Na powierzchni

"Oblężenie" - reż. Joanna Zdrada - Teatr Polski w Poznaniu

Sceniczna realizacja tekstu Piotra Rowickiego w Teatrze Polskim w Poznaniu jest obrazem niewyraźnym, jakby naszkicowanym, próbnym tylko. Matka nie może odebrać telefonu, wyjść do sklepu, dlatego siedzi i pije. Natomiast zamknięty z nią syn zajmuje się ogrodem. ,,Oblężenie" to spektakl przegadany, dlatego większość akcji bohaterowie spędzają na rozmowach, wspomnieniach. Znajdują się w impasie, trochę jak postaci z czechowowskich dramatów.

Konstrukcja przedstawienia rozpina się na dwóch filarach: na temacie mediów, informacji, tego jak bardzo współczesny człowiek jest wobec nich bezbronny oraz na figurze zaborczej matki. Gdzieś pomiędzy tymi dominantami zarysowano problem księdza – pedofila. Co ciekawe, niełatwo wcale określić kto stoi w centrum tej historii, bowiem matka (Teresa Kwiatkowska) i syn – ksiądz (Michał Kaleta) funkcjonują jak jeden organizm. Bohaterowie znajdują się w sytuacji wyizolowanej. On zostaje oskarżony o pedofilię i przebywa w domu matki, który oblężony przez dziennikarzy, staje się miejscem oddzielenia. Zarzuty stawiane synowi są równoznaczne z wyrokiem w społeczeństwie informacyjnym, dlatego zmieniają diametralnie życie obojga. Matka nie może odebrać telefonu, wyjść do sklepu, dlatego siedzi i pije. Natomiast zamknięty z nią syn zajmuje się ogrodem. ,,Oblężenie" to spektakl przegadany, dlatego większość akcji bohaterowie spędzają na rozmowach, wspomnieniach. Znajdują się w impasie, trochę jak postaci z czechowowskich dramatów. Choć może nie do końca? Bo przecież matka mobilizuje syna do udzielenia wywiadu, w którym odparłby zarzuty dziennikarzy, przygotowuje go do niego. Jednak nie przynosi to efektu. Finalnie otruwa swoje dziecko.

Niewątpliwie ciekawym momentem przedstawienia i jednocześnie najbardziej energetycznym jest scena monologu matki. Teresa Kwiatkowska w tej jednej chwili bardzo plastycznie ukazała złożoność swojej postaci. Okazuje się, że jest ona dużo bardziej pogłębiona psychologicznie, niż bohater grany przez Michała Kaletę. Ona bowiem łączy bardzo sprzeczne odczucia i postawy. Z jednej strony za wszelką cenę chce wierzyć w niewinność swojego dziecka, z drugiej zadaje mnóstwo pytań, ma wątpliwości. Z jej słów wyłania się obraz kobiety, tworzącej scenariusz życia dla syna, który zgodnie z nim ma być oddanym kapłanem, posłusznym także wobec niej. W emocjach kobieta zwraca się do niego słowami ,,skurwysynu" i w tym miejscu zdaje sobie sprawę, jak głęboko osoba jej dziecka i jej samej stanowią jedność. Zarzut skierowany do syna dotyczy tak samo dotkliwie matki. Jednocześnie porażka księdza staje się jej niepowodzeniem, bo skoro sama wybrała mu drogę życiową, to w momencie jego upadku zostaje pokonana.

Niewiele można powiedzieć o postaci granej przez Michała Kaletę. To niewątpliwie słaby punkt w konstrukcji dramatycznej ,,Oblężenia". Bohater wydaje się przeźroczysty, zupełnie zagubiony, a właściwie to wokół niego rozgrywa się cała akcja. Jego postawa wobec zarzutów jest niejasna, bo jednocześnie przeczy im i nie ma zamiaru się z nimi konfrontować. Chce przeczekać medialną burzę, która się nad nim rozpętała.

Sama inscenizacja wydaje się wizualnie nieatrakcyjna. Scenografia jest oszczędna (składa się z czarnych kotar, kanapy, dwóch stolików i krzesła) razem z projekcjami i kostiumami stanowi szaro-czarny, nieciekawy obraz. Grę świateł sprowadzono do prostych efektów, które nie stanowią ważnego komponentu dla całości. Aktorzy grają szybko, bez energii, jedyny mocny moment spektaklu to wspomniany już monolog matki. Czarno-białe projekcje stanowią proste uobecnienie ,,papki informacyjnej", czy kulturowej, płytkiej, bez wyrazu, która unifikuje rzeczywistość. Być może realizację sceniczna Joanny Zdrady bardzo mocno osadzono w tekście, który nie wydaje się zbyt atrakcyjny. Powierzchownie traktuje on temat zaborczej matki, pedofilii, siły mediów. Można powiedzieć, że jedynie je sygnalizuje, tworząc krótki szkic, dość rozmyty, nie do końca wiadomo o czym. Niepogłębiona psychologia postaci, końcowe oświadczenie matki, w którym oskarża społeczeństwo i Kościół za krzywdę dziecka jest po prostu suchym zdaniem sprawy, może trochę bezrefleksyjnym. Bo czy teatralna diagnoza dobrze znanej sytuacji wnosi coś nowego do publicznej dyskusji?

Są spektakle, które na długo zostają w pamięci, o innych zapomina się dość szybko. ,,Oblężenie" wyreżyserowane przez Joannę Zdradę niestety zaliczę chyba do tej drugiej kategorii, bo sceniczna realizacja tekstu Piotra Rowickiego jest obrazem niewyraźnym, jakby naszkicowanym, próbnym tylko. Takie wspomnienia szybko giną w pamięci recenzenta.

Agata Łukaszewicz
Dziennik Teatralny Poznań
6 listopada 2014

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia