Nieznośna lekkość wierności

"Kubuś i jego Pan" - reż. Włodzimierz Nurkowski - Teatr Ludowy w Krakowie

Kundera zabierając się za tekst "Kubusia Fatalisty" Diderota i tworząc swój, jak określa w podtytule, hołd czy też wariację, poniekąd starał się zabrać głos w odwiecznej dyskusji o miejsce autora w teatrze i znaleźć kompromis między "wstrzemięźliwością wobec świętej nietykalności treści dzieła" (wedle słów Ricarda), a wyrażeniem swojej udramatyzowanej, lub bezpośrednio - scenicznej refleksji nad dziełem.

Jego dramat ma być właśnie złotym środkiem pomiędzy tymi dwoma drogami, choć sam Kundera bije się jednak z myślami - czy nawet przy maksymalnym szacunku dla arcydzieła, bo właśnie za arcydzieło uważa tekst Diderota, może przy nim "majstrować"? Dlatego sam biczuje się słowami swoich bohaterów, a szczególnie jedną wypowiedzią Pana: "Na pohybel tym, którzy mają czelność przerabiać to, co zostało już napisane. Wbić by ich na pal i smażyć na wolnym ogniu. Wykastrować i jeszcze obciąć uszy." Jednocześnie podkreśla w dialogach swoją rolę, jako piszącego, opowiadającego historię tak, a nie inaczej. Autor jest demiurgiem, bogiem - zdaje się mówić momentami.

Nurkowski inscenizując powstały w wyniku tej pracy i wewnętrznych rozterek dramat, ze skrajną wręcz pokorą postanowił oddać się woli stanowczego autora i potraktować tekst "Kubusia" niemal jak gotowy scenariusz, nie wymagający większych cięć, zmian czy nowych, poza drobiazgami, pomysłów, nie uwzględnionych wcześniej przez Kunderę.

Mamy więc na obrotowej scenie Ludowego wędrówkę gadatliwego, przemądrzałego Kubusia i jego naiwnego Pana. Widzimy raczej minimalistyczną scenografię i, w myśl wskazówek autora, stroje na poły zgodne z duchem epoki, na poły współczesne. Stworzenie dwóch czy nawet trzech planów na scenie udało się bezboleśnie rozegrać - zarówno w dialogu naprzemiennym, jak i pozostałych scenach, w których postaci raz po raz wychodzą ze swoich ról stworzonych na potrzeby opowiedzenia historii z przeszłości i komentują je na bieżąco.

Kundera pokazał nam, w jaki sposób przeszłość i teraźniejszość mogą się przeplatać, na jak mglistych fundamentach opierają się kategorie szacunku, prawdy, przyjaźni czy miłości. Dwie podobne i splatające się w końcu historie straconej cnoty - Kubusia i Pana, są pretekstem do wypowiedzenia kilku filozoficznych refleksji o życiu i sztuce. I choć od początku wydaje się, że kobiety są tu traktowane jako nieme przedmioty męskich fantazji, wykorzystywane w rozgrywkach między facetami, to wrażenie ulotni się, kiedy nasi bohaterowie trafią do Oberży pod Wielkim Jeleniem, gdzie Oberżystka wcielając się w postać pani de la Pommeraye odegra historię o kobiecej sile i zemście, pozostawiając podróżników pod wrażeniem swojego uroku i kobiecej bezczelności. Filozofia Kundery jest filozofią erotyki i zmysłowości. Nawet jeśli czujemy, jakbyśmy oglądali burdel na kółkach (i to dosłownie, gdyż przez cały spektakl Kubuś ciągnie za sobą wielkie pudło, które zawiera podróżniczy dobytek dwójki), to czy właśnie wokół tego z kim śpimy nie toczy się większość naszego czasu? I czy nasze podejście do seksualności nie konstytuuje też innych poglądów i dziedzin życia?

Ładne obrazki odgrywane przez aktorów bardzo dobrze obsadzonych w swoich rolach toczą się przez 2 godziny i kończą konkluzją znaną od początku - człowiek nie wie dokąd idzie, ale dobrze, jeśli ma z kim iść. Można więc spędzić wieczór w Ludowym bardzo miło, tylko nie wiadomo do końca po co - bo spektakl mimo wszystko zostawia posmak bezcelowej rozrywki. No ale ostatecznie: czy człowiek wie po co chodzi do teatru?

Aleksandra Sowa
Teatr dla Was
6 listopada 2012

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia