Niemy człowiek z opery

„Telefon" „Medium" – reż. Jakub Przebindowski – Basen Artystyczny Warszawskiej Opery Kameralnej

Opera często kojarzy się z taką sztuką, która nie jest dla wszystkich. Wydaje się być nudna, niezrozumiała, niedostępna. Na pewno nie jest to relaksująca forma spektaklu, ale okazuje się, że w XXI wieku twórcy próbują odczarowywać takie stereotypy. Czy można uwspółcześnić operę? I nie zrobić z niej mydlanej?

„Telefon"; „Medium" to dwie opery osadzone zupełnie w innych światach. Obie wyreżyserował Pan Jakub Przebindowski, a za kierownictwo muzyczne odpowiadał Pan Kuba Wnuk, który był również dyrygentem i towarzyszył, wraz z zespołem muzycznym, aktorom na scenie.

„Telefon" to krótka, zabawna opera, która opowiada o tym – jak telefon przeszkadza, a nie pomaga w życiu. Ten sprzęt ogranicza umiejętność komunikacji i nie pozwala skupiać się na tym, co ważne. Ta część była otoczona kolorami, bohaterowie ubrani byli w stroje współczesne, a w tle wyświetlane były obrazy – niczym z filmów science fiction.

„Medium" to zupełnie inna bajka, pogrążona w szarości i tajemnicy. Opowiada o kobiecie, która udaje medium. Wreszcie jej kłamstwa wychodzą na jaw, a ona popada w obłęd. To znany motyw w sztuce. Wniosek jest prosty - nie można kłamać. Ta druga część spektaklu skupia się na ludzkich emocjach: ukazuje czym jest strata dziecka, do czego prowadzi cierpienie, a także czym jest skomplikowana miłość. Mroczna historia, niestety bez happy endu...Chociaż – to zależy dla kogo.

Na scenie grało sześcioro aktorów – Roksana Wardenga, Natalia Rubiś, Aleksandra Borkiewicz-Cłapińska, Monika Łopuszyńska, Damian Wilma oraz Dominik Mironiuk. Pierwsza piątka – jak to w operze – zaśpiewała tak, że nie ma co dużo pisać. Można było usłyszeć potężne wokale. Cichym bohaterem był jednak Dominik Mironiuk.

Mironiuk grał niemego służącego Toby'ego. Czy można zagrać w operze niemą rolę i nie zostać zagłuszonym? Można. Zrobił to właśnie Dominik Mironiuk. Aktor pracował ciałem i mimiką. Na jego twarzy widać było emocje – ból, smutek, strach, radość, złość, bezradność...wiele mówiły także jego oczy. Mężczyzna w ruchy był niezwykle plastyczny. Każdy gest, krok były delikatne i intrygujące. Ten Toby – ubrany cały na biało, przyciągał uwagę. Zachwycił mnie. Jakież to trudne zadanie miał Mironiuk, aby w operze, otoczony muzyką, bez żadnego słowa – skraść scenę. Zrobił to! Wspaniały aktor młodego pokolenia! Jak pokazał Dominik w małych rolach – mogą chować się wielcy aktorzy.

Operę tworzy się śpiewem. „Telefon"; "Medium" troszkę temu przeczą. To nie wokal był w nich najważniejszy. Oba przedstawienia, chociaż pochodziły z dwóch różnych biegunów, skupiały się na problemach każdego człowieka, na jego ograniczeniach. Z jednej strony bolesne doświadczenia straty, z drugiej uniezależnienie się od telefonu. Obie te rzeczy niszczą i smucą. Ciekawy pomysł mieli twórcy, żeby to połączyć. Można traktować te spektakle jako jedność lub osobno. Jak kto woli. Interpretacja sztuki jest przecież dowolna. Tak jak wybór czy skupiamy się na tym, co mamy czy na tym co w mediach lub na tym, co przeminęło.

Obejrzenie tych dwóch oper było dla mnie nowym doświadczeniem. Gratuluję aktorom, a najbardziej temu niememu człowiekowi z opery. Jeżeli ktoś lubi niekonwencjonalne nowości to zapraszam.

Warto mieć oczy i uszy szeroko otwarte.

 

Zuzanna Styczeń
Dziennik Teatralny Warszawa
20 marca 2023

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia