Nieapetyczna klucha, wściekły chomik

Mimo iż był to spektakl oparty na dziele młodziutkiego wówczas Brechta, nie zobaczyliśmy podczas spektaklu tej samej pasji i iskry, którą pewnie nosił w sobie autor. "Baal" w wersji Anny Augustynowicz nie jest porywający i niestety pozwala o sobie zapomnieć kilka chwil po wyjściu z teatru. Dlaczego tak się stało?
To z pewnością była dramaturgia, poruszająca problemy społeczne i etyczne, jednak stawiane tam pytania oraz tezy na temat naszej egzystencji, nie były głośne. Baal jako bóg płodności i życia pełnego zabawy. Baal jako biblijny fałszywy bożek. Ball jako ten, który pożera swe życie i nie zostawia nawet okruszka. Czy jego filozofia, wiara w to, co robi była słuszna? Może to jedno wielkie oszustwo, które zafundował nam główny bohater? Oglądając spektakl widzimy każdy krok bohatera. Towarzyszymy w tej piekielnej i bolesnej wędrówce przez życie człowieka, który opętany jest wizją cielesnej przyjemności. Baal to człowiek, który żyje poza prawem. Sam sobie jest bogiem i sam wyznacza sobie zasady. Nie liczy się z nikim i niczym, nawet z miłością. Rani ludzi z pozoru mu bliskich. Sprawia ból swej matce oraz każdej kolejnej kochance. Nie przekonuje go do zmiany trybu życia wieść, iż zostanie ojcem, ani to, iż jego własna matka bliska jest śmierci. Jedną z niewielu nieprzegadanych scen jest śmierć matki Baala, która ostatnie swe minuty spędza na jego ramionach. Była to wymowna chwila ciszy, której potrzebował ten spektakl. Mimo, iż tłumaczenie sztuki było wyśmienite, moim zdaniem za bardzo skupiono się na werbalnej stronie tej sztuki. Nie możemy zobaczyć żadnych twórczych chwytów inscenizacyjnych, choć obsada Augustynowicz była bardzo dobra. Elżbieta Golińska oraz Irena Rybicka podniosły ocenę tego spektaklu. Rybicka w roli księdza była fantastyczna. Czerń i biel królowały na scenie. Scenografia zasługuje na wyróżnienie, gdyż do sztuki tej pasuje dokładnie taki ascetyzm, jaki mogliśmy zobaczyć. Półprzeźroczysty tył sceny, za którą znajdowali się aktorzy, którzy grali epizodyczne role oraz Baal piszący na maszynie, który był przyczyną zaistniałej na scenie sytuacji - to obraz, jaki możemy obejrzeć siedząc na widowni. W spektaklu brakowało nuty ekscytacji, brutalizmu, mimo iż nadto jest go teraz w teatrze. Erotyzm też byłby wskazany, a tak mało dosłowne przekazy w tym wypadku stały się czynnikiem nużącym. To groteska, satyra, ale też filozofia i ironia w jednym. Baal, choć umiera w samotności, nie czuje się w żadnym przypadku sam, gdyż uważa, że wszystko, co zrobił było piękne. To przedstawienie oparte na ekspresjonizmie, w którym prawo do publicznej wypowiedzi uzurpuje sobie pisarz. Często zabawny... Baal zaprasza do tańca, jednak nie wszyscy czują ten rytm. Wrocławski Teatr Współczesny Bertolt Brecht "Baal" przekład: Jacek St. Buras reżyseria: Anna Augustynowicz scenografia: Marek Braun kostiumy: Wanda Kowalska choreografia: Zbigniew Szymczyk asystent reżysera: Elżbieta Golińska inspicjent: Halina Lis-Olszewska Obsada: Elżbieta Golińska, Agnieszka Jaworska (gościnnie), Anna Kieca, Katarzyna Michalska (PWST), Beata Rakowska, Irena Rybicka, Krzysztof Boczkowski, Tomasz Cymerman, Szymon Czacki, Bogusław Kierc, Tomasz Orpiński, Jerzy Senator, Bartosz Woźny, Krzysztof Zych Premiera: 26.01.2008r.
Monika Nawrocka
Dziennik Teatralny Wrocław
1 lutego 2008

Książka tygodnia

Hasowski Appendix. Powroty. Przypomnienia. Powtórzenia…
Wydawnictwo Universitas w Krakowie
Iwona Grodź

Trailer tygodnia