Nie ma jak u mamy

"Sex Machine" - reż. Adam Nalepa - Laboratorium Dramatu Warszawa

„Zielono mi" śpiewał niegdyś Andrzej Dąbrowski w słynnej piosence o tym samym tytule. Na potrzeby scenografii spektaklu „Sex Machine" sparafrazować by ją można słowami: czerwono mi. Albowiem wszechogarniająca czerwień sceny Przodownik staje się podstawowym tłem do przedstawienia destrukcyjnej miłości matki do syna.

Pośrodku (czerwonej oczywiście) podłogi dostrzec można trzy czarne punkty w kształcie krzyży, przeznaczone dla bohaterów. Ale zanim się pojawią, na scenę majestatycznym krokiem wejdą cztery kobiety i mężczyzna w ślubnych sukniach. Zajmą miejsce po prawej stronie widowni i od tego momentu staną się groteskowym chórem, którego zadaniem będzie opowiadanie poszczególnych momentów spektaklu, a także wdawanie się w dialog z główną bohaterką, matką. Pomijając fakt, że widok mężczyzny w sukni ślubnej może rozpraszać (taki zabieg jest kompletnie niezrozumiały), sam chór jest jakby sztucznie wkomponowany w całość przedstawienia. Jego kwestie wytrącają z rytmu, i, mimo że, wnoszą istotne elementy w fabułę, to bez niego przedstawienie miałoby szansę na stworzenie potrzebnej w poruszanych tematach intymności. I choć nawiązania do tragedii antycznej są oczywiste (poza chórem jest parodos, prolog, epilog, stasima, maksymalnie dwóch aktorów na scenie, "deus ex machina") taka forma chóru nie przekonuje mnie.

W sztuce Tomasza Mana mamy do czynienia z zaborczą i chorą miłością matki (Joanna Jeżewska) do syna (Bartosz Mazur), której nadopiekuńczość prowadzi do tragedii. Samotnie wychowująca ukochane, dziecko poświęca życie towarzyskie, by każdy wolny czas przeznaczyć na opiekę nad potomkiem. Wspólne wakacje, romantyczne kolacje przy świecach, niezwykle zażyła i intymna relacja nie jest tym, czego dorosły syn potrzebuje od matki. Tak powinien spędzać czas ze swoją narzeczoną, a nie rodzicielką. Jednak, skrzywdzony przez zaborczą matkę, staje się emocjonalną kaleką, której sprzeciw wobec matczynej zaborczości przychodzi za późno.

Z jednej strony nie ma co się dziwić początkowej zazdrości matki, gdy nagle jej syn zaprasza swoją studentkę oznajmiając, że to jego narzeczona, wkrótce się pobierają, a po ślubie zamieszkają w domu, który do tej pory syn dzielił z matką. Wobec takiej sytuacji matka powinna się wyprowadzić i to możliwie jak najszybciej. Oliwy do ognia dolewa przyszła synowa niezbyt miła i uprzejma w stosunku do teściowej. Jednak jest to powierzchowna warstwa, pod którą kryje się zarówno ogromna potrzeba miłości, jak i nienawiści. Zdesperowana matka zrobi wszystko, by zatrzymać syna przy sobie. Użyje każdych środków, by nie dopuścić do ślubu. Będzie zimna, wyrachowana, posunie się do emocjonalnego szantażu, a gdy to nie pomoże, zacznie płakać i padać na kolana błagając syna o „opamiętanie". To nie może skończyć się pomyślnie. Finał okaże się tragiczny dla każdego bohatera i tak mocny, że każe zastanowić się nad jakością miłości w konkretnych relacjach ludzkich.

Na uwagę zasługuje interesująca rola Joanny Jeżewskiej w roli opętanej chorą miłością matki. Jest ponętna ponętnością, która skusić ma nie tylko syna, ale i publiczność. Za wszelką cenę stara się wzbudzić sympatię, zgrabnie racjonalizuje swoje zachowania pewna o słuszności powziętych decyzji. Ujmuje widzów, hipnotyzuje ich swoim urokiem i niepokoi zarazem. Takiej intensywności w kreacji postaci zabrakło Annie Smołowik w roli narzeczonej, choć również dala popis umiejętności aktorskich. Nie drażniła, przekonywała i potrafiła wzbudzać współczucie. Niestety Bartosz Mazur jako syn nie do końca odnalazł się w swoje j roli. Jego drętwa i dość sztywna gra nie oddawała barwności postaci.

„Sex Machine" Adama Nalepy bez wątpienia spełnia główne zadanie, jakie autor sztuki, Tomasz Man postawił przed tym tekstem: opisanie złamania społecznego tabu i przekroczenie granic moralnych szkodliwych dla „polis". Temat ważny i aktualny w dzisiejszym świecie. Na deskach sceny Przodownik zaprezentowany interesująco, umiejętnie oddając mroczny klimat cierpiącej miłości.

 

Paulina Aleksandra Grubek
Dziennik Teatralny Warszawa
15 stycznia 2014

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...