Na kłopoty ze snem... Głodomorek

"Kraina Śpiochów" - reż. Jacek Malinowski - Teatr Miniatura w Gdańsku

Teatr Miniatura nie zasypia... gruszek w popiele i uprawia otwartą komunikację z najmłodszym widzem, wchodząc w świat jego fantazji i lęków animowanych podczas snu według koncepcji Marty Guśniowskiej.

Projekcja zagrożeń, strachów oraz zmór dokonuje się w kilku zaplanowanych formach inscenizacyjnych, naprzemiennie "strasznych", mniej "upiornych" i całkiem przyjemnych. Sama historia królestwa opowiadana poprzez zdarzenie związane z królewną wydaje się nad wyraz uproszczona i pozbawiona szczególnych elementów wyobraźniotwórczych. Z tego też powodu, z perspektywy dorosłego widza, spektakl okazuje się mało dynamiczny, ze słabo zawiązaną dramaturgią, powierzchownie sprofilowanymi postaciami, ale... interesujący pod względem scenograficznym i muzycznym.

Historia w Krainie Śpiochów to nic innego jak zminiaturyzowana nowela królewska, czyli jak to król mało wie o swoim królewstwie, jednak w trudnym momencie stawia czoło zagrożeniu, wydeptując nowe ścieżki dla krainy i samoświadomości jego mieszkańców. Król Śpioch (Wojciech Stachura) wydaje się być początkowo władcą bardzo mądrym, łatwo komunikującym się z otoczeniem, choć śmiało wprowadzającym nowe dyrektywy i pilnując starych. W sytuacji pojawienia się problemu ulega jednak nawykom jedynowładcy, rozkazując iść wszystkim spać (w następnych scenach rozkazuje nikomu się nie kłaść). Na koniec spektaklu nawołuje do aktywnego uczestniczenia w codziennych okolicznościach tak, aby sen nie stanowił przeszkody w sprawach najwyższej rangi. Atrybuty dnia okazują się ostatecznie ważniejsze od nieświadomych projekcji onirycznych. Dodatkowo król okazał się też bohaterem dla swojej córki, przynosząc jej ukojenie od nocnych koszmarów. Czy w tym kontekście spektakl bardziej służy edukacji dorosłego, wciąż niewyspanego i pieczołowicie celebrującego małe sprawy, aby nie wchodzić w problematyczne czy wymagające zaangażowania, czy jest podpowiedzią dla dzieci, jak szukać pomocy, gdy strachy wyłażą nocą? Sama nie wiem.

W pierwszej cześci najbardziej dynamicznym, obok króla, okazał się Jakub Ehrlich, wierny przyboczny władcy. W drugim akcie najciekawiej wypadła Agnieszka Grzegorzewska, wcielająca się w różne role, w tym zwinnej Jaszczurki. W obu częściach uwagę przykuwała Magdalena Żulińska, która wdzięcznie i lekko budowała rolę księżniczniczki, śpiewając przy tym bardzo melodyjne piosenki. W przyjemnych okolicznościach scenograficznych autorstwa Giedr Brazyt, niczym w pudełku czy domku dla lalek, przedstawiane są kolejne zdarzenia. Duże atrybuty, jak filiżanka, grzechotka, flakonik z syropem, czapkotort, poduszki, koła ratunkowe vel pączki, ogromna kołdra, łączy umowność i sugestywność. Czasem tylko wydawały się nazbyt prosto "podane". Kostiumy aktorów nie wyrażały osobowości poszczególnych postaci, tylko oddawały ich pozycję czy rolę w danej scenie, jakby wyjęte z szablonu i lekko dopasowane, choć estetycznie dobrze komponowały się z całością.

Reżyser Jacek Malinowski postawił na prostotę przekazu, odcinając się od wszelkiego eksperymentowania i tym samym poszukiwania nowych środków wyrazu. Aktorzy zbyt powierzchownie wchodzlili w interakcje być może dlatego, że ich role zostały skrojone zbyt koturnowo. Na pewno jednak spektakl może się podobać maluchom, w mojej ocenie najwyżej do szóstego roku życia, ponieważ mimo krótkiego czasu scenicznego (około 50 minut, nie licząc przerwy), wprowadza młodego widza w świat, który sen spędza z powiek.

Katarzyna Wysocka
Gazeta Świętojańska
19 stycznia 2018

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia