Narodziny i śmierć Pana Szekspira

Londyńskie obchody 400-lecia śmierci Mistrza

Zawsze (a mówiąc: zawsze, mam na myśli całe swoje świadome życie, życie myślącego człowieka, który z grubsza wie, czego chce) marzyłam o tym, żeby spędzić w Londynie (i okolicach) urodziny Szekspira. Tak się jednak złożyło, że udało mi się to dopiero w tym roku, w 452 rocznicę urodzin i 400 lat od jego śmierci. Zastanawiałam się, czy wolę świętować w stylu Falstaffa: opychając się pysznościami, specjalnie na tę okazję przygotowanymi przez wiele kawiarni, a nawet księgarni, pijąc tematyczne koktajle i oglądając przeróżne show, czy raczej w stylu Horacja: w bibliotekach i na wystawach. Wreszcie postanowiłam spróbować absolutnie wszystkiego i stworzyć listę dziesięciu najlepszych rzeczy, w których wzięłam udział.

Oto ona:

Londyńskie metro

Jestem zagorzałą fanką londyńskiego metra, bo jest bardzo jasno opisane, można nim dojechać wszędzie, co chwila informuje w jakiej linii się znajdujemy i dokąd zmierzamy, a w przejściach można spotkać arcyciekawe postacie: kuglarzy, muzyków filharmonicznych, raperów i tancerzy. Uwielbiam nawet ową powtarzającą się mantrę: "Mind the gap!" Nic więc dziwnego, że kiedy w ten wyjątkowy weekend stacje metra zmieniły swoje nazwy na zaczerpnięte ze sztuk Szekspira, musiało ono trafić do mojego Top Ten. Zamiast na Charing Cross wysiadasz na Lady Makbet, zamiast na King's Cross – na Henryku VI, a zamiast na Piccadily Curcus – na Violi. Doskonała zabawa – i powtórka z literatury – gwarantowana.

By me William Shakespeare: A Life in Writting

Wystawa w The Somerset House, pokazująca autentyczne dokumenty z archiwów narodowych, potwierdzające istnienie Szekspira, umiejscawiające go w czasie i pewnych okolicznościach społeczno-historyczno-politycznych. Bardzo miła obsługa odpowiada na najbardziej nawet podchwytliwe i dociekliwe pytania, a także dysponuje transkrypcjami tekstów dla wścibskich. Najciekawszy jest oczywiście oryginalny testament Mistrza z jego osobistym podpisem. Ciary!

Live Cannon's 154

Maraton poetycki, uwzględniający 154 wiersze współczesnych poetów, napisane w odpowiedzi na 154 sonety Szekspira. Coś cudownego! Liczyłam na to, że spotkam tam poznanego nad Tamizą poetę do wynajęcia, który zgodził się napisać dla mnie wiersz, choć sprzeciwił się, gdy poprosiłam, by wiersz był o Szekspirze. Powiedział, że napisze o czymkolwiek innym. Zgodziłam się. Jaki zatem ma mieć tytuł? - zapytał poeta. "Krzesło Hemingwaya", odpowiedziałam.

Smaki miłości

Zarówno podczas przyjęcia urodzinowego, jak i podczas stypy, ważne są żołądki. Oczywiście menu urodzinowe różni się od posiłków serwowanych na pogrzebach, ale w przypadku kogoś, kto nie żyje od czterystu lat, nie jest to już takie zobowiązujące. Podczas weekendu celebrującego narodziny i śmierć pana Szekspira, na moim ukochanym Borough Market's Roast, znajdującym się w pobliżu teatru The Globe, można było zjeść donaty na miodzie wypiekane według elżbietańskiej receptury, a także wypić herbatkę inspirowaną "Snem nocy letniej", z kwiatem groszku pachnącego, morelą i morwą – czyli ingrediencjami wprost ze sztuki. Gordon Ramsay's Union Street Cafe oferowała za to weneckie dania z nazwami zaczerpniętymi z tzw. "włoskich" sztuk Szekspira. Nie mogę nie wspomnieć również o malutkiej miłej księgarni w Kenilworth, w której – specjalnie na urodziny Mistrza – wykonano marcepany w kształcie motyli, według elżbietańskiej receptury, oczywiście. Zakochałam się także w piernikach w kształcie głowy Szekspira – z gatunku szaleństw absolutnych.

The Globe

Dobrze wiem, że stopa Mistrza nawet nie go dotknęła, ponieważ teatr odbudowano całkiem niedawno, i w dodatku nie w miejscu starego – na którym znajduje się teraz parking samochodowy – tylko kilkaset metrów dalej. A jednak była to wycieczka poruszająca wyobraźnię i serce. Przede wszystkim jest to zasługa przewodnika, który z oprowadzania po teatrze uczynił rodzaj performansu, stand-up comedy, nie tracąc przy tym niczego z obowiązku przekazania cennej wiedzy. Dowiedziałam się na przykład czegoś, co – wstyd przyznać – nigdy nie przyszło mi do głowy, a mianowicie: dlaczego sztuki Szekspira mają pięć aktów? Otóż: z powodu świec. W czasie jednego aktu świece się wypalają i należy je wymienić. Usłyszałam również sensacyjną historię o tym, jak to pan Szekspir wprowadził na scenę armatę i oddał z niej salwę w czasie "Henryka V", co oczywiście spowodowało pożar i doszczętne spalenie się teatru. A najbardziej chyba ucieszył mnie widok skorupek po orzeszkach, którymi utwardzano posadzkę na widowni The Globe, a które są ewidentnym dowodem na istnienie słonika orzechowca, stelmacha wróżek.

Shakespeare in Ten Acts

Wystawa w The British Library zawierająca około dwustu obiektów, od artefaktów Mistrza, przez zdjęcia, kostiumy czy plakaty z jego sztuk, aż po jedyny istniejący egzemplarz sztuki, napisany jego ręką. Można tam zmarnotrawić bardzo dużo czasu, co serdecznie polecam. Nie miałam ochoty stamtąd wychodzić. Z okazji obu rocznic – dodatkowo – w bibliotece odbyła się Światowa Noc Książki "Late at the Library", z muzyką folkową, teatrem lalek i – uwaga, najlepsze! - szekspirowym karaoke ("Shaoke").

The Complete Walk

Nie wiem, czy bardziej podoba mi się zabawa słowna odnosząca się do "Dzieł wszystkich", czyli Complete Work, czy sam pomysł, polegający na tym, by na ekranach rozstawionych wzdłuż Tamizy – od Westminster Bridge do Tower Bridge – zaprezentować spacerowiczom 37 dziesięciominutowych fragmentów wszystkich sztuk Szekspira. Wiele z nich zostało sfilmowanych w miejscach, w których oryginalnie działa się akcja sztuk: "Tytus Andronikus" w Rzymie, "Wszystko dobrze, co się dobrze kończy" we Francji, "Kupiec wenecki" w Wenecji. We wszystkich scenach zagrały gwiazdy, co nie tylko zwabiło ciekawskich gapiów, ale też zagwarantowało wysoki poziom przedsięwzięcia. Gdyby nie zimno i przelotny, ale ulewny deszcz – byłby to doskonały spacer.

Shakespeare's Dead

Wystawa w Bodleian Library w Oxfordzie to najlepsza wystawa literacka, jaką zdarzyło mi się oglądać w życiu. Jest wspaniała, sensacyjna, barwna i doskonała merytorycznie. Opowiada o śmierci w sztukach Szekspira na tle Dance Macabre i śmierci w kulturze. Jest zilustrowana nie tylko niesamowitymi książkami i artefaktami, ale także pieczołowicie wybranymi cytatami z dzieł Mistrza. Należy ją zwiedzać bardzo powoli. Polecam również katalog do tej wystawy – o którym szerzej opowiem w kolejnej odsłonie swojego podglądania pana Szekspira.

The Herbal Bed

English Touring Theatre, Royal & Derngate, Northampton and Rose Theatre Kingston prezentują w Oxfordzie sztukę o losach córki Szekspira, Susanny. Rzecz dzieje się latem 1613 roku w Stratfordzie i opowiada o romansie, jaki rzekomo Susanna miała z sąsiadem i przyjacielem domu. Romans wychodzi na jaw i troje ludzi (żona, stojący za nią murem mąż i kochanek) musi stawić się przed sądem kościelnym, by poświadczyć wzorowe prowadzenie się kobiety. To emocjonująca sztuka o miłosnym trójkącie, w którym wszyscy uwikłani są tak samo i darzą podobnymi uczuciami pozostałych. Całość jest wysmakowana scenograficznie i kostiumowo, a piękne światła stwarzają niezwykły nastrój.
Zabawny fakt: na widownię można wejść z piwem (podobno ze względów bezpieczeństwa – gdyby wybuchł pożar, można by go ugasić piwem...), a w czasie antraktu niemalże wprost ze sceny sprzedawane są lody!

Tu spoczywa...

Moja pielgrzymka musiała oczywiście mieć swój koniec w Stratfordzie, gdzie wszystko się zaczęło. Dom urodzenia Szekspira warto zobaczyć – jest utrzymany w zgodzie z epoką, zawiera wiele interesujących faktów, no i myśl o tym, że w tym właśnie łóżeczku spał chłopiec, który później napisał "Hamleta", wywołuje wzruszenie i niemal bezdech. Za to sklep z pamiątkami "skradł mi kozy", zgodnie z zachwycającym angielskim idiomem, ponieważ jest pełen potwornie drogiego badziewia. Spacer po Stratfordzie śladami Williama także może być miły, ale najbardziej niesamowite jest odwiedzenie grobu rodzinnego Szekspirów, gdzie spoczywa również Mistrz. Leży tam. Na skromnej płycie jest jego nazwisko. Jest to tak realne, jakby został pochowany wczoraj. Wokół kościoła, w którym znajduje się grób, ciągnie się uroczy miejski cmentarz, na którym można posiedzieć i popatrzeć na rzekę, albo – jak pewna francuska rodzina – pobawić się w chowanego.

Mogłabym wymieniać w nieskończoność te wszystkie parady, spektakle, koncerty, księgarnie oblepione Szekspirem, książki, które kupiłam, plakaty, szekspirowe bombki, gumki do wycierania, ołówki, lizaki i inne cuda – ale to już materiał na inne historie. Wspomnę jeszcze tylko o znalezionej w sklepie czarodziejów w Stratfordzie świecy wywołującej ducha Szekspira – jak myślicie, zadziałała?

Maja Margasińska , z Londynu i Stratfordu
Dziennik Teatralny
30 kwietnia 2016
Portrety
William Szekspir

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia

Łabędzie
chor. Tobiasz Sebastian Berg
„Łabędzie", spektakl teatru tańca w c...