Mrożek był samotnikiem z wyboru

Nicea. Sławomir Mrożek nie żyje

Dotarła do mnie smutna wiadomość. W Nicei zmarł Sławomir Mrożek. Był wielkim dramatopisarzem. Jego sztuki, tak głęboko zakorzenione w naszej rzeczywistości, a jednocześnie piekielnie uniwersalne, przez wiele dziesięcioleci drugiej połowy XX wieku kształtowały styl i smak polskiego teatru. Niestety, ostatnie lata nie były dla Mrożka łaskawe. Z afazją, następstwem udaru mózgu, udało Mu się wygrać. Wobec utraty zainteresowania teatru dla swojej twórczości Pisarz był bezradny.

Młodzi reżyserzy uznali Jego sztuki za utwory przebrzmiałe, nudne i niewarte zachodu, nie potrafili i nie chcieli znaleźć do nich "nowoczesnego" klucza inscenizacyjnego. Myślę, że brak akceptacji i samotność twórcza w swoim Kraju były dla Mrożka trudne do zniesienia. Być może od tego uciekał, wybierając anonimowość w obcej Nicei. Samotność twórcza - bo przecież w życiu był nader często samotnikiem z wyboru. Jego śmierć jest niewątpliwie końcem pewnej epoki, ale mam nadzieję, że spowoduje refleksję i opamiętanie u wielu młodych teatralnych twórców, tak gorączkowo i zapamiętale zatupujących autentyczne wartości tylko dlatego, że były wartościami... kiedyś.

Nie ma lepszego hołdu dla dramatopisarza, niż hołd złożony na scenie. 21 października w Teatrze im. Juliusza Słowackiego odbędzie się krakowska premiera najnowszej i niestety, ostatniej sztuki Sławomira Mrożka pt. "Karnawał, czyli pierwsza żona Adama". 21 października, dokładnie w 120. rocznicę otwarcia Teatru przy placu Świętego Ducha, miała być premierowa radość i oklaski dla siedzącego w loży Autora. Będzie Jego pożegnanie...

Krzysztof Orzechowski
Dziennik Polski
19 sierpnia 2013

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia