Nieodwracalne

"Nie do pary" - reż. Agnieszka Olsten - Teatr Współczesny we Wrocławiu

Czy życiem rządzi przypadek, ślepy traf, czy może to, jak ono wygląda obecnie jest konsekwencją naszych wyborów, decyzji, które przynoszą plon dopiero po jakimś czasie? Czy myśl o nieodwracalności tego, co nas spotyka jest w stanie powstrzymać człowieka przed popełnianiem kolejnych błędów? Te i wiele innych pytań stawia Agnieszka Olsten w "Nie do pary" - spektaklu, w którym każdy z widzów zobaczyć może siebie. Zrealizowane prostymi środkami przedstawienie jest dotkliwie bolesne.

Tu nie ma zwycięzców i przegranych, każdy z bohaterów boryka się z konsekwencjami własnych wyborów i we właściwy sobie sposób oswaja otaczającą rzeczywistość. Punktem wyjścia dla rozważań dotyczących wszelkich podejmowanych przez człowieka wyborów jest kategoria zdrady jako punktu krytycznego w relacji dwojga ludzi. Dla jednych jest próbą, której przejście świadczy o sile międzyludzkiej relacji, dla drugich natomiast to początek końca, nieodparty dowód na brak uczucia, które zabił czas, codzienność i rutyna. Pierwsza część przedstawienia osnuta została wokół historii dwóch par małżeńskich, które postanawiają zdradzić ukochaną osobę dla eksperymentu. Sonia (Ewa Skibińska) i Pete (Bartosz Woźny) spotykają się w obskurnym hotelowym pokoju, podobnie jak ich niewierni małżonkowie - Leon (Mariusz Bonaszewski) i Jane (Reneta Kościelniak). Obie pary jednocześnie wypowiadają ten sam tekst, co uświadamia nam, jak podobne emocje rządzą człowiekiem w takiej chwili. Różnica polega jednak na tym, że w przypadku jednej z par spotkanie zakończyło się kontaktem cielesnym, w przypadku drugiej - nie. Tu stawiamy sobie pierwsze pytania - czy niewierność rodzi się już w momencie myśli o tym, by dokonać aktu nielojalności, czy mamy z nią do czynienia dopiero w chwili, kiedy dochodzi do zbliżenia? Czy fakt, iż dwoje ludzi, pomimo pociągu fizycznego, nie było w stanie posunąć się dalej, usprawiedliwia ich działania, wymazuje winę? Czy potrzeba wybaczania wypływa z człowieka, czy jest jedynie konsekwencją panicznego strachu przed utratą ukochanej osoby? A może wybaczenie jest jedynie formą podbudowywania własnego ego, byśmy mogli poczuć się lepszymi ludźmi, uratować się przed zatraceniem w rozpaczy.

Scenografia opiera się na prostopadłościennej konstrukcji przypominającej klatkę. Ów prostopadłościan podzielony został na trzy przestrzenie - centralną, w której rozgrywa się zasadnicza cześć akcji, oraz dwa boczne, wąskie pomieszczenia, będące kuchnią, salonem oraz barem, w zależności od przebiegu akcji. Półprzezroczyste ściany pozwalają nam podążać wzrokiem za bohaterami. W głębi sceny, za konstrukcją, znajduje się korytarz, w którym stoi budka telefoniczna (odgrywa ona istotną rolę w drugiej części przedstawienia), tam znajduje się także dwoje drzwi, którymi wchodzą i wychodzą bohaterowie. Wizualnym spoiwem jest motyw dżungli - bujna roślinność pokrywająca okalające publiczność ściany ukazuje się naszym oczom dzięki odpowiedniemu oświetleniu. Uczucie zagubienia, braku punktów odniesienia porównane zostało do poruszania się w gąszczu tropikalnego lasu. Przedstawienie podzielono na dwie części - pierwsza jest studium zdrady, w drugiej poznajemy historię Nicka (Robert Wrzosek), którego życie zmienia się pod wpływem pozornie błahego zdarzenia. Tu podkreślona została rola przypadku oraz emocjonalnych i mentalnych konsekwencji zdarzeń z przeszłości, które zapadają w człowieka i towarzyszą mu przez resztę życia. Skrzywdzona w dzieciństwie psychoterapeutka Valerie (Elżbieta Golińska) wydaje się nieustannie, podświadomie przyciągać do siebie cierpienie, natomiast jej pacjentka, boleśnie zraniona Sarah (Katarzyna Bednarz) odrzuca kolejnych mężczyzn, otacza się barierą chłodu, by nie cierpieć po raz kolejny. Ma, jak sama mówi, „ambiwalentny stosunek do miłości”. To uczucie od zawsze kojarzyło jej się z bólem, strachem i niepewnością.

Choć  opowiedziana w spektaklu historia jest swego rodzaju skrótem - w scenicznym uniwersum obserwujemy nagromadzenie kłopotów i życiowych komplikacji, przedstawiona wizja poraża trafnością, dotkliwie wdziera się w rejony naszej podświadomości skrywającej zdarzenia, o których wolelibyśmy zapomnieć. Reżyserka skupiła się na ukazaniu usilnej chęci odmiany swojego losu oraz na nieodwracalności zdarzeń, których konsekwencje odciskają w umyśle każdego z nas niezatarty ślad. Pokazała także, że ucieczka przed samym sobą nie jest możliwa. Jako doświadczeni więźniowie własnej przeszłości możemy jedynie bardziej świadomie kreować przyszłość. I mieć nadzieję, że uda nam się „wypłynąć z błędu mórz bez granic”. Choć o nadziei, jak wiadomo, mówią różnie.

Olga Ptak
Dziennik Teatralny Łódź
8 lutego 2011

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia