Naprawdę piekny sen

o "Dziadach" w wykonaniu Teatru Ad Rem

W jeden z wrześniowych wieczorów, w salce parafii dominikańskiej w Hermanicach miało miejsce szczególne spotkanie - teatr z prawdziwego zdarzenia.

Grupa Ad rem, działająca przy parafii świętego Marcina w Międzyrzeczu Górnym, składa się z miłośników teatru, którzy dla własnej przyjemności i z ogromną pasją spotykają się raz na jakiś czas, by wspólnymi siłami tworzyć spektakle. W swym repertuarze mają „Zdolnego ucznia” Kinga, „Lęki poranne” Grochowiaka a także przedstawienie pod tytułem „Dlaczego nikt mi nie mówi, że umrę..” na podstawie „Oskara i Pani Róży” oraz „Małego Księcia”. Teatr działa od 2002 roku i skupia wokół siebie przeróżne osoby. Był okres, w czasie którego obok siebie na scenie występował nauczyciel, ksiądz, uczeń, student, prawnik. Wszystkich łączyła wspólna pasja i wizja teatru jako miejsca, w którym przede wszystkim szuka się prawdy. Teraz spotkania zespołu są mniej regularne. Zmienił się także skład grupy. Duch jednak pozostał ten sam. 

Ad rem od kilku lat pracuje również nad tekstem Mickiewiczowskich „Dziadów”. Pierwsza – prawdziwie misteryjna wersja tego dramatu, powstała sześć lat temu. Premiera odbyła się w szczególny dla Polaków dzień – w Święto Niepodległości 11 listopada. Rok później grupa wystawiła spektakl „ A to Polska właśnie” na bazie „Dziadów”, „Nocy Listopadowej” oraz utworów Baczyńskiego, Broniewskiego, Herberta i Kaczmarskiego. To jednak nie koniec. Mickiewicz bowiem inspiruje nieustannie, a Stanisław Kaczmarczyk – reżyser i scenarzysta, ciągle powtarza, że „tekst Mickiewicza ma dla niego niezwykle emocjonalne, osobiste znaczenie”. O tym, jak wielki potencjał tkwi w „Dziadach” świadczy nowe przedstawienie Ad remu oparte na początku trzeciej części „Dziadów”, Wielkiej i Małej Improwizacji i Widzeniu Księdza Piotra, z którym grupa przyjechała do Hermanic.

W nowej wersji Konrad przestaje być romantycznym kochankiem, a zostaje człowiekiem zmagającym się z własną słabością – nałogiem. Akcent pada na zmaganiach jednostki o godne człowieczeństwo. Konrad wygłasza Wielką Improwizację, będąc w jakimś niedookreślonym obłędzie po przedawkowaniu środków odurzających, a kwestie Mickiewiczowskiego Anioła wypowiada prostytutka, która wraz z rozwojem akcji zaczyna tęsknić za prawdziwym, szczerym uczuciem. Scena jawi się jako deliryczna orgia. Wszystko kipi emocjami i erotyzmem, ale bez jakiejkolwiek dosłowności. Nie ma ani scenografii ani charakteryzacji ani kunsztownych kostiumów. Środki artystycznego wyrazu ograniczone są do minimum. Gra aktorska ( Anny Kędroń, Wojciecha Pisarka, Tomasza Pisarka, księdza Zbigniewa Macury i Piotra Klotza) jest niezwykle skupiona na ciele. Spektakl zaczyna się dziwnym tańcem – czymś na pograniczu danse makabre i rytuału inicjacyjnego dzikich ludów. Dodatkowo ilustrację muzyczną tworzą piosenki „Dżemu”, a ostatni „Sen o Victorii” pozwala przypuszczać, że wszystko, co się działo było onirycznym zjawiskiem. Spektakl w sposób niebanalny daje nadzieje na zwycięstwo z własnymi słabościami - Konrad zostaje uratowany, upadła kobieta dociera do istoty swych pragnień, atmosfera się oczyszcza, akcja spowalnia.

Spontaniczne reakcje publiczności siedzącej dookoła sceny świadczą o tym, że przedstawienie zrobiło wrażenie. Były łzy, były gromkie brawa, a potem osobiste gratulacje i podziękowania. Ta inscenizacja „Dziadów” przez niektórych mogłaby zostać nazwana bluźnierczą. Nie ma w niej nic, co wiązałoby się z tendencyjnym umoralnianiem, sztucznym patosem czy tanim patriotyzmem. Ukazuje zupełnie inną perspektywę spojrzenia na ten zdawałoby się skostniały „romantyczny” dramat. Tutaj Konrad, to (jak mówi Wojtek Pisarek – odtwórca głównej roli) „współczesny człowiek stojący na krawędzi przepaści – szukający Boga, ale równocześnie w desperacji poddający się diabłu”. Szaleństwo, obłęd i dramat jednostki, ukazane na scenie, w swojej istocie dokonują się na poziomie psychiki. Ad rem znalazł idealny sposób by bez zbędnego efekciarstwa dotrzeć do tego, co Lupa nazywa „teatrem wnętrza mózgu”. To tam bowiem tkwi istota naszych rozterek, problemów, ale także spokoju i szczęścia.

Anna Hazuka
Dziennik Teatralny Bielsko-Biała
2 października 2009
Teatry
Teatr Ad Rem

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...