Niewygodny Mrożek

"Emigranci" - reż. Wiktor Rubin - Teatr Łaźnia Nowa w Krakowie

Scena i widownia zatoczyły krąg, zamknięty zastawkami. Widzowie sadowią się na szarych workach. Mój worek wypełniony jest nierówno, walczę by nie ześlizgnąć się w lewą stronę w kierunku sąsiada. Ów sąsiad, znowu dzielnie walczy, by nie oprzeć zmęczonych pleców o zastawkę. Nie wolno, bo może się przewrócić

Pierwsze słowa dialogu "Emigrantów". Znam je na pamięć, to genialna sztuka Mrożka, najlepsza obok "Tanga". Widzę topornego XX - Jerzego Binczyckiego z przedstawienia w Starym, którym emocjonowałam się przed laty.

Ludzie wiercą się na workach, usiłują się jakoś na nich usadowić. Musimy wyglądać komicznie, co z kolei musi cieszyć reżysera.

Boże, jakie świetne są te mrożkowskie dialogi! Nawet nie trzeba ich grać, wystarczy naturalnie mówić. Żebyż tylko mówili

Na wprost mnie kobieta słusznej budowy ciała nie zaryzykowała oglądania przedstawienia z nogami pod brodą i rozsiadła się na dwóch "madejowych" siedziskach ułożonych w pionie. Góruje nad otoczeniem. Obok niej facet wygląda jak krasnoludek.

Słynna scena jedzenia konserwy mięsnej przez XX. Tu innowacja. Reżyser dodał zapach. W naszym kręgu, ograniczonym zastawkami śmierdzi tuńczykiem w oleju. Nie lubię ryb.

Walczę z workiem. Tam chyba są pokutne grochowiny.

Że ja tak sobie opowiadam o duperelach, zamiast się skupić na przedstawieniu? Ano właśnie! Skoro na scenie zero emocji, płaskie, niezbyt mądre chwyty - w opisie duperele.

W spektaklu bohater inteligent - AA zdemaskował robola - XX i wywalił mu zawartość puszki z psim jedzeniem (u Mrożka) na parkiet i smród rybi rozchodzi się. Potem rozmażą to świństwo na parkiecie, zbiorą szmatą do wiadra z wodą, a Inteligent wyleje to sobie na głowę. W między czasie obaj się rozbiorą do majtek i będą pić wódkę.

W wywiadzie z reżyserem na temat jego credo teatralnego przeczytałam, że nie lubi i nie chce, żeby w teatrze było grzecznie

Ciąg dalszy przedstawienia będzie taki: obaj bohaterowie zamienią się rolami, butami i spodniami, bo tak, jak śpiewać każdy może, wszystko zagrać też każdy potrafi. Jest jeszcze jedna postać wprowadzona do tej dwuosobowej sztuki - suflerka. Niczego więcej nie dodam.

Są sugestie, że to, co oglądam, jest prowokacją intelektualną? E tam.

Rozmyślania po spektaklu: Emigranci Sławomira Mrożka są jedną z najwybitniejszych i najokrutniejszych sztuk współczesnych i tak już zostanie, mimo najdzikszych swawoli reżyserów. Ciekawe, czy Mrożek by się bardzo wściekł, gdyby to obejrzał? Chyba, że przywykł

Wiktor Rubin, sprawca zamieszania z "Emigrantami" na scenie Łaźni Nowej, w rzeczywistości nazywa się Paweł Wojtczuk. Młody, tuż po trzydziestce, jest człowiekiem gruntownie wyedukowanym (socjologia UJ, reżyseria PWST, studia filozoficzne). Reżysersko terminował u Krystiana Lupy, Mikołaja Grabowskiego i Pawła Miśkiewicza. Jego debiut przed pięciu laty Majo Mickybo w teatrze Szczecińskim został nagrodzony na trzech polskich festiwalach. Ma już dorobek. Uchodzi za zdolnego, uważa się za niepokornego (przeczytałam w tymże wywiadzie). Życzę mu spokornienia (w szerokim tego słowa znaczeniu). Życzę powrotu do sukcesów. I piszę to szczerze.

Elzbieta Konieczna
Miesiąc w Krakowie
7 czerwca 2011

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia