Nasze lęki, nasze strachy

1. Festiwal Scenografów i Kostiumografów VizuArt

Ze wszystkich spektakli I Festiwalu Scenografów i Kostiumografów VizuArt w Rzeszowie (17-25 bm.) emanowały lęki i niepokoje. Współczesny człowiek w zasadzie winien się bać wszystkiego, co go otacza. A najbardziej tego, co w nim.

Zgodnie z festiwalowym założeniem należało szczególną uwagę zwracać na scenografie i kostiumy. Niemniej trudno było uwolnić się od oglądu całościowego. Scenografia czy kostiumy nie były szczególnym wyznacznikiem tych spektakli, lecz na prawach partnerstwa sąsiadowały z wyśmienitym aktorstwem i często zaskakującymi pomysłami reżyserskimi. W sumie publiczność mogła obejrzeć dziewięć pięknych, mądrych, bardzo udanych przedstawień – z czego sześć brało udział w festiwalowym konkursie. Obrazowały one różne style i konwencje realizatorskie i scenograficzne. W przeważającej większości były dziełami twórców młodych. A, że oni z kolei są, w artystycznym ujęciu, pesymistami? Być może taka jest uroda współczesnego świata, że bardziej widoczne jest zło, niż dobro.

Z tychże względów pomysł Remigiusza Cabana, dyrektora Teatru im. Wandy Siemaszkowej, gdzie odbywał się VizuArt, zorganizowania w Rzeszowie takiego festiwalu po raz pierwszy, wart jest uznania. VizuArt jest pierwszym w Polsce festiwalem skoncentrowanym na wizji plastycznej spektakli, kunszcie scenografów i kostiumografów. Już sam fakt jego pojawienia się jest ważny. Chociaż, co nie dziwi, z werdyktem jury można by się spierać, a do samego programu również mieć zastrzeżenia.

Pierwszą nagrodę, za scenografię do spektaklu  "Bruno Schulz – historia występnej wyobraźni", w Teatrze Lalki i Aktora „Pinokio" w Łodzi, otrzymał Andrzej Dworakowski. Tu można się zgodzić, że trafnie doceniono jego wysiłki na rzecz takiego przekształcenia plastyki teatralnej i aktorstwa lalkowego by bardzo istotnie posłużyły zbudowaniu dramaturgii przedstawienia i stworzeniu klimatów przybliżających podstawowe wartości schulzowskiej prozy i grafiki. Czy jednak ta scenografia zasługiwała na główną nagrodę? W konkurencji z innymi, świetnymi spektaklami?

Druga nagroda dla Justyny Łagowskiej, za scenografię do „Wesela hrabiego Orgaza", w Starym Teatrze w Krakowie, nie powinna wzbudzać kontrowersji. Ten głośny spektakl Jana Klaty dysponuje rzeczywiście plastyką wysmakowaną, wielobarwną i po prostu piękną. Scenografia i kostiumy kunsztownie podkreślają całe jego zróżnicowanie, bogactwo, wielopłaszczyznowość i charaktery postaci.

Nie dziwi też wyróżnienie dla Piotra Lachmanna, za obrazy i aranżację videoprzestrzeni w przedstawieniu „Ja im jeszcze pokażę. Hommage à Różewicz", na wątkach dramatu „Stara kobieta wysiaduje", w Lothe Lachmann Videoteatr Poza w Warszawie. Artysta ten od jakiegoś czasu bardzo konsekwentnie i w sposób poszukujący wprowadza wizualne środki elektroniczne w przestrzeni scenicznej, co w naszym kraju nadal jest nowatorskie.

Ale bez żadnej nagrody wyjechała z Rzeszowa Agata Duda-Gracz, reżyser i scenograf głośnego przedstawienia "Galgenberg", w Teatrze im. Juliusza Słowackiego w Krakowie,  którą w festiwalowych kuluarach nie bez uzasadnienia typowano do pierwszej nagrody. Jej scenografia, inspirowana Breuglem, co było zamierzone, i do pewnego stopnia Szajną, co jak twierdzi, było z kolei zupełnie przypadkowe, świetnie uosabiała i sugestywnie obnażała całą degradację i degenerację współczesnego człowieka, żyjącego w świecie pozorów, niby przepojonego religijnością, a w istocie nurzającego się patologii, buńczucznego i gwałtownego, w gruncie rzeczy przerażonego sobą i otoczeniem. Przejmujący spektakl, mocno działająca na emocje jego oprawa plastyczna.

Również bez nagrody pożegnała VizuArt Izabela Wądołowska, której scenografia do rewelacyjnego „Białego małżeństwa" Różewicza, w Teatrze im. Stefana Żeromskiego w Kielcach, była mistrzowskim popisem pogodzenia bieli z ukrytą, lecz w domyśle obecną czernią, na scenie ciekawie zdominowanej ogromną szafą, z której szuflad wychodziły postacie dramatu.

Nie zyskała też uznania jurorów świetna scenografia  Justyny Łagowskiej w hitowym „Jaju węża" Bergmana, w Teatrze im. Stefana Jaracza w Łodzi. W ostrym kontraście czerwieni i czerni, wyraziście podkreślała niezwykłą ekspresję tego przedstawienia i na pograniczu ekshibicjonizmu grę pary głównych bohaterów. W centrum z wozem cyrkowym, jaskinią bezprawia, która wchłonie i zniewoli nawet tego, kto długo nie daje się „uszminkować" na podobieństwo innych zniewolonych i w końcu ulega rezygnując ze swego człowieczeństwa.
Nie wiedzieć czemu w festiwalowym konkursie nie uczestniczył żaden spektakl gospodarza – Teatru im. Wandy Siemaszkowej. A mógł, na przykład, scenografią Joanny Zdrady i kostiumami Zofii Mazurczak, do „Sprzedawców gumek" Hanocha Lewina, które bardzo interesująco i mrocznie kolorowo sytuują przestrzeń sceniczną i postacie tegoż dramatu gdzieś między rzeczywistością, tradycją cyrkową i dramatami Becketta.
Nie wiadomo również dlaczego wyprowadzono w Teatrze im. Wandy Siemaszkowej, miejmy nadzieję, że gdzieś tylko w chwilowy niebyt, dzieła przestrzenne i obrazy Szajny z jego Szajna-Galerii, podarowane niegdyś przez tego artystę rodzinnemu Rzeszowowi. Bo musiały ustąpić miejsca  wystawie „Scenografia 6D. Sześć wymiarów scenografii", z Centrum Scenografii Polskiej w Muzeum Śląskim w Katowicach. Wielka szkoda, bo żadna inna wystawa, jak ta stała ekspozycja dzieł Szajny, którą Rzeszów i jego teatr słusznie się szczycą, byłaby najlepszym punktem odniesienia i zwornikiem dla pozostałych zdarzeń Festiwalu Scenografów i Kostiumografów VizuArt. Dobrze, że poza festiwalowym konkursem widzowie obejrzeli "Déballage", kultowe już dzieło sceniczne Szajny, nadal obecne w repertuarze rzeszowskiego teatru, niegdyś zrobione w nim przez niego reżysersko i scenograficznie, nagradzane na festiwalach w Meksyku, na Ukrainie, Słowacji i w Rumunii.

Przewodniczył festiwalowemu jury dyrektor artystyczny VizuArt, Leszek Mądzik, który również poza konkursem pokazał dwa swoje znakomite przedstawienia: Część trzecią tryptyku „Osąd" z Wrocławskiego Teatru Pantomimy i  szekspirowskiego „Makbeta", z  Teatru im. Juliusza Osterwy w Lublinie. Razem z nim podpisali się pod werdyktem konkursu scenograf i kostiumolog Zofia de Ines, artysta - plastyk Henryk Waniek, teoretyk i krytyk sztuki Zbigniew Taranienko i operator filmowy Adam Sikora. Mieli do dyspozycji dosyć skromną kwotę 30 tysięcy złotych.

– Przyszłoroczna edycja VizuArt będzie zawierać program, który uczyni z niej międzynarodowy festiwal twórców scenografii i kostiumów. VizuArt ma ogromną szansę stać się marką kulturalną regionu podkarpackiego identyfikowaną poza granicami kraju. Temu celowi ma służyć m.in. zaproszenie za rok do jury wielkich nazwisk scenografii, jak Alan Starski, czy Lech Majewski, którzy wstępnie już zadeklarowali chęć udziału w festiwalu. Jestem przekonany, że za kilka lat VizuArt nie tylko w Polsce będzie budził jednoznaczne skojarzenie z naszym teatrem, z regionem i Rzeszowem – obiecuje dyrektor Remigiusz Caban.

Andrzej Piątek
Dziennik Teatralny Rzeszów
28 listopada 2012

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia