Namiętność i sentymenty

"Wiśniowy sad" - reż. Paweł Łysak - Teatr Polski im. Hieronima Konieczki w Bydgoszczy

To już trzeci raz, gdy na afiszu Teatru Polskiego w Bydgoszczy pojawia się nazwisko Czechowa. Wcześniej, już ponad trzy lata temu, był "Płatonow" w reżyserii Mai Kleczewskiej i "Trzy siostry" Łysaka (premiera "Czajki" Rubina, ostatniego ogniwa tryptyku, nie doszła do skutku). Teraz kolej na "Wiśniowy sad" reżyserowany przez Pawła Łysaka, ostatnie wielkie dzieło Czechowa i kolejny akcent realistyczny na deskach Teatru Polskiego.

W pustych ścianach domu, zdobionych jedynie licznymi drzwiami, domownicy witają Lubow Raniewską (w tej roli świetna Anita Sokołowska). Wraca z Paryża, dokąd uciekła po serii życiowych niepowodzeń, a wraca, bo rodzinny majątek stoi na skraju bankructwa. I nawet w rodzinnej posiadłości chce uciekać od problemów, tańcząc do klezmerskiej muzyki, oddając się przyjemnościom i nie myśląc o tym, jak uratować piękny wiśniowy sad, własność Raniewskich i ich największą dumę. Pomimo ostrzeżeń ze strony Łopachina sad faktycznie zostaje sprzedany, a dom jako wspólnota duchowa ulega zagładzie; wszyscy jego mieszkańcy zmuszeni są wyjechać.

"Wiśniowy sad" powstał w przededniu rewolucji 1905 roku. Do głosu próbowały dojść warstwy robotnicze, niepokoje społeczne osiągnęły wówczas apogeum. Zapowiedź tych wydarzeń pobrzmiewa i u Czechowa - zadłużona po uszy szlachta sprzedaje majątek synowi pańszczyźnianego chłopa, który przedtem nie miał nawet prawa wejść do domu państwa. Ten tradycyjny, feudalny podział społeczny podkreślony jest scenografią - ruchoma ściana salonu odsłania podwórze zasłane sianem, miejsce, w którym Raniewska, Gajew i ich krewniacy mogą się co najwyżej pobawić, ale nie pozostać dłużej. Na tym tle ciekawa jest także relacja Raniewskiej z Łopachinem (bardzo dobry Piotr Stramowski) - czarująco uprzejmy kawaler, starający się o rękę córki właścicielki sadu, zmienia się nie do poznania, gdy wykupuje majątek. Przyobleka wówczas maskę posiadacza-chama, bo dla niego sprawiedliwości dziejowej stało się zadość. Kontrastuje więc z uduchowioną Lubow, rozpamiętującą nieudane małżeństwo, śmierć dziecka i późniejsze romanse. Matka, a za nią jej córki, Ania i Waria, jej brat Gajew, toną w sentymentach, ale ekonomią w gruncie rzeczy się nie interesują i kapitalizm ich pożera.

Ta kapitalistyczna porażka w inscenizacji Łysaka ma zabarwienie ironiczne - sypie się konfetti, które niemal natychmiast próbuje sprzątnąć praktyczna Waria; w tle gra muzyka orkiestry klezmerskiej, tańczący goście przerywają zabawę, by gestami pokazać rąbanie drzew, a tym samym zapowiedzieć klęskę rodziny. Łopachin swój triumf pieczętuje szampanem, a na marginesie zabaw bohaterów, beztrosko bawiących się watą cukrową, swą tyradę wygłasza Pietia (także świetny Michał Czachor) - o tym, że inteligencja jest inteligentna tylko z nazwy, nie czyta, a na sztuce zna się słabo.

Spektakl jednak można odczytać uniwersalnie, w oderwaniu od aspektów politycznych i animozji klasowych. Widzimy więc obraz nostalgii za tym, co bezpowrotnie utracone (dzieciństwo) i intensywną wiarę w symbole tych właśnie wartości (sad wiśniowy). Ludzie w obliczu zagrożenia utraty tego, co dla nich ważne, spajają się we wspólnocie, szukają bliskości innych - stąd na scenie erotyzm obcy Czechowowi, pełne namiętności pocałunki i tradycyjne jeszcze próby swatania. Te pokłady emocjonalne to z jednej strony ukłon w stronę autora dramatu, mistrza realizmu, ale także element nowoczesności w inscenizacji. Nie ma wielkiej polityki, ojczyzny, problemów tożsamościowych. Jesteśmy tylko my i nasza dusza. My i nasze najgłębsze emocje.

Zmierzenie się z Czechowem to dla reżysera zawsze wyzwanie - tak trudny autor potrafi obnażyć niedostatki warsztatu reżyserskiego i zespołu aktorskiego. Zarówno Łysak, jak i jego zespól, wyszli z tej próby obronną ręką. I to na piątkę z plusem!

Ewelina Szczepanik
Teatr dla Was
6 lutego 2013

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...