Muzykalność to umiejętność wyczuwania fałszu

"Kalina" - reż. M. Głuchowska - Teatr Polonia w Warszawie

Na tę premierę warszawska publiczność czekała z zapartym tchem.

Lecz jak to bywa dość często w Warszawie w przypadku śmiałych poczynań teatralnych, realizowanych ze sporą dozą odwagi i pełną świadomością ciążącej na twórcach odpowiedzialności, bardziej w kontekście odpowiedzi na pytanie: "powinie się jej noga, czy jednak wyjdzie obronną ręką?". Nie zabrakło natychmiastowych reakcji powątpiewania i krytyki pod hasłem "porywania się z motyką na księżyc", szczególnie ze strony tych, którzy spektaklu jeszcze nie widzieli, a już mieli własną opinię.

Tymczasem Katarzyna Figura w swoim monodramie "Kalina" osiąga pełen sukces i pociąga widzów wzruszającą szczerością i metaforycznym poszukiwaniem wspólnych mianowników między swoją biografią i wizerunkiem sexbomby kina lat 80-tych, a okrzykniętą "pierwszą ladacznicą PRL-u" Kaliną Jędrusik. W spektaklu reżyserowanym przez Małgorzatę Głuchowską tok porównań idzie jeszcze dalej - pojawia się bowiem postać Marylin Monroe i bohaterki "Śniadania u Tiffaniego" - Holly Golightly; lecz wcale nie po to, by wyjaskrawić wizerunek głównej postaci, ale by jeszcze silniej podkreślić kruchą konstrukcję emocjonalną i ogromną wrażliwość bohaterki. Główną postacią jest tutaj nie konkretna osoba, ale raczej typ kobiet, które opinia publiczna - za ich niekonwencjonalność, nietuzinkowość i bądź co bądź kolosalną odwagę na miarę czasów, w których przyszło im żyć i występować na scenie - ubrała w zbyt obcisły gorset rozpustnicy, godnej pogardy damy nieobyczajnej, śliczniutkiej, lecz głupiutkiej istotki, której można owszem pożądać, ale już nie szanować. I choć w spektaklu pojawiają się piosenki, z którymi najsilniej kojarzy się Kalinę Jędrusik, to brzmią one tym razem jak protest-songi przeciwko popadaniu w stereotypowe postrzeganie artystki i jej podobnych. Boska Kalina staje się zatem jedynie pretekstem do rozważań o wiele szerszych. I zawiodą się z pewnością ci goście Teatru Polonia, którzy po przedstawieniu oczekują jedynie dokumentalnej prawdy biograficznej o postaci słynnej aktorki.

Katarzyna Figura wciąż jeszcze, mimo kilku swoich bardzo udanych ról teatralnych, w tym tej kreacji aktorskiej z całą pewnością, boryka się z etykietką aktorki filmowej. W "Kalinie" udowadnia po raz kolejny z jaką dojrzałością może zbudować rolę, nie tracąc z pola widzenia najcenniejszych niuansów i "smaczków", ukrytych gdzieś pod płaszczyzną słowa pisanego. Najlepszym tego dowodem jest poruszająca scena fizycznego i emocjonalnego obnażenia się podczas opowieści o nieszczęśliwym rozwiązaniu ciąży Kaliny. Jeśliby na siłę dopatrywać się w tym spektaklu jakiejkolwiek słabości, to drzemie ona nie w grze aktorskiej, nie w reżyserii i dramaturgii, z pewnością też nie w oprawie scenograficznej i muzycznej spektaklu (wreszcie ktoś wykorzystał w teatrze technikę video w sposób zasadny i potrzebny), ale może w tekście właśnie. Tym większy podziw dla efektu finalnego, który zdaje się w ciekawy sposób rozkładać akcenty i stawia widzowi inteligentne oraz istotne pytania, wyzwalające ze sztampowego myślenia i postrzegania postaci, z wizerunkiem której z pewnością do teatru przyszedł jak z gotowcem. Jeśli choćby część publiczności wyjdzie z teatru z cieniem wątpliwości, czy dotychczasowy sposób postrzegania Kaliny/Kasi/Marylin/Holly był zasadny, to zespołowi pracującemu nad spektaklem "Kalina" udało się odnieść sukces.

W tekście monodramu pojawia się bardzo ciekawa i ważna myśl: "Muzykalność to umiejętność wyczuwania fałszu". Trudno podejrzewać, by widownia wypełniona po brzegi w Teatrze Polonia należała do osób wyłącznie "niemuzykalnych", które nagradzają starania aktorskie Katarzyny Figury długimi owacjami na stojąco. W moim odczuciu to, co stanowi siłę tego spektaklu, to właśnie brak fałszu oraz oczekiwanie wobec widza, by fałszowi nie ulegał.

Marek Kubiak
Teatr dla Was
6 lipca 2013

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...