Molier przepisany

"Mizantrop" - reż. Kuba Kowalski - Teatr Polski w Poznaniu

Uwspółcześnienie ,,Mizantropa" Moliera z pozoru wydaje się interesującym zabiegiem. Jednak taka propozycja wymaga jednoznacznego celu, powodu, dla którego warto wchodzić w dialog z tekstem.

Realizacja Julii Holewińskiej i Kuby Kowalskiego zasadniczo bazuje na siedemnastowiecznym dramacie; zachowano imiona postaci, podstawowy problem i sytuację. Rzeczywiście znajdujemy się w środku zakłamanego, ciasnego środowiska tym razem nie dworskiego, ale teatralnego. Obserwujemy układy, zależności rządzące tym światem i Alcesta (Piotr Kaźmierczak) – wybitnego teatrologa, który próbuje postępować bezkompromisowo, według zasad etyki i prawdy.

Zgodnie z losami molierowskiego ,,Mizantropa" sztuka kończy się klęską głównego bohatera, rozczarowany porzuca teatralną rzeczywistość. Celimena (Barbara Prokopowicz) to współczesna aktorka – celebrytka. Ceniona zdobywczyni statuetki złotego bociana przede wszystkim zajmuje się podtrzymywaniem kontaktów towarzyskich. Trochę sentymentalna, może naiwna, ale jednocześnie kobieta świadomie dążąca do swoich celów. Flint, (Michał Kaleta) dyrektor teatru nie ma większych aspiracji artystycznych. Prowadzi przedsiębiorstwo, zdobywa dotacje, cechuje go układność.

Dramatopisarz – grafoman Oront (Przemysław Chojęta) jest hołubiony w środowisku. Scena, w której prezentuje swoją najnowszą sztukę pod tytułem ,,Madzia" stanowi trafną i uszczypliwą parodię współczesnego nurtu teatru zaangażowanego społecznie. Interesującą postacią wydaje się Elianta (Weronika Nockowska), młoda teatrolożka, robiąca reportaż o życiu artystów. To jedyna osoba w przedstawieniu, która z przejęciem i egzaltacją patrzy na środowisko teatralne. Jest naiwna i niedoświadczona, co odzwierciedla także zewnętrzna osnowa tej postaci – zwiewna czarna sukienka, włosy zaczesane ,,w koronę", kwiecista torebka.

Pomysł zastąpienia obłudnego świata dworskiego ,,stabloizowanym" światkiem teatralnym jest interesującym i trafnym zabiegiem. ,,Mizantrop" Julii Holewińskiej i Kuby Kowalskiego dotyka wielu ważnych problemów, takich jak dotowanie instytucji kultury z państwowego budżetu czy koteryjność środowisk twórczych. Wielki Minister Kultury (Wiesław Zanowicz), który uobecnia te problemy został przedstawiony jako sztukmistrz trochę śmieszny i odrobinę straszny. Scenografię stanowią balony i dmuchane pufy, dają one efekt lekkości, efemeryczności prezentowanego świata. Muzyka na żywo (Radek Duda) usiłuje nawiązywać do estetyki siedemnastowiecznej poprzez pojawiające się punktowo wstawki klawesynowe. Jednak nie stanowi ona silnego, znaczącego elementu przedstawienia.

,,Mizantrop" jest komedią i wierność gatunkowa została zachowana. Jednak nowa interpretacja molierowskiego dramatu nie śmieszy, bowiem twórcy nie dookreślili odbiorcy swojej sztuki. Dla widza związanego zawodowo z teatrem aluzje dotyczące środowiska, uszczypliwości są czytelne, ale za mało wyostrzone, by mogły prowokować. Natomiast publiczność spoza tego grona nie zdekoduje języka pełnego docinków i złośliwości. Molierowski pierwowzór operował pewną lekkością dworskiej konwencji, natomiast współczesny tekst jest ciężki, napisany zanadto poważnie. Spektakl się dłuży.

Nowemu ,,Mizantropowi" brak uniwersalności. Z jednej strony wciąż opowiada historię o obłudzie i samotności, ale z drugiej posługuje się językiem zbyt hermetycznym, by mógł być zrozumiały dla wszystkich.

Agata Łukaszewicz
Dziennik Teatralny Poznań
19 lutego 2014

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia