pani konsekwentne prowadzenie jednej postaci przez cały spektakl, czy może możliwość pokazania zróżnicowanych charakterów? Co dla aktora stanowi większe wyzwanie?

J. F.: Dla aktora największym wyzwaniem jest dobre wykonanie roli, którą powierzył mu reżyser. Pod warunkiem, że znajduje wspólny język z reżyserem i aktorami, którzy razem próbują rozgryźć przygotowany przez reżysera materiał, czyli tekst.

Dla mnie największą tajemnicą jest znalezienie energii tekstu, i przyznam, że ten etap pracy nad rolą jest dla mnie najprzyjemniejszy. Później, kiedy gram, sprawdzam, czy to, co wspólnie wypracowaliśmy, jest prawdziwe. Przyznam, że nie liczyłam, ile gram postaci w tym przedstawieniu, to nie jest ważne. Ważna jest skuteczność, czyli, inaczej mówiąc, prawda.

Sz. C.: Dziewczynki, koleżanki, przyjaciółki, rywalki, córki, babcie, pracownice, plotkary... które z kreowanych przez Panią postaci są Pani najbliższe?

J. F.: Najbliższą postacią jest dla mnie Karolina, dziewięćdziesięciodwuletnia staruszka. Cała Karolina jest moją babcią Wandą, która była i jest dla mnie przewodnikiem i wzorem kobiety. Lubię też Dadę z sekwencji przedszkola. Ta postać dostarczyła mi kilku bezcennych informacji na mój temat.

Sz. C.: Od 2005 roku jest Pani artystycznie związana ze Stowarzyszeniem Teatralnym Badów. Czy to jest Pani miejsce na ziemi?

J. F.: Tak, zdecydowanie jest to moje miejsce na ziemi. Folwark Badowo jest piękny i niepowtarzalny, z czasem stał się również moim domem. Spotkałam tu wielu wspaniałych ludzi. Staram się sprostać wyjątkowości tego miejsca, co nie jest zadaniem łatwym.

Sz. C.: Co daje Pani Badów, a czego nie znajdzie Pani w typowym, instytucjonalnym teatrze?

J. F.: Ze wszystkimi teatrami instytucjonalnymi rozstałam się na własne życzenie. Cały czas coś mnie uwierało. Dopiero w Badowie poczułam, że właśnie tu mogę rozwinąć skrzydła. Niezależność, wolność wyboru i ludzie: Sławek Sierzputowski, Piotrek Bikont, Mirka Olbińska, mogłabym wymieniać jeszcze bardzo, bardzo długo, ale dzięki takim miejscom i takim ludziom życie staje się lepsze.

Anka Miozga , Magda Widuch
Sztajgerowy Cajtung
16 września 2013
Portrety
Joanna Fidler

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia