Neonowa Cyganeria

La Bohème" - aut. Francesco Bettas - reż. Barbara Wysocka - Teatr Wielki – Opera Narodowa w Warszawie

Opera Pucciniego jest od ponad stu dwudziestu lat jedną z najczęściej granych w światowym repertuarze. Jej sukcesem jest prostota historii – opowieść o miłości młodych artystów niezmiennie urzeka publiczność.

W wizji reżyserki Barbary Wysockiej „La Bohème" wystawiana od roku na deskach Teatru Wielkiego – Opery Narodowej w Warszawie z pewnością ma za zadanie przybliżyć problematykę opery odbiorcom współczesnym. Puchowe kurtki, kolorowe czapki, odblaskowe stroje – taka jest ta wizja. Lecz czy to nie szkodzi spektaklowi?

W tej nowoczesnej inscenizacji funkcję mieszkania oraz tła w każdym z czterech obrazów opery pełni duża instalacja z napisem "La Vie Bohème" - "cygańskie życie". W interpretacji reżyserki oraz scenografki Barbary Hanickiej metalowo-rtęciowe podesty i nieuporządkowane rury stalowe wpasowują się w chaotyczną wizję życia artystycznej bohemy. W drugim obrazie żywa choreografia jest bardzo nowocześnie połączona z oświetleniem, co razem buduje energiczno-świąteczną atmosferę à la show z lat '80.

Odnośnie do scenografii moją uwagę przykuły też ciekawe pomysły i rekwizyty, na przykład gitara elektryczna lub bagietki jako miecze. Pojawiają się także multimedialne przebitki pokazujące przeszłość Mimì i one są według mnie niepotrzebne, niewiele wnoszą do fabuły. Jednak jest to jeden z nielicznych minusów tego spektaklu, bo całokształ opery został przedstawiony bardzo spójnie.

Adriana Ferfecka jako Mimì i Piotr Buszewski jako Rodolfo w mistrzowski sposób stworzyli uczuciową więź na scenie. Każde z nich świetnie zaśpiewało słynne arie i duety, znakomicie wyrażali też swoje emocje mową ciała. Pomagała im orkiestra pod batutą Patricka Founilliera, jak zawsze dynamicznego – to jemu w dużej mierze zawdzięczamy donośne, pełne dramatyzmu i wyraziste brzmienie zespołu. Skromność i ubóstwo głównej bohaterki zostały świetnie zinterpretowane przez Ferfecką, a strój Mimì pokazywał "tanią zamożność", co moim zdaniem pasuje do tej postaci, aspirującej do lepszego życia.

Piotr Buszewski doskonale wczuł się w zagubionego, zazdrosnego artystę, który pragnie odwzajemnionej miłości i lojalności swojej ukochanej. Musseta – w tej roli Aleksandra Orłowska – jest gwiazdą pośród paryskiej cyganerii w oryginalnym zamyśle Pucciniego, i faktycznie, tak została przedstawiona także tutaj świecąc swoją srebrno-cekinową sukienką i długimi blond włosami. Jest to gwiazda jak z krzykliwej reklamy z telewizorami, ale jednak gwiazda. Szymon Mechliński jako Marcello wykazał się niesamowitymi zdolnościami wokalnymi i śpiewał bezbłednie przez cały spektakl, natomiast chętnie zmieniłbym jego strój, tak aby przedstawiał go raczej nie jako ubogiego studenta, ale francuskiego artystę, który za wszelką cenę dba o swój wygląd.

Wspaniałe wykonanie i urzekająca muzyka Pucciniego gwarantują sukces tej operze także w owej nowoczesnej interpretacji. Warto ją obejrzeć.

Francesco Bettas
Dziennik Teatralny Warszawa
31 grudnia 2022
Portrety
Barbara Wysocka

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia