Nie żyje Hilary Kluczkowski

Hilary Kluczkowski (11 września 1929 - 27 listopada 2015)

Zmarł Hilary Kluczkowski, aktor Teatru im. Wandy Siemaszkowej, od dłuższego czasu na emeryturze, ale do końca, do 86 roku swojego życia, jedna z bardziej barwnych postaci Rzeszowa. Rozpoznawalny na ulicach nie tylko z racji licznych i wspaniałych ról jakie grywał, również z postawy. Wysoki, wyprostowany, elegancki, o nienagannych manierach angielskiego lorda. Nie wymuszonych, naturalnych. Welwetowa marynarka, zaprasowane w kant spodnie, biała koszula i krawat. Okulary i nieodłączny parasol, także przy pogodzie. Uprzejmość, gracja i wdzięk.

Na scenie tworzył postacie tragiczne i komediowe, zawsze podszyte swoistym sarkazmem i wyczuwalnym dystansem do rzeczywistości. W granej sztuce i poza oknami teatru. Po debiucie w Teatrze im. Stefana Jaracza w Olsztynie, występował w Teatrze Współczesnym i Polskim w Szczecinie. M.in. w „Dziadach" Mickiewicza, głośnym spektaklu Jana Maciejowskiego, scenograficznie w klimatach kanałów z Powstania Warszawskiego. W „Weselu" Wyspiańskiego, zrealizowanych przez Józefa Grudę, za rolę Szeli otrzymał nagrodę na Międzynarodowym Festiwalu Teatralnym Kontakt w Toruniu. W 1975 r. związał się z rzeszowskim Teatrem im. Wandy Siemaszkowej.

Zagrał w nim niezliczone role, które dały mu liczne nagrody, uznanie i sympatię. W „Kordianie" Słowackiego, w realizacji Stanisława Wieszczyckiego, koncertowo wcielił się w trzy postacie – Cara, Papieża i Diabła. Dobrze pamiętam jego kreację w „Emigrantach" Mrożka: grał inteligenta, o wygórowanych ambicjach, z gruntu kompletnie nie przystosowanego do żadnej rzeczywistości. Zdzisław Kozień, równie mistrzowsko kreował przebiegłego noworysza, mentalnie z chłopskiej chaty, ciężko harującego na obczyźnie i sypiającego pod głową z walizką pełną uciułanych funtów. Był to jeden z najlepszych spektakli w historii rzeszowskiego teatru.

U schyłku życia Harry (tak go nazywano w środowisku) zagrał jeszcze na swoje sceniczne 60-lecia, które zorganizowało mu Rzeszowskie Towarzystwo Krzewienia Kultury Teatralnej, Norwida w spektaklu Dariusza Dubiela na motywach „Czarnych kwiatów". Widać już było wiek, głos miał już nieco załamany, ale zawsze jak dawniej taki sam blask w oczach, który odróżnia aktorów nieprzeciętnych od przeciętnych.

Andrzej Piątek
Dziennik Teatralny Rzeszów
2 grudnia 2015

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia