"Niedźwiedź" na Zaspie

"Oświadczyny/Niedźwiedź" - reż. Marek Brand - Teatr w Blokowisku w Gdańsku

Na gdańskiej Zaspie pojawił się niedźwiedź. Spokojnie, bez obaw, został oswojony przez Antoniego Czechowa. Teatr w Blokowisku wystawił właśnie dwie jednoaktówki - "Niedźwiedzia" i "Oświadczyny" -sztuki dowcipne, z dynamiczną akcją i znakomitymi dialogami

Z pozoru te dwie tak różne historie Czechowa łączą uczucia. "Niedźwiedź" to opowieść o młodej wdowie, która po stracie męża zamknęła się w swoim majątku. Nie chce nikogo widzieć, choć minęło już kilka miesięcy. Nieoczekiwanie w rocznicę śmierci zjawia się sąsiad po odbiór długu za zboże dla koni. Smirnow to grubianin, drągal, ale szlachcic i były oficer. W ciągu pół godziny teatralnego czasu wdowa musi zostać zdobyta. To pół godziny czystego teatru, gdzie nie ma zbędnych słów i działań.

Czechow wierny był bowiem zasadzie "pisać tak, żeby słowom było ciasno, a myślom przestronnie". Wbrew pozorom ten znakomity tekst nie jest wcale łatwo zagrać. Można przeszarżowac, zgubić gdzieś zachwycającą precyzję, finezję i głębię. W roli wdowy zobaczyliśmy Magdalenę Żulińską (aktorkę teatru Miniatura). Zagrała wdowę lekko, zabawnie i stylowo, trochę naprawdę, trochę na niby. W oficera drągala wcielił się Jacek Majok (aktor teatru Miniatura), rzeczywiście słusznego wzrostu. Nie rozsadzał go temperament sceniczny, nie szalał po scenie, ale to ciekawa rola. Zgrzytem wydała mi się jedynie scena, kiedy wdowa zrzuca czarny szal, okrywający jej ramiona, i pokazuje bujne wdzięki jak z tingel-tangla. Niepotrzebna kropka nad "i". Wszak Czechow wyraźnie pisze, że drągala urzekły oczy, dołeczki w policzkach i temperament uroczej wdówki.

Z kolei w jednoaktówce "Oświadczyny" znakomity był Maciej Szemiel (aktor teatru Wybrzeże) jako Stiepan Stiepanowicz Czubukow, ojciec upartej panny na wydaniu. Kto nie widział, jak Czubukow łakomie wyjada powidła ze słoiczka, podejrzliwie rozglądając się na boki - ten niech żałuje. Dobrze zagrali Ewa Dziedzic (Natalia Czubukow - panna na wydaniu) i Tomasz Kobiela jako starający się o jej rękę.

To już siódma premiera Teatru w Blokowisku na gdańskiej Zaspie. Pierwsze były "Szaleństwa we dwoje" Eugene Ionesco, potem "Spotkanie" Anny Aranowskiej, "Kręgle" i "Nosorożec w jeżynach" według tekstów Marka Branda, "Co pan na to, panie Freud" także Branda, "Radosne dni" Becketta i wreszcie nieoczekiwanie klasyka, czyli Czechow. Zaskakujące. Czyżby koniec z teatrem współczesnym, poszukującym, stawiającym trudne pytania? Chociaż nie każdy spektakl był sukcesem, to scena ta ma swoją wierną publiczność. Przyjeżdżają teatromani nie tylko z Gdyni, Oliwy czy Wrzeszcza, ale także z Polski. Na ostatniej premierze pojawili się goście z Poznania.

Czechow w reżyserii Branda okazał się zaskakująco współczesny. Jak na prawdziwy teatr przystało, półtoragodzinny spektakl grany jest z przerwą. Nikt się nie obawia, że widzowie uciekną. To dobrze, że scena ta szuka nowych widzów. Czechow na Zaspie jest propozycją zarówno dla osób starszych, jak i dla młodzieży, to po prostu dobry teatr. Jaka będzie kolejna premiera?

- Muszę złapać oddech, odpocząć - mówi Marek Brand, reżyser przedstawienia. - Być może wyciągnę teraz z szuflady którąś z własnych sztuk.

Grażyna Antoniewicz
POLSKA Dziennik Bałtycki
18 lutego 2011

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...