Nie dać "zginąć" "Mateczce"!

"Mateczka" Teatr Śląski w Katowicach

"Do czasu Powstania Schiller (...) przebywa głównie w Henrykowie u sióstr samarytanek. Przełożoną zgromadzenia, siostrę Benignę, znał sprzed wojny. To dawna aktorka Stanisława Umińska. W 1924 roku zastrzeliła w Paryżu ukochanego mężczyznę; był śmiertelnie chory. Uniewinniona. Wstąpiła do zakonu. Jesienią 1942 roku zaprosiła Schillera, by zorganizował przedstawienie w zakładzie wychowawczym, który siostry prowadziły w Henrykowie. Wystawił tam Pastorałkę. Siedzą w ławkach Miłosz, Jerzy Andrzejewski, Wierciński, Korzeniewski, Witold Lutosławski, zakonnice. Matka Boska miała mały, mysi głosik" - tak ją zapamiętał Miłosz; aniołowie mają ogolone głowy; dziewczęta niedawno wyszły z więzienia.

"Dławiło mnie w gardle ze wzruszenia" – pisze Miłosz - ""Uczestniczyłem w misterium, równocześnie odsłaniającym esencję teatru. Tą esencją jest chyba ludzka możność bycia kim innym (…). Czystość i świętość Matki Boskiej były najniewątpliwiej jej własne, tej dziewczynki – aktorki, choć zarazem była ona kimś innym i ta inna sprzedawała się niedawno niemieckim żołnierzom”.

Tak pisała w reportażu, zatytułowanym „Lulek”, Magdalena Grochowska. Z kolei Andrzej Żuławski – zupełnie inaczej, ale bardzo w swoim stylu – opowiadał o tym samym zdarzeniu w niedawno wydanym „Przewodniku Krytyki Politycznej”: „Przypadek chciał, że Miłosz i ja prowadziliśmy korespondencję. Ponieważ on chciał – a ja też się przychylałem do tego – żeby sfilmować opowiadanie, jak to on z Andrzejewskim jadą pod Warszawę do sióstr, gdzie siedziały młode przestępczynie. Był taki zakład zamknięty w czasie okupacji, gdzie takie morderczynie, wariatki siedziały i oni wystawiali tam Pastorałkę Schillera i Miłosz to opisał, jak tam z Jurkiem jadą, jak to oglądają itd.”.

Podczas pierwszych kilkunastu minut „Mateczki” miałem wrażenie, jakbym oglądał „Kopciucha” Głowackiego. Paulina (Małgorzata Daniłow) traktowała Sylwię (Anna Wilkus) – później wcielającą się w rolę Matki Boskiej - równie okrutnie, co Książę Szczura w dramacie, który Kisielowi skojarzył się z „Lotem nad kukułczym gniazdem”. Jednak Terlecki w swojej sztuce pisał nie tylko o zdemoralizowanych dziewczętach – zawarł w „Mateczce” opowieść o pewnym epizodzie z życia wielkiego inscenizatora, twórcy idei rodzimego teatru monumentalnego, drugą wojnę światową (podziemie wykonujące wyroki śmierci), refleksję natury moralnej dotyczącą istoty teatru (czy nam w ogóle wolno to grać?) i – aktualny zarówno wówczas, jak i obecnie – problem eutanazji. I na tym polega jego przewaga nad Głowackim i jego zaktualizowaną, a także niezwykle wulgarną wersją „Kopciucha”.

Początek przedstawienia jest niezwykle „tempowy”, grany na granicy wytrzymałości fizycznej, ale tylko rumieńce na policzkach wykonawczyń zdradzają zmęczenie. W spektaklu młode aktorki mogą dotknąć wszystkiego: śpiewania „Świętego Antoniego”, grania na pianinie „Tej ostatniej niedzieli”, krzyku aż do ochrypnięcia, sceny opętania, wcielania się w rolę osła, tarzania się po scenie i namiętnego całowania się z koleżanką, a także tego, jak wymierzyć policzek, by był wiarygodny dla widza. W dzień podopieczne sióstr w kostiumach grzecznie składają dłonie do modlitwy, a w nocy prezentują reszcie własny spektakl. Podobnie, jak w „Jasełkach modernych” Iredyńskiego, szokuje kontrast między ich zachowaniem w trakcie prób do „Pastorałki”, a tym, co mówią i robią w sypialni. Do tego te, sprawiające wrażenie półprywatnych, ledwo słyszalne dla widza szepty i rozmowy… osiem dziewczyn prezentuje się fenomenalnie i nierzadko zostawia daleko w tyle etatową aktorkę Teatru Śląskiego – Alinę Chechelską.

Bohaterowie wchodzą na scenę z korytarza (zarówno w dramacie, jak i w spektaklu) wejściem dla widzów. Andrzej Lipski jest znakomity jako Schiller zarówno wtedy, gdy pojawia się z egzemplarzem „Nie–boskiej komedii” w dłoni, jak i podczas prób do „Pastorałki”. Oglądając go i słuchając, jak podaje z niezwykłą lekkością tekst swoim charakterystycznym głosem, zapominamy o zdjęciach prawdziwego Schillera i „oczach udręczonego anioła”. Z kolei Zbigniew Wróbel jako zdesperowany Tajniak przeraża, gdy z pistoletem w dłoni wyciąga z szafy za kark rudowłosą Julię (Małgorzata Gorol).

Cieszę się, że kolejna realizacja najmłodszej szkoły aktorskiej w Polsce weszła w tym sezonie na stałe do repertuaru. Mam nadzieję, że dyrekcja Śląskiego dotrzyma słowa i nie da „zginąć” spektaklowi w trakcie remontu Sceny w Malarni.

Teatr Śląski im. St. Wyspiańskiego w Katowicach
Władysław Terlecki
„Mateczka”
Reżyseria i opracowanie tekstu: Andrzej Majczak
Scenografia i kostiumy: Awiszaj Hadari
Opracowanie muzyczne: Mieczysław Mejza
Przygotowanie wokalne: Barbara Bielaczyc
Obsada: Natalia Kubiak, Małgorzata Daniłow, Joanna Pelon, Anna Bączek, Żaneta Szymik, Patrycja Trzoch, Małgorzata Gorol, Anna Wilkus, Alina Chechelska (gościnnie), Andrzej Lipski (gościnnie), Wiesław Kańtoch / Zbigniew Wróbel (gościnnie), Jakub Krawczyk.
Prapremiera: 31 maja 2008 roku, Scena w Malarni.

Tomasz Klauza
Dziennik Teatralny Katowice
28 stycznia 2009

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...