Niełatwe metamorfozy

"Kamienie w kieszeniach" - reż: Zbigniew Brzoza - Teatr Miejski w Gdyni

Fenomen sztuki autorstwa Marie Jones, a zaadoptowanej przez Zbigniewa Brzozę, polega przede wszystkim na sporym wysiłku aktorów odtwarzających kilka ról jednocześnie. I już nie chodzi wyłącznie o szereg kwestii do zapamiętania w trwającej prawie dwie godziny sztuce, ale o temperament, nawyki (w tym również nałogi), mentalność, energiczność lub wprost przeciwnie - opieszałość poszczególnych bohaterów.

Kim więc są bohaterowie „Kamieni w kieszeniach”? Pozornie dystyngowaną ikoną Hollywood, pretensjonalnym reżyserem filmowym o usposobieniu pracoholika, nastoletnim narkomanem marzącym o swojej życiowej roli, starcem nie stroniącym od alkoholu o kaznodziejskim zapale… 

Dla światka, jakim jest irlandzka prowincja, przyjazd zespołu filmowców i artystów z krainy owianej sławą, skandalem i przepychem w każdej dziedzinie życia równa się prawie z wizytą trupy cyrkowców. Dla prostodusznych nieudaczników z mieściny wszystko wydaje się być nowe i pociągające, zwłaszcza jeżeli dotychczasowy rytm i sens ich życia był dyktowany schadzkami i pijaństwem w lokalnym barze. Co więcej, miejscowi sami uczestniczą w hollywoodzkiej produkcji jako statyści, usatysfakcjonowani wynagrodzeniem przewyższającym ich marne do tej pory pensje. Podniecenie wzrasta do piramidalnych rozmiarów w momencie, kiedy posągowej urody gwiazda kina zaczyna interesować się tutejszym „chamem”. Ale rzeczywistość jest daleka od finału dramatu opartego na schemacie bajek o miłości księżniczki z parobkiem. Zwłaszcza jeżeli dworak sam rezygnuje z możliwości spoufalenia się z pięknością.

Sednem sztuki Jones może być więc konfrontacja prymitywnego, ale i czystego środowiska miejscowych z pryncypialną i zblazowaną elitą wielkiego świata. Wielowątkowość fabuły (nieskonsumowany romans aktorki z wieśniakiem, samobójstwo tutejszego narkomana pod wpływem poczucia wyobcowania przez gości z zagranicy i wiążący się z tym bunt statystów wobec producenta zakazującego uczestniczenia w pogrzebie przyjaciela ze względu na…stratę czasu) podkreśla rozziew pomiędzy prowincjonalnym i wielkomiejskim obyczajem. Statyści reprezentują styl bycia prostego chłopa, uwrażliwionego na to, co dzieje się złego w przyrodzie i życiu (trudno im odegrać scenę, w której mają zachować niewzruszone pozy podczas eksmisji filmowych sąsiadów). Ekipa filmowa respektuje natomiast prawa, jakimi rządzi się fortuna.

Wbrew przewidywaniom, sztuka finalizuje się w taki sposób, który każe sądzić, że wizyta gości z wielkiego świata wpłynęła (o dziwo) pomyślnie na samopoczucie głównych bohaterów. Bo właśnie ci postanawiają nakręcić zakończenie filmu, w którym do tej pory grali podrzędną rolę. Zakończenie na miarę ich osobistych ambicji, będących skonkretyzowaniem marzeń – bez względu na to, jakiego formatu by one nie były.

Dwaj (chciałoby się dodać- jedynie) aktorzy – Piotr Michalski i Grzegorz Wolf zaskoczyli publiczność niełatwą do nabycia sztuką metamorfozy. Ich gra przypominała chwilami kuglarski popis, bo jak inaczej nazwać lekkość przeobrażenia się z salonowej bogini w potykającego się o własne nogi pospolitego pijaczynę? Wyczerpujący, ale i efektowny maraton min, gestów, a wreszcie dialogów w niekiedy różnych językach i dialektach nagrodzony został aplauzem ze strony rozbawionej publiczności.

Jak w każdej sztuce, tak i w tej, niebagatelną rolę pełniły elementy scenograficzne. W tym przypadku były to blaszane szafki garderobiane, które w zależności od okoliczności i bohaterów miały szerokie zastosowanie. Reżyser wpadł na ciekawy pomysł, aby zrezygnować z masy rekwizytów na rzecz kilku tych samych, które sprawdzały się w roli trumny, piwnego baru, a nawet ludzi – wystarczyło je w tym celu potrząsnąć i osiągnąć efekt rozkrzyczanego tłumu.

Premiera „Kamieni w kieszeniach” odbyła się w ubiegły piątek w Teatrze Witolda Gombrowicza w Gdyni. Od tego dnia można uczestniczyć w tym artystycznym wydarzeniu o rzadko spotykanej, a przy tym interesującej formie gry aktorów i fabule, której puenta w optymistyczny sposób zemocjonuje skwapliwych marzycieli.

Justyna Jazgarska
Dziennik Teatralny Trójmiasto
22 lutego 2010

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...