Mroczny dramat

"W mrocznym mrocznym domu" - reż. Marcin Hycnar - Teatr im. Słowackiego w Krakowie

Mroczną przeszłość bohaterów odsłonią przed widzami twórcy spektaklu "W mrocznym mrocznym domu" w reżyserii Marcina Hycnara. - Neil La Bute napisał znakomitą sztukę zbliżoną do modelu dramatu greckiego, którego bohaterowie zmagają się z ciążącym nad nimi fatum - mówi Marcin Hycnar. Reżeser podkreślił, że w dziele zaintrygowało go niepodręcznikowe ukazanie przez La Bute'a problemu pedofilii.

Premiera dzieła odbędzie się w sobotę, w Teatrze im. Juliusza Słowackiego.

- Neil La Bute napisał znakomitą sztukę zbliżoną do modelu dramatu greckiego, którego bohaterowie zmagają się z ciążącym nad nimi fatum - mówi Marcin Hycnar. Reżeser podkreślił, że w dziele zaintrygowało go niepodręcznikowe ukazanie przez La Bute'a problemu pedofilii.

- W tym sensie, że definicja kata i ofiary nie jest tak oczywista - mówi Hycnar, który, prócz przedstawienia tej złożonej i delikatnej kwestii, podjął także próbę odpowiedzi na pytanie, jak wydarzenia z okresu dzieciństwa wpływają na nasze późniejsze życie. Czy dzieciństwo determinuje nasz los? Czy nieodwracalnie kształtuje nasz charakter?

Dwaj główni bohaterowie - Terry (Grzegorz Mielczarek) i Drew (Marcin Sianko) są braćmi. Jednemu życie ułożyło się idealnie. Drugi nie może odnaleźć się w otaczającej go rzeczywistości, boryka się z różnymi problemami. Każdy z nich coś jednak ukrywa. Coś strasznego, co wpływa na ich wzajemną, momentami niezwykle toksyczną relację. - Bohaterowie potrzebują się wzajemnie, ale mają problem z dotarciem do siebie. Ta sztuka pokazuje także, jak bracia mogą się od siebie oddalić, choć pochodzą z tego samego łona - opowiada Marcin Hycnar.

Dramat bohaterów stanie się także dramatem widzów, którzy staną się częścią świata Drew i Terry'ego. Wszystko za sprawą interesującej scenografii Julii Skrzyneckiej, która zamieniła tradycyjne deski sceny na trawiaste podłoże. Zieleń "wyrosła" także w przestrzeni zajmowanej przez widzów.

- Tym silniej oddziałuje od nas symbolika lasu w spektaklu, miejsca, gdzie odgrzebuje się to, co ukryte, wyparte z pamięci - mówi Krzysztof Orze-chowski, dyrektor Teatru im. Juliusza Słowackiego.

Na scenę wpadają jednak delikatne promienie światła, imitujące słoneczne prześwity. To znak nadziei, szansy dla zagubionych bohaterów. - Dopóki człowiek błądzi i szuka, jest dla niego nadzieja. Nie wiem jednak, czy nawet jeśli bohaterowie sztuki odnajdą do siebie drogę, będą o tym pamiętać, gdy obudzą się następnego dnia rano... - stwierdza Hycnar.

Urszula Wolak
Dziennik Polski
27 września 2013

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...