Mort Aux Vaches Ekstra Ekstra

13. Międzynarodowe Spotkania Teatralne Okno

Spektakl, który nie rozpoczął się w ogóle...

Widok, który staje widzowi przed oczami, gdy pojawia się w miejscu rozgrywania się akcji, jest zaskakujący. Zainteresowanie budzą wyświetlane na jasnym tle jaskrawe figury geometryczne, kontrastujące ze sobą, kontrastujące z czernią tła, wirujące w jednostajnym tempie. Obrazowi temu towarzyszą dźwięki, które na co dzień są efektem wciśnięcia na raz zbyt wielu punktów na klawiaturze komputera. Towarzyszą mu też porozrzucane płyty CD, poustawiane na sobie kartony, tiulowy motyl, lampka zabrana z biurka, żarówka i specyficzny zapach farby olejnej, jakby ktoś dopiero otworzył puszkę. Widz ma wrażenie, jakby wchodził do garażu. Garaż jest miejscem, w którym tworzenie muzyki się zaczyna, miejscem gdzie odbywają się pierwsze koncerty, gdzie próby początkujących kapel pachną ekscytacją i zapałem. Wrażenie pozostawia w widzu pytanie: ”Cóż takiego się w tym miejscu dzisiaj wydarzy?” Niestety pytanie to pozostawia w nim na zawsze, bo nie dzieje się nic na miarę garażu.

Autor wymyślił, że zahipnotyzuje widza. Jego kalejdoskop skupia uwagę i wzrok znajdujących się na sali ludzi. On sam próbuje umieścić ich w tym kalejdoskopie, przechodząc pomiędzy obserwatorami jego dzieła i fotografując znajdujących się przed nim zdziwione twarze ustanawia tło dla swojego spektaklu. Kalejdoskop jest interaktywny. Twórca zaprasza do udziału w doświadczeniu widzów (niektórych wybranych z najcierpliwszych, bo w tym momencie występu nie miał już dużego wyboru) prosząc, żeby poruszali przedmiotami, przed snopem światła, tym samym zmieniając porządek wirującego w ponad godzinę kalejdoskopu. Być może to właśnie były warsztaty muzyczne, które na afiszach zachęcały do przyjścia i spotkania ze światowej sławy mistrzem, wykładowcą w Danish Institute for Elektro-acoustic Music prowadzonym przez Rogal Academy of Music w Aarhus w Danii. Nie wiem, czy wg twórcy przestawienia widzowie szczecińskiego OKNA byli niewystarczająco chłonną publicznością, czy może nie miał on wcześniej czasu na przeprowadzenie prób i nagranie, czy sfotografowanie nowych wzorów uzyskanych na ekranie. Obiecany wykład był. Warsztaty zostały widzowi przekazane jako muzyka elektroniczna. Między specyficznym trzaskami, gwizdami i innego typu wręcz bolesnymi dźwiękami porozrzucano słowa, które miały prowadzić do tego, że widz będzie umiał stworzyć podobną scenę na poziomie początkującym (cóż, nie jestem zbyt pojętną uczennicą). 

Odniosłam wrażenie, jakbyśmy wszyscy temu twórcy przeszkadzali, jakbyśmy byli potrzebni tylko do stworzenia tego tła w kalejdoskopie. Wydawało mi się, że próbuje nad nami górować, robiąc miny, które łączyły w sobie ignorancję i politowanie. Jakby chciał powiedzieć, że i tak nie zrozumiemy. Szanowny panie Goodiepal, ten cel udało się panu w zrealizować w 100%.

Aleksandra Osojca
Dziennik Teatralny Szczecin
10 listopada 2009

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia