Nie uczcie nas jak suknie podnosić

,,Uczycie nas, jak suknie się podnosi" - aut. Bertolt Brecht, Roger Fernay i Walter Mehring - reż. Józef Opalski - Teatr KTO w Krakowie

Czerń i biel okryta rozproszonym światłem, kameralne wnętrze. Scena teatru KTO niejednokrotnie zmieniała swój układ i dostosowywała się do potrzeb spektaklu. Tym razem zmieniła się w czworobok, centrum otoczone rzędami krzeseł pozwoliło na stworzenie tajemniczej atmosfery i utrzymanie bliskości, na stworzenie więzi między aktorkami, aktorem a publicznością.

,,Uczycie nas, jak suknie się podnosi" w reżyserii i według scenariusza Józefa Opalskiego na podstawie tekstów Bertolta Brechta, Rogera Fernaya i Waltera Mehringa, z muzyką Bertolta Brechta, Hannsa Eislera i Kurta Weilla. Magiczny spektakl, w którym aktorki i aktor prezentują songi Bertolta Brechta, niektóre kultowe między innymi ,,Surabaya Johnny" czy ,,Jenny Piratka Czyli Marzenia Pomywaczki" to akurat w mistrzowskim solowym wykonaniu Bożeny Zawiślak-Dolny.

Doświadczenie pomiędzy spektaklem a musicalem; jak występ w cichej, niewielkiej kawiarni w zadymionej piwnicy, o której wiedzą nieliczni prostej, z muzyka na żywo, z klimatem poprzedniego wieku. Miejsca gdzie scena należy do aktorek, śpiewaczek, które w tej niewielkiej przestrzeni stają się gwiazdami tylko po to aby zaraz po zejściu stopić się z przytłaczającą, mroczna rzeczywistością,

Cztery postacie kobiece, odrębne osobowości, których imion nie znamy, wydają się obce; mogą być kapłankami, prostytutkami czy czarownicami; skrzywdzonymi kobietami, żyjącymi w strasznym czasie. Obserwujemy je w niewyjaśnionej przestrzeni podczas gdy nawiązują dialog z postacią męska, tutaj Krzysztof Cybulski; enigmatyczny, władczy, czasami czuły, również niedający się jasno określić jako postać.

Reżyser bawi się osobowościami, kreuje je, nie podaje nam niczego na tacy. Na scenie występuje pięć osób a poznajemy historię kilkunastu czy nawet całych społeczności. Głównymi narratorkami są kobiety, matki, opuszczone kochanki, wdowy. Wszystkie jednym głosem opowiadają, przedstawiają swój punkt widzenia, opowiadają swoje historie. Mówią swoim językiem, jak i kiedy chcą nie tracąc przy tym pewności siebie.

Od początku spektaklu nie opuszcza mnie myśl o wiedźmach, czarownicach spotykających się na sabatach, tworzących krąg; trochę tak to wyglądało. Wrażenie dodatkowo spotęgowane przez kostiumy Aleksandry Redy. Wspaniale, mroczne suknie spod których wystają pantalony z falbankami, kabaretki i koronki; wszystko opięte gorsetem i dające połączenie śniące mi się w nocy, a które spektakl wyniosło na kolejny poziom niejednoznaczności.

Fenomenalne aktorki, tak od siebie różne, mając do dyspozycji niewielką powierzchnię sceny, kilka krzeseł i siebie nawzajem stworzyły przestrzeń, do której chce się wracać. Anna Bugajska czarująca w kontakcie z publicznością; dostojna i władcza Bożena Zawiślak-Dolny; poważna i odważna Sylwia Chludzińska; beztroska Aleksandra Konior-Gapys. Wszystkie przepełniły emocjami swoje postaci, stworzyły je, tajemnicze, w różnym wieku i z nieopisanym doświadczeniem; z wrażliwością patrzące na rzeczywistość, w której nie są rozumiane. Powstały nie dające się zidentyfikować portrety tysięcy kobiet, żyjących kiedyś i dzisiaj.

Dzieło w całości wyśpiewane, słowami napisanymi blisko osiemdziesiąt lat temu, których wydźwięk jeszcze się pogłębił. O niemocy i pożądaniu; o miłości, strachu; o wymaganiach, trudnościach w macierzyństwie, kobietach, mężczyznach; o pracy, wojnie. O niezmienności czasów i nadziei na zmianę.

Adriana Markowska
Dziennik Teatralny Kraków
10 marca 2023
Portrety
Józef Opalski

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...