Na pograniczu performansu

„Bóg i proch. Część trzecia" – reż. Tomasz Man – Zamek Ujazdowski w Warszawie - mater. prasowe

Mojżesza i jego brata Aarona nie trzeba nikomu przedstawiać. Różni mężczyźni, bracia, których dzieliło praktycznie wszystko. Mam wrażenie, że większa część społeczeństwa, jako, że żyjemy w kraju katolickim, sympatyzuje z Mojżeszem. W Zamku Ujazdowskim widownia mogła być świadkiem zachowań tegoż Jegomościa, których raczej się nie spodziewała.

„Bóg i proch" to spektakle audio-teatru, w których kluczową rolę odgrywa dźwięk. Muzycy i aktorzy na scenie tworzą muzykę, która podkreśla i napędza czytaną fabułę. Bez tych dźwięków przedstawienie byłoby niepełne. Co ciekawe muzycy grają na znanych nam instrumentach oraz przedmiotach codziennego użytku, co pokazuje, że wszystkim można tworzyć muzykę. Te zabiegi potwierdzają to, co planował zrobić Tomasz Man. Reżyser zorganizował autorską sztukę teatralną, na pograniczu performansu ze sferą muzyczną i audiowizualną.

Scenografia w wykonaniu Anetty Piekarskiej-Man składała się z miejsca dla muzyków i ogromnego stołu, za którym stali aktorzy i mieli na nim wszystko, co było potrzebne, np. tekst, wodę czy sprzęty tworzące dźwięk. Pewne biblijno-egipskie aspekty oraz fragmenty Starego Testamentu były wyświetlane na ekranie – za to odpowiadała Zuzanna Piekarska. Ważne było także światło, które gasło, gdy milkły głosy. Aktorzy byli ubrani w ciemne koszulki i wygodne buty, dlatego kostium nie był ważny, można napisać, że nawet nie istniał. Liczyło się to, co było przekazywane głosem, bo głos też tworzy muzykę.

Na scenie dwóch wybitnych aktorów – Andrzej Chyra (Mojżesz) i Mirosław Zbrojewicz (Aaron). Sceniczni bracia pozostawali w ciągłej interakcji ze sobą. Podczas trwania przedstawienia aktorzy tworzyli jego aurę. Żadne rozpraszacze na nich nie działały, co podkreśla ich profesjonalność. Rola Aarona była mniejsza i skupiała się głównie na kwestii czytanej, co wcale nie ujmuje talentowi Pana Mirosława. Mojżesz odgrywał główną rolę, a Andrzej Chyra wszedł w swojego bohatera fenomenalnie. Widać był pewną lekkość u aktora, mimo trudnej do kreowania postaci. Pan Andrzej modulował głos – od krzyku do ledwo słyszalnego szeptu, przerywanego kaszlem, używał mimiki i ruchów całego ciała, szczególnie na kończu, gdy jego bohater był chory. To urealniło rolę. Należą się za nią wielkie gratulacje.

W pierwszej części Mojżesz zachowywał się jakby był pod wpływem pewnych środków...Próbował przekonać brata do wyprowadzenia Izraelitów z Egiptu. Aaron stał na ziemi twardo i podawał argumenty mocne, które łatwo obalały teorie strony przeciwnej. W drugiej części Mojżesz wpada w szał, po tym jak Aaron wystawia posąg złotego cielca. Widzimy wtedy mężczyznę w amoku, pełnego agresji, który się nie kontroluje. W trzeciej części Mojżesz umiera i prowadzi swój ostatni monolog.

Audio-teatr jest specyficzną formą teatru. Widza muszą zachwycić aktorzy, który mają do dyspozycji scenariusz i swój warsztat głosowy, nie mogą schować się za scenografią czy kostiumami. „Bóg i proch. Część trzecia" przemówił do mnie, właśnie dlatego, że Andrzej Chyra i Mirosław Zbrojewicz potrafili wytworzyć klimat tego przedstawiania.

Po spektaklu, w trakcie braw aktorzy i muzycy podziękowali sobie za wspólną pracę. To bardzo miły gest, który wywołał uśmiechy na twarzach tych na scenie i widowni.

Zuzanna Styczeń
Dziennik Teatralny Warszawa
20 czerwca 2022
Portrety
Tomasz Man

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...