Nieuleczalny przypadek śmiechu

"Chory z urojenia" - aut. Molier - reż. Giovanni Pampiglione - Teatr im. Juliusza Słowackiego w Krakowie

Od wieków wystawiana, niezmiennie wywołująca uśmiech nie tylko u tych, którzy widzą ją po raz pierwszy, ale i u stałych bywalców teatru – sztuka Moliera ponownie zawitała na deski Teatru im. Juliusza Słowackiego w Krakowie. Reżyserią zajął się Giovannie Pampiglione, znany włoski tłumacz, aktor i reżyser, twórca takich spektakli jak Łgarz czy Caligula. W tej inscenizacji mieliśmy okazję zobaczyć jego wersję Chorego z urojenia, wystawioną po raz pierwszy w 2019 roku.

Tytułowy "chory" – określenie to oczywiście pełne ironii – wprowadza nas do świata pozornie odległego, lecz w wielu aspektach zaskakująco aktualnego. Możemy jako odbiorcy wynieść z niego naukę o tym, że nie warto za wszelką cenę wierzyć każdemu, nawet tym uznawanych za najbardziej godnych zaufania. Reżyser kreśli obraz miejsca pełnego podstępów, intryg, kłamstw i naiwności. Argan (w tej roli Andrzej Grabowski), zamożny, ale wiecznie cierpiący mężczyzna, ufa bezgranicznie lekarzom i znajduje ulgę przede wszystkim w lewatywach. Nie należy ani do dusz towarzystwa, ani do intelektualnej elity, a jego zaufanie wobec nauki i medycyny jest nade wysokie.
Głównym wątkiem jest planowany przez Argana ślub jego córki Anieli (Natalia Strzelecka) z synem lekarza – Tomaszem Biegunką (Grzegorz Łukawski). Małżeństwo to, zgodnie z ówczesnym zwyczajem, ma odbyć się z woli ojca, bez uwzględnienia uczuć dziewczyny. W tle pojawia się również wątek zdrady żony Argana, który dopełnia obraz nieszczęśliwej miłości i kłamstwa, pokonanych jednak przez... jeszcze większe kłamstwo i intrygę.

Barwne kostiumy świetnie oddają charakter i status postaci. Pan Biegunka (Rafał Dziwisz) i jego syn występują w jaskrawych, groteskowych strojach, co podkreśla ich odmienność. Z kolei córka Argana i jej ukochany Kleant (Rafał Sadowski) ubrani są w stonowane barwy – fiolet i szarości – tworząc harmonijną, estetyczną parę. Kontrast między nimi a narzuconym przez ojca kandydatem do ręki Anieli jest oczywisty i znaczący.

Spektakl pełen jest humoru, który jednak nie przysłania jego krytycznego wydźwięku. Molier z dużą dozą ironii odnosi się do społeczeństwa zafascynowanego postępem naukowym i medycyną, a jednocześnie ślepo ufającego jej przedstawicielom. Chory z urojenia można interpretować jako efekt uboczny rewolucji naukowej – nadmierne zaufanie do nowoczesnych metod prowadzi Argana bardziej ku psychicznemu odchyleniu, paranoi niż realnemu uzdrowieniu. Jego wiara w absurdalne metody leczenia, jak magiczne lewatywy, ukazuje, jak łatwo można zatracić się w pozornym rozwoju.

Muzyka Macieja Małeckiego płynnie wprowadza nas w kolejne sekwencje spektaklu, subtelnie sygnalizując nadchodzące zmiany tematu. Dzięki temu widz z łatwością orientuje się w strukturze przedstawienia i może lepiej uchwycić dynamikę narracji.

Scenografią zajął się Santi Migneco, również Włoch, znany m.in. z Włoszki w Algierze. Dzięki niemu zostajemy przeniesieni do XVII wieku. Prosta, lecz funkcjonalna – szczególnie warte uwagi jest krzesło pełniące funkcję tronu, a chwilami konfesjonału współgra z aktorami i umożliwia płynne zmiany scen. Konstrukcja sceniczna przypomina szkielet zamku, a oświetlenie pomaga odróżnić kolejne akty.

Spektakl nawiązuje do tradycji komedii dell'arte – formy, która nie opierała się na pełnym tekście dramatu, lecz na szkicowym scenariuszu, zawierającym wskazówki aktorskie oraz charakterystyczne lazzi – krótkie, komiczne scenki mające rozbawić widzów.

Owacje na stojąco i niekończące się brawa najlepiej oddają reakcję publiczności. Również moja ocena jest zdecydowanie pozytywna – spektakl niesie ze sobą solidną dawkę śmiechu, ale i refleksji. Gorąco polecam tę inscenizację każdemu, kto chce zetknąć się z klasyką w świeżym, inteligentnym wydaniu.

Tomasz Jerzy Grycko
Dziennik Teatralny Małopolska
18 kwietnia 2025

Książka tygodnia

Małe cnoty
Wydawnictwo Filtry w Warszawie
Natalia Ginzburg

Trailer tygodnia