Na przekór grawitacji
"Minus 2"- chor. Ohad Naharin - Opera Nova w BydgoszczyKilkanaście dni po poznańskiej premierze zobaczymy w Operze Nova pierwszą polską realizację baletową pt. "Minus 2" (13. 12. 2010), przygotowaną przez Izraelczyka Ohada Naharina - guru współczesnej choreografii
- Powiedziałam Ohadowi Naharinowi, że ma wobec naszego kraju zobowiązania, bo tu urodził się i założył rodzinę jego ojciec - Ewa Wycichowska, kierująca Polskim Teatrem Tańca wcale nie ukrywa, że nawet grała na sentymentach, byle tylko ściągnąć do współpracy wybitnego choreografa o światowej renomie.
Marzenia do spełnienia
I nie był to kaprys przydania prestiżu zespołowi, którego Ewa Wycichowska jest dyrektorem od 1988 roku, choć sprawa jest niewątpliwie prestiżowa. Chodziło o realizację marzenia, towarzyszącego jej od ponad dwóch dekad. Obserwowała choreografie Naharina, gdy jeszcze nie był szefem słynnej Batsheva Dance Company w Tel Awiwie. I coraz bardziej podziwiała, zastanawiając się, dlaczego w Polsce nikt tak nie tańczy... Po latach Wycichowska powie, że podobne uczucie towarzyszyło jej, gdy patrzyła na PTT podczas premiery spektaklu „Minus 2”, przygotowanego przez izraelskiego choreografa.
- Tylko teraz myślałam: „Jaka szkoda, że nikt więcej u nas tak nie tańczy” - podkreśla nie bez dumy. - Tak kreatywnie, z wielką ekspresją i wrażliwością, czego jednak nie osiąga się z dnia na dzień, to proces trwający wiele lat - dodaje Wycichowska, przypominając, że PTT zawsze było swoistą platformą spotkań znanych choreografów, począwszy od współpracy w 1994 roku z wybitnym Szwedem Mats Ekiem.
Izraelska szkoła baletu też była obecna w Poznaniu już wcześniej, choćby w 2002 r. za sprawą spektaklu zrealizowanego przez Yossi Berga z Batsheva Dance Company.
Język gaga oraz triada
Przesadą jest twierdzić, że Ewa Wycichowska tylko z myślą o współpracy z Ohadem Naharinem realizowała swoją koncepcję teatru tańca jako syntezy sztuk: choreograficznej, dramatycznej, muzycznej oraz plastycznej - wzajemnie się przenikających i uzupełniających. Jednak to marzenie stale było obecne w zespole, tak jak duch twórczych poszukiwań... Podobne nastawienie pozwoliło właśnie 20 lat temu izraelskiemu choreografowi zdefiniować metodę i język tańca gaga. Geneza wprawdzie była prozaiczna: ciężka kontuzja, po której Ohad Naharin musiał uruchomić swoje ciało. Ale (dzięki opracowaniu wskazówek, jak tańczyć, by nie zrobić sobie krzywdy) nastąpiło twórcze rozwinięcie, które wsparte triadą, składającą się z wyobraźni, umiejętności i pasji czyni choreografie dyrektora artystycznego BDC rozpoznawalnymi i niepowtarzalnymi. A dla zespołu tańczącego to poprzeczka zawieszona bardzo wysoko. - To prawda, że gdy 2 lata temu Naharin znalazł w końcu lukę w swoim napiętym kalendarzu i po roku doszliśmy do konkretów, zaczęłam się bać - przyznaje Ewa Wycichowska, precyzując jednak, że nie tyle o to, czy zespół podoła wyzwaniu, ile o finansową stronę przedsięwzięcia. Szczęśliwie, w sukurs przyszły władze samorządowe - miejskie i wojewódzkie.
Ciała w sztafecie pokoleń
Od początku sezonu rozpoczęła się więc mozolna praca nad spektaklem „Minus 2”, którego tytuł musi kojarzyć się z odejmowaniem. I słusznie, gdyż, jak wyjaśnia Ohad Naharin, chodzi o szeroko pojętą redukcję, polskie przedstawienie jest bowiem układanką z fragmentów wcześniejszych dokonań choreografa. - Nie ma tu linearnej fabuły, dochodzi za to do interakcji z widzem i wszystko zależy od jego interpretacji - przybliża filozofię spektaklu Wycichowska, a my powtórzmy za entuzjastycznymi recenzjami z premiery, która odbyła się w Poznaniu 26.11., że PTT tańczył wbrew prawom grawitacji! Czy mistrz był zadowolony? - pytamy, na co pada tajemnicza odpowiedź. - Mamy nagrany dowód uznania Naharina dla polskich tancerzy... Dowód naprawdę wielkiego podziwu - podkreśla dyrektorka PTT z satysfakcją, że zrealizowało się jedno z jej ważnych marzeń. - Wprawdzie to ja miałam tańczyć, jednak moje ciało zastąpiły ciała moich uczniów, co wiąże się z wiele większą odpowiedzialnością, ale i radością, bo się udało - mówi z uśmiechem Wycichowska. I zaraz dodaje, że ani myśli spocząć na laurach, a jej marzenia krążą teraz wokół Atelier PTT - grupy najmłodszych tancerzy, poszukujących nowych form twórczej aktywności. Mają ogromny potencjał, ale nie mają swojego lokum, bo Polski Teatr Tańca nie ma własnej siedziby!