Na pewno nie będę udawać Piaf

Wywiad z Anną Haba

- Każda rola jest wyzwaniem. W "Piaf" o tyle sporym, że mam do zaśpiewania 13 piosenek i pokazania w dwie godziny 20 lat życia artystki - mówi Anna Haba, która gra tytułową rolę w spektaklu "Piaf" w Lubuskim Teatrze w Zielonej Górze.

Marzyła pani, żeby zagrać Edith Piaf?

- Nigdy. Lubię francuską piosenkę, natomiast nigdy nie słuchałam Piaf ani nie oglądałam o niej filmu z zamysłem, żeby się z taką rolą zmierzyć. Ja w ogóle nie mam marzeń teatralnych, wolę być zaskakiwana. Nie marzę o roli Julii czy Ofelii, bo wiem, że los przyniesie mi takie wyzwania, które ma mi przynieść.

Propozycja reżysera Jana Szurmieja spadła jak grom z jasnego nieba?

- Prawda jest taka, że aktor nie zawsze jest świadomy swoich warunków, tego, co reżyser w nim dostrzeże. Cudowne jest to, że pan Jan powierzył mi tę rolę, bo to znaczy, że ma do mnie zaufanie artystyczne. Czy się zawiedzie? Czy będzie zadowolony? Zobaczymy na premierze. Sam fakt, że powierzył mi tak zwaną - nieładnie mówiąc - "kobyłę", znaczy, że wierzy w mój potencjał i daje mi szansę, żeby się w tej roli zrealizować.

Jak to jest zmierzyć się z legendą?

- Jest to bardzo trudne. Ze względu na to, że na pewno nie uniknie się porównań. Ciągle powtarzam, że na pewno nie będę udawać Piaf, nie będę imitować jej tembru głosu. Mam zupełnie inne warunki. Jedyne, co nas może łączyć, to wzrost, chociaż Piaf była jeszcze dziesięć centymetrów niższa ode mnie. Jest to też trudne, bo jeżeli aktor mierzy się z postacią literacką fikcyjną, wówczas może sobie pozwolić na pewną interpretację. Zrobić to bardziej charakternie, komicznie. Natomiast w momencie, kiedy mamy do czynienia z postacią, która żyła, o której ciągle można usłyszeć, przeczytać, włączyć na YouTube - to trudność polega na tym, że albo idziemy na stówę, czyli dajemy jeden do jednego: każdy gest, tembr głosu, sposób poruszania się. Albo dajemy to w taki nawias, że ja, Anna Haba, przedstawię wam Piaf w mojej interpretacji. Ona będzie oczywiście bardzo wierna oryginałowi, natomiast zawsze będzie to moja, reżysera i kolegów, z którymi budujemy sceny, interpretacja.

Piaf to największe wyzwanie w pani karierze do tej pory?

- Nie wiem. Nie uważam, że wyzwanie mierzy się ilością liter w scenariuszu ani ilością piosenek do zaśpiewania. Każda rola jest ogromnym wyzwaniem. W "Piaf" o tyle sporym, że mam do zaśpiewania 13 piosenek. To nie zdarza się na co dzień, więc jest to duże obciążenie dla głosu. No i trzeba umieć powoli rozkładać siły, żeby się nie przeforsować już na pierwszym akcie, bo jeszcze do zagrania jest kawał historii. Na tym polega trudność tej roli: w ciągu ponad dwóch godzin trzeba przedstawić około 20 lat życia Piaf. Początki jej kariery, upadki, miłości, problemy z alkoholem i narkotykami... I w końcu gaśniecie.

Jest pani w Zielonej Górze pięć lat. Co się pani tu podoba?

- To, że tu wszędzie jest tak blisko, że praktycznie posiadanie samochodu często mija się z celem. No i niesamowicie urokliwy jest deptak - o każdej porze roku.

Dziękuję.

Anna Haba - absolwentka Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej we Wrocławiu, w zespole Lubuskiego Teatru od pięciu lat, laureatka Leona dla najpopularniejszej aktorki sezonu, nagradzana m.in. za kreacje aktorskie w spektaklach "Tektonika uczuć", "Chory z urojenia", "Sen nocy letniej", "Siostrunie".

Zdzisław Haczek
Gazeta Lubuska
24 grudnia 2013
Portrety
Anna Haba

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia