Napięcie i emocje

"Zbrodnia i kara" - reż: Krzysztof Babicki - Teatr Śląski w Katowicach

"Zbrodnia i kara" to jedno z najbardziej znanych arcydzieł Fiodora Dostojewskiego. To realistyczna powieść psychologiczna w perfekcyjny sposób ukazująca istotę zła i ostrzegająca, że przed wyrzutami sumienia nie można uciec

Przeniesienie powieści na teatralną scenę nigdy nie jest łatwym zadaniem. W Teatrze Śląskim podjął się tego reżyser i jednocześnie autor adaptacji Krzysztof Babicki. W swojej sztuce postanowił on wyeksponować wszystkie, nawet te pomijane w innych adaptacjach wątki powieści.

„Zbrodnia i kara„ to mroczny, trzymający w napięciu i budzący emocje spektakl.

Na scenie najważniejszy jest aktor, bo to właśnie on przemawia do widzów i nie ma prawie żadnej pomocy ze strony scenografii czy kostiumów. To aktor kreujący postać  musi wpłynąć na emocje i wyobraźnię publiczności. Prosta scenografia z lustrem w centralnej części nie może mu w tym pomóc. Aktorzy muszą „wejść” w swoją postać, muszą się nią stać i to na tej najtrudniejszej psychologicznej płaszczyźnie.

Aktorzy Teatru Śląskiego sprostali temu zadaniu znakomicie.

Bartłomiej Błaszczyński grający główną rolę wykreował człowieka obłąkanego, pogubionego, osaczonego, ale też cynicznego. Jego Raskolnikow raz wzbudza w widzu odrazę, za chwilę zaś współczucie i politowanie. Taka umiejętność  żonglowania emocjami  to bez wątpienia duże osiągnięcie, szczególnie dla młodego aktora, jakim jest Błaszczyński.

Rewelacyjny jest Adam Bauman w roli Marmieładowa. Jego monolog o Sądzie Ostatecznym to jedna z najlepszych scen spektaklu. Bauman w przejmujący sposób oddał tragizm Marmieładowa, ukazał człowieka, którego moralność i wrażliwość została utopiona w alkoholu. Do tego stopnia,  że akceptował proceder córki,  zarabiającej swoim ciałem na chleb. I sam  przepijał zarobione przez nią pieniądze.

Równie ciekawy jest Swidrygajłow wykreowany przez fantastycznego Grzegorza Przybyła. Aktor tworzy postać niejednoznaczną, przykrywająca swoją wrażliwość maską obłudy i cynizmu.

Silnym środkiem wyrazu w katowickiej inscenizacji „Zbrodni i kary” jest także muzyka Marka Kuczyńskiego; szczególnie w scenie zabójstwa Lichwiarki jest ona jakby substytutem krzyku, przez co sama scena nabiera jeszcze większej grozy.

„Zbrodnia i kara” to spektakl, który warto zobaczyć, szczególnie jako uzupełnienie lektury rewelacyjnej powieści rosyjskiego pisarza.

Iwona Knopik
Teatrdlawas
3 grudnia 2011

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia