Na mocnych filarach

"Metro w Buffo" - reż: Janusz Józefowicz - Teatr Studio Buffo w Warszawie

Jak dziś wygląda triumfujący na początku lat 90-tych, a w bieżącym roku obchodzący 21-lecie istnienia, musical "Metro"?

Przez peron "Metra" przewinęło się wiele popularnych i barwnych postaci polskich scen, jak chociażby Edyta Górniak, Robert Janowski, Bogusław Linda, Magdalena Wójcik czy Olaf Lubaszenko. Ten tytuł, znany chyba każdemu miłośnikowi musicali w Polsce, był dla wielu z występujących w nim artystów mocnym początkiem do późniejszej artystycznej kariery. Musical z powodzeniem wystawiany w Moskwie, a nawet w Nowym Jorku, jest obecny w regularnym repertuarze Studio Buffo. Grane obecnie na niewielkiej kameralnej scenie warszawskiego teatru widowisko, pod nieco zmodyfikowaną nazwą "Metro w Buffo", warte jest zobaczenia i to nie tylko z powodu sentymentalnego powrotu do lat świetności musicalu, prezentowanego w największych halach widowiskowych całego kraju, ale po prostu z pobudek przeżycia profesjonalnie, pod każdym względem, przygotowanej produkcji teatralnej.

Już sama uwertura, przy dźwiękach której rozpoczyna się krótka projekcja filmowa, pokazująca fragmenty pierwowzoru, daje widzowi odczucie uczestnictwa w jakimś ważnym i zbudowanym na mocnym artystycznym filarze, choć już innym, dziele.

Jan (Jerzy Grzechnik) jest typem zbuntowanego, szukającego samotności młodego mężczyzny, przy tym jest obdarzony niezwykłym głosem. W podziemiach metra, gdzie czuje się najlepiej, poznaje Ankę (Natalia Srokocz). Młoda uciekinierka z domu ma marzenia i niespełnione artystyczne ambicje. Chce dostać się do grupy musicalowej, do której kandydatów przesłuchiwać będą właściciel teatru, brat Jana, Filip (Dariusz Kordek) oraz jego artystyczny pod asystent (Mariusz Czajka).

Akcja musicalu przenosi się zatem do teatru, gdzie w trakcie castingu, mamy do czynienia z szeroką pojętą różnorodnością barw wokalnych młodych ludzi, którzy niestety nie spełniają artystycznej wizji dyrektora teatru i przez to ich marzenia zostają przekreślone. Grupa jednak nie poddaje się i na peronie metra tworzy własną, nieskrępowaną niczyją wizją, niekomercyjną i  indywidualną sztukę.

Scenografia, choć w porównaniu do tej z początku lat 90-tych trochę skromniejsza, jest bardzo funkcjonalna. Neony imitujące podziemia metra, dźwięk przejeżdżających pociągów i cała warstwa muzyczna doskonale komponuje się z całością.

Na uwagę zasługuje to, że reżyser zaangażował nowe talenty, zarówno wśród solistów, jak i tancerzy. Przekonująco i przy tym bardzo czysto wykonują utwory utalentowane i urodziwe młode artystki: Natalia Srokocz oraz Natalia Krakowiak. Teksty autorstwa sióstr Miklaszewskich, interpretowane przez artystów, są zrozumiałe, nawet w tej lekko poetyckiej szacie, a przede wszystkim są świetnie zgrane z piękną muzyką Janusza Stokłosy ("Bluzwis", "Na strunach szyn", "Wieża Babel").

Wśród tancerzy szczególną uwagę przykuwa występujący z zespołem Buffo, także w innych przedstawieniach, młody tancerz Paweł Orłowski. Wysportowany, nieskrępowany wymogami choreografii, młody artysta jest obecny w niemal każdym miejscu sceny.

Znane z "Metra" kolorowe efekty laserowe nadal przykuwają uwagę, a w połączeniu z ultrafioletowymi świetlówkami, wykorzystanymi m.in. w widowiskowej scenie z zegarem, stanowią ciekawe rozwiązanie techniczne.

Myślę, że zdecydowanie warto zobaczyć takie show jak "Metro w Buffo", ponieważ niełatwo  dzisiaj o tak profesjonalnie pod każdym względem przygotowane  muzyczne realizacje. Oczywiście trudno jest pozbyć się  porównań i odwołań do "Metra" sprzed lat. Nazwiska takie jak Groniec, Janowski czy Górniak, które tworzyły legendę "Metra", na stałe zapiszą się w kartach jego historii. Jednak uniwersalna opowieść o nieszczęśliwej miłości ludzi pragnących wolności, Jana i Anki, będzie zawsze intrygująca, niezależnie od obsadzonych w niej artystów. Po 21 latach od powstania musicalu, przedstawiona historia jest nadal aktualna, a "Metro" wciąż przyciąga publiczność i zapełnia widownię Teatru Studio Buffo.

Michał Janusz
Teatr dla Was
2 lutego 2012

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia