Na zrzucenie gorsetu nigdy nie jest za późno

Rozmowa z Agnieszką Stabro

- Camille Claudel, a także i pozostałe kobiety artystki, których twórczość została zaprezentowana na wystawie, oraz cała rzesza twórczyń, którym nie udało się wybić, postanowiły ten symboliczny gorset zrzucić i wziąć sprawy w swoje ręce. Tworzyły, emancypowały się, zarabiały własne pieniądze, miały siłę sprawczą, nie pozostając jedynie biernymi obiektami westchnień mężczyzn. To dlatego są tak ważne dla ruchu feministycznego, a sama Camille, chociaż z pewnością tak o sobie nie myślała, jest jego istotną częścią.

Z Agnieszką Stabro autorką biografii Camille Claudelo i wystawie „Bez gorsetu. Camille Claudel i polskie rzeźbiarki XIX wieku" zorganizowanej w Muzeum Narodowym w Warszawie - rozmawia Ilona Słojewska z Dziennika Teatralnego.

Ilona Słojewska – Czym dla pani, autorki pierwszej polskiej biografii Camille Claudel, „Masz na imię Camille", była wiadomość o wystawie „Bez gorsetu. Camille Claudel i polskie rzeźbiarki XIX wieku" zorganizowanej w Muzeum Narodowym w Warszawie?

Agnieszka Stabro - Bardzo się ucieszyłam. Myślę, że o Camille Claudel w Polsce wciąż za mało się mówi, a jeśli już to w kontekście tylko i wyłącznie Augusta Rodina. Wystawa „Bez gorsetu. Camille Claudel i polskie rzeźbiarki XIX wieku" pozwoli przypomnieć tę ważną postać i jej twórczość polskiej publiczności, tym bardziej, że jest to pierwsza ekspozycja jej dzieł w Polsce. Pozwoli również umiejscowić ją na tle naszej rodzimej sztuki i umieścić w szerszym kontekście. Mówiłam, że wystawa rzeźb Camille Claudel w Muzeum Narodowym w Warszawie jest ważna, bo pozwala oderwać artystkę i jej twórczość od skojarzeń z Rodinem, ale to nie do końca prawda. Na wystawie znalazła się bowiem rzeźba Augusta, zatytułowana „Camille Claudel w czepku". Można by powiedzieć, że cień Rodina podąża za Camille krok w krok.

Nie mogło pani nie być na wystawie...

- Tak, nie mogło mnie na niej nie być. Udało mi się odwiedzić wystawę w pierwszym wolnym terminie w moim dość napiętym ostatnio harmonogramie. Szczęśliwie się złożyło, że był to zwykły dzień tygodnia, a nie weekend, kiedy wystawę odwiedzają tłumy. Mogłam przejść ekspozycję w spokoju i przyjrzeć się dokładnie każdej rzeźbie, również pracom polskich artystek.

Jakie rzeźby Camille Claudel są eksponowane?

- Myślę, że wszystkie najważniejsze i najbardziej reprezentatywne dla twórczości Camille Claudel, czyli „Walc", „Kucająca kobieta", „Błagalnica", „L'Abandon (Porzucenie lub Sakountala)", „Les Causeuses (Plotkarki)", „Portret młodego Rzymianina (Mój brat, Portret Paula Claudela)", „Głęboka myśl". Widać w nich, to co dla twórczości Camille najbardziej charakterystyczne, doskonały warsztat i dokładność, połączone z olbrzymim ładunkiem emocjonalnym, który niosą, oraz czułością. Miękka linia tych rzeźb, i ich bardzo osobisty kontekst, a zarazem umiejętność oddania drgania każdego najmniejszego mięśnia, tworzą wyjątkowe połączenie, obok którego trudno przejść obojętnie.

Jakie emocje wyzwoliły w pani jej prace, tutaj w Polsce? Spotkała się pani z nimi wcześniej w Paryżu podczas pisania książki...

- Bardzo podobne do tych, które czułam we Francji. Uważam, że w przypadku rzeźb Camille miejsce ich ekspozycji nie ma wielkiego znaczenia. Oczywiście, to niesamowite, że mogłam je wreszcie oglądać właśnie w Polsce, w Warszawie, w swoim rodzinnym mieście, niesamowite również było, że widziałam je po raz kolejny, ale same rzeźby niosą w sobie wciąż ten sam ładunek emocjonalny. Z jednej strony spotkanie z nimi było jak spotkanie z dawno niewidzianym, bardzo bliskim przyjacielem, poczułam znowu to, co w Paryżu: zachwyt, olśnienie, wzruszenie, smutek, nostalgię i zadumę, a jednocześnie rzeźby Camille zaskoczyły mnie po raz kolejny. Wciąż robią to samo piorunujące wrażenie. Zaskakują dojrzałością i doskonałością warsztatu. Warto uświadomić sobie, że Camille została siłą umieszczona w szpitalu psychiatrycznym w wieku niespełna 50 lat. Cały jej dorobek zatem nie jest dorobkiem „życia", raczej „życia złamanego na pół". Przechadzając się po wystawie wciąż towarzyszyła mi myśl, jak jeszcze wiele artystka zdołałaby osiągnąć, do jakiego mistrzostwa by doszła, gdyby nie brutalne przerwanie jej kariery. Zachwytowi nad pięknem jej twórczości, wzruszeniu, towarzyszył zatem również ogromny żal, że życie Camille tak właśnie się potoczyło.

Czy „rozmawiała" pani z rzeźbami Camille, podobnie jak w książce, w której pyta ją pani o wiele rzeczy?

- Jak najbardziej, chociaż ten dialog miał miejsce raczej między mną, a Camille. Tym razem, trochę inaczej niż podczas pisania jej biografii „Masz na imię Camille", miałam wrażenie, że właśnie poprzez te rzeźby, Camille w końcu mi odpowiada. Co usłyszałam, niech zostanie naszą tajemnicą (śmiech), ale to właśnie dzieła artystki oglądane „na żywo" pozwalają w pełni zrozumieć dramat jej życia, niepozbawiony zarazem pięknych, szczęśliwych, chociaż krótkich chwil, a także wielkiej pasji, namiętności i miłości.

Jak wypadają prace Camille Claudel na tle rzeźb prezentowanych na wystawie?

- Rzeźby Camille na wystawie „Bez gorsetu. Camille Claudel i polskie rzeźbiarki XIX wieku" jednocześnie się wyróżniają, z drugiej idealnie wpisują się w cały kontekst wystawy. Mam do nich zupełnie inny, osobisty stosunek, w przeciwieństwie do rzeźb polskich artystek, znam również kontekst powstawania w zasadzie każdej z rzeźb Camille, wiem, jakie przeżycia się z nimi kryją, więc dla mnie mają one trochę inny wymiar, niż pozostałe. Jednak z pewnością wszystkie prace, zarówno polskich rzeźbiarek, jak i Camille, znajdują się na tym samym, doskonałym poziomie warsztatowym. W niczym nie ustępują twórczości mężczyzn z tego samego okresu.

Co mają wspólnego, a czym się różnią?

- Jak już wspomniałam, łączy je najwyższy poziom warsztatu, doskonałość wykonania, dbałość o każdy szczegół, idealne oddanie fizjonomii. Różni tematyka i kontekst, rzeźby polskich twórczyń to w większości popiersia, rzeźby figuratywne, często wpisujące się w kontekst patriotyczno-narodowo-religijny, wtedy niezwykle ważny. Rzeźby Camille natomiast, chociaż przekazują uniwersalne emocje, to jednak ściśle związane są z życiem artystki i w zasadzie oddają to, co się w nim działo. Są nierozerwalnie związane z biografią Camille, trudno w jej przypadku oddzielić życie od twórczości. Ich tematyka, w przeciwieństwie do rzeźb polskich artystek, krąży wokół miłości, związku kobiety i mężczyzny, samotności, bólu, rozstania, ale i wielkiej pasji oraz namiętności.

Jakie emocje mogą budzić dzieła Camille we współczesnym odbiorcy?

- Trudno mi mówić w imieniu ogółu, ale myślę, i takie też głosy do mnie docierają, że wzbudzają emocje uniwersalne, ponadczasowe. Z pewnością inaczej się na nie patrzy, znając życiorys Camille (do którego zgłębienia gorąco namawiam!), ale i bez tej wiedzy można z nich wyczytać smutek, żal, ból rozstania. Wzbudzają wzruszenie, nostalgię, poruszają, często przywodzą na myśl odczucia i emocje, związane z osobistymi, bolesnymi przeżyciami.

Dlaczego tego typu ekspozycje są potrzebne? Co uzmysławiają?

- Takie wystawy są bardzo ważne i potrzebne, bo uzmysławiają nam, że kobiety artystki, spychane w XIX wieku na margines twórczości, swoim talentem dorównywały, a nawet i przewyższały niejednokrotnie mężczyzn. Nie ustępowały im zdolnościami, pasją, wiedzą, umiejętnościami, wytrwałością, poświęceniem. Takie wystawy wydobywają ich twórczość z cienia. Jest to bardzo ważne zwłaszcza w przypadku rzeźby, kojarzonej zazwyczaj z męską twórczością, głównie ze względu na ogrom fizycznej pracy, która się z nią wiąże. Okazuje się, że kobiety, ta pozornie „słaba płeć", tworzyły niemniej wartościowe rzeźby, będąc w stanie podołać fizycznej pracy na równi z mężczyznami. Zbyt często o tym zapominamy.

Wystawa nosi tytuł „Bez gorsetu. Camille Claudel i polskie rzeźbiarki XIX wieku"... Jakie niesie ze sobą przesłanie, refleksje?

- Mam wrażenie, że tytułowy gorset ma, w kontekście wystawy, wiele znaczeń, począwszy od dosłownego, czyli części garderoby, aż do metaforycznego, symbolizującego opresję kobiet. XIX wiek to okres, w których gorsety osiągnęły szczyt popularności. Wtedy też przybrały swoją najbardziej opresyjną, również dla ciała, formę, sięgając do połowy bioder i dodatkowo spłaszczając brzuch. Ściskały lub wręcz zaginały żebra do środka, zmniejszając tym samym objętość klatki piersiowej i spłycając oddech. W okolicach talii krępowały narządy wewnętrzne, deformując je i przesuwając, co prowadziło do przedwczesnych zgonów, krwotoków wewnętrznych i niewydolności oddechowej. Były tym samym symbolem zniewolenia kobiet przez mężczyzn i sprowadzenia ich wyłącznie do obiektu, przedmiotu pożądania, odbierając im głos i znaczenie. Camille Claudel, a także i pozostałe kobiety artystki, których twórczość została zaprezentowana na wystawie, oraz cała rzesza twórczyń, którym nie udało się wybić, postanowiły ten symboliczny gorset zrzucić i wziąć sprawy w swoje ręce. Tworzyły, emancypowały się, zarabiały własne pieniądze, miały siłę sprawczą, nie pozostając jedynie biernymi obiektami westchnień mężczyzn. To dlatego są tak ważne dla ruchu feministycznego, a sama Camille, chociaż z pewnością tak o sobie nie myślała, jest jego istotną częścią.
Warto zauważyć, że kobiety, rzeźbione przez Camille, w większości pozbawione są gorsetu, są nagie, ale przy tym wolne od wulgarności. W ten sposób artystce udało się zaprezentować kobiece ciało nie jako obiekt seksualnego pożądania, ale jako czyste piękno. Bez gorsetu zatem dosłownie i w przenośni. Ważnym jest, abyśmy my, kobiety współczesne, nie nakładały sobie tego gorsetu z powrotem, często nieświadomie. Abyśmy pamiętały o Camille Claudel i jej niezłomnej, niezależnej postawie, a także o cenie, którą za nią zapłaciła. Niebezpieczeństwo bowiem, że „historia lubi się powtarzać", chyba nigdy nie będzie zażegnane w przypadku kobiet.

Bardzo dziękuję za rozmowę!
__

Agnieszka Stabro - poetka, autorka opowiadań i powieści biograficznych, eseistka. Urodziła się 9 czerwca 1987 roku w Warszawie. Absolwentka Wiedzy o Kulturze oraz Animacji Kultury na Uniwersytecie Warszawskim. Członek Stowarzyszenia Pisarzy Polskich oraz Stowarzyszenia Autorów i Wydawców "Copyright Polska". Autorka recenzji książkowych, wyborów wierszy, reportaży oraz wywiadów radiowych, z których jeden został opublikowany w książce „Przez odwróconą lornetkę. Rozmowy z pisarzami" (Ośrodek Kultury Ochoty, Warszawa, 2013). Publikowała w miesięczniku „Kraków", piśmie „Topos", „Podglądzie", krakowskiej niezależnej, lokalnej gazetce literacko-artystycznej oraz na literackich portalach internetowych. Autorka przekładu libretta Jules'a Barbiera i Michela Carrégo do opery „Faust" Charles'a Gounoda dla Opery Wrocławskiej (przekład z języka francuskiego na polski). Dwa razy wyróżniona w konkursach literackich. Zdobywczyni nagrody Krakowskiej Książki Miesiąca. W latach 2010 – 2015 związana z literacką audycją literacką „Książki pod Lupą" (dawne „Szkiełko i oko"), gdzie przeprowadzała wywiady z osobami ze świata literatury.

Ilona Słojewska
Dziennik Teatralny Bydgoszcz
30 maja 2023
Portrety
Agnieszka Stabro

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia