Narodziny gwiazdy

"Dziwny przypadek psa nocną porą" - reż. Jakub Krofta - Teatr Dramatyczny m.st. Warszawy

Tą gwiazdą jest Krzysztof Szczepaniak. Dwudziestokilkuletni niezwykle uzdolniony absolwent warszawskiej Akademii Teatralnej. Z bogatym bagażem artystycznych środków wyrazu. Gra głównie w Teatrze Dramatycznym. Ale upominają się o jego kunszt inne warszawskie teatry, np. Powszechny, Syrena, IMKA.

W lipcowej premierze na scenie T. Łomnickiego Krzysztof zagrał główną rolę w adaptacji bestsellerowej powieści Marka Haddona "Dziwny przypadek psa nocną porą".

To historia piętnastoletniego chłopca, który znajduje nieżywego psa. Chłopiec . jest chory na przypominającą autyzm chorobę Aspergera. Ma więc niemal fenomenalną pamięć do liczb. Jest uzdolniony matematycznie. Mieszka z ojcem. Marzy o locie w kosmos. Ma chłopak jednak kłopoty z międzyludzkimi relacjami. Nie znosi bliskości drugiego człowieka. Nie lubi, gdy go ktoś dotyka. Lubi swoje marzenia i swoją samotność. Ten młody geniusz chce znaleźć zabójcę psa sąsiadki. Nie będzie to łatwe.

Szczepaniak w roli Christophera radzi sobie znakomicie. Nie przeszkadza aktorowi fakt, że jest o dziesięć lat starszy od scenicznego bohatera. Kreśli jego wizerunek niezwykle precyzyjnie i ze zdecydowaną konsekwencją. Ale ma też dystans do granej przez siebie postaci. Patrzy na świat nie tylko oczami dziecka, ale i dorosłego człowieka. Szczepaniak stworzył postać bardzo prawdziwą. Postać niezwykłego i niepowtarzalnego nastolatka. Choroba, na którą cierpi bohater, nie jest zrządzeniem losu ni przekleństwem. Może to dar niebios (bo na tę chorobę cierpiał Einstein czy Bob Dylan, którzy okazali się geniuszami w swoich dziedzinach).

Mimo że bohaterem spektaklu jest chłopak, to przedstawienie przeznaczone jest dla młodej i dojrzałej widowni.

- Lubię robić takie spektakle - mówi reżyser Jakub Krofta (Czech z pochodzenia). - Bo moje dorastanie było jakby trochę opóźnione. Dorastam teraz, kiedy mam 44 lata, a moi synowie są dorosłymi ludźmi.

Reżyser świetnie prowadzi młodego aktora. Ten duet stworzył artystyczną kreację, która na długo zapada w pamięć. I mimo tego, że adaptacja rządzi się specyficznymi prawami (kondensacja wątków i problemów), to stworzona przez Szczepaniaka postać jest pełnowymiarowa i prawdziwa. Szczyptę nostalgii i czułości dodaje spektaklowi pojawienie się pięknego, żywego szczeniaka. Widzom robi się słodko i ciepło. W oczach pojawia się nawet łezka.

Oprócz tych pochwał mam trochę pretensji do realizatorów spektaklu. Muzyka na żywo jest zapewne atrakcją przedstawień teatralnych. W tym przypadku jest ona zbyt głośna i zagłusza wiele tekstu.

W spektaklu jest dość dużo ruchu. Nie zawsze potrzebnego. Postać nauczycielki grana przez Agnieszkę Roszkowską swoim "wędrowaniem" rozbija dramaturgię przedstawienia. Nie jest to zapewne wina aktorki, ale błąd pomysłu inscenizacyjnego reżysera.

Generalnie aktorzy dają sobie radę z zamierzeniami twórców. Nie zawodzi Agata Wątróbska. Sprawdza się Anna Gajewska i rzadko oglądany na scenie Tomasz Budyta.

Marzena Rutkowska
Tygodnik Ciechanowski
17 października 2015

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...