Niezwykła podróż do przeszłości

"Barbara Radziwiłłówna z..." - Teatr Śląski w Katowicach

PRL-owska rzeczywistość i rządzące nią prawa. Polska przełomu kapitalistycznego oraz próba dostosowania się do nowych czasów. Wszystko to mocno zakorzenione w kulturze popularnej i mające swe odbicie na Scenie Kameralnej katowickiego Teatru Śląskiego

Spektakl „Barbara Radziwiłłówna z Jaworzna- Szczakowej” swoją premierę w Teatrze Śląskim miał 5 grudnia 2008r. Reżyser młodego pokolenia Jarosław Tumidajski ze znakomitym efektem i niezwykłą wiernością przeniósł na scenę prozę Michała Witkowskiego - historię pana Huberta vel Barbara Radziwiłłówna.

Oto główny bohater - właściciel lombardu - zabiera nas w podróż w głąb ludzkiej duszy, do krainy swych niespełnionych pragnień, odsłaniając przy tym uroki PRL-u. W rolę tę brawurowo wciela się Andrzej Warcaba, który w długich, ale co ważne: nie nużących widza monologach, opowiada o swoich mniej lub bardziej udanych interesach i intrygujących spotkaniach. Jego pełna wigoru opowieść, z której wyłaniają się co rusz nowe postacie powoduje głośne salwy śmiechu wśród publiczności. Rzecz jasna, jest to po części spowodowane językiem, jakim przyszło posługiwać się bohaterom (a ten, podobnie jak w powieści, pełen jest wulgaryzmów i sprośnych powiedzonek), ale także w dużej mierze efekt ten zostaje osiągnięty poprzez zaskakujące relacje aktorów z publicznością.

Reżyserowi udało się stworzyć spektakl bez wątpienia interaktywny. Publiczność na widowni staje się publicznością Klubu Robotniczego „Sokół Jaworznicki” i zostaje zaangażowana w pokaz firmy akwizytorskiej. Młoda dziewczyna rozdaje próbki cudownego dżemiku firmy ANUKKA TM, a Roman (Andrzej Lipski) hipnotyzującym głosem zwraca się bezpośrednio do widzów, zadając pytania i zmuszając ich tym samym do podnoszenia rąk. Aktywizowanie publiczności widać także kiedy Jolanta Kwasek (Karina Grabowska) niesie jednej z wybranych na widowni kobiet czerwony kwiat. Ale to nie jedyne momenty angażujące widzów. Już na początku obserwujemy, iż Hubert zwraca się do jednego mężczyzn siedzących w pierwszym rzędzie zadając mu pytanie. Ciekawym momentem jest także pojawienie się Michała Czarneckiego w roli kierunkowskazu prowadzącego do odpowiedniego typu baru. Tu także nie zapomniano o widzach i przygotowano dla nich ulotki z menu baru Światowid.

Istotny wpływ na całokształt spektaklu miał dobór obsady. Wzięło w nim udział 6 aktorów: Andrzej Warcaba, Anna Kadulska, Karina Grabowska, Michał Czarnecki (gościnnie), Andrzej Lipski oraz Marcin Szaforz, którzy oprócz odtwórcy roli tytułowej odgrywali także inne postacie. Uwagę zwraca (oczywiście oprócz odtwórcy roli Barbary) Anna Kadulska wcielająca się raz w żonę Szejka, raz w zbereźną staruchę Marychne mówiącą po kaszubsku, innym razem w chorą psychicznie ciotkę Anielę, członkinię zespołu „La Dominanta”, czy tez w piękną blond Marysię. Każda stworzona przez nią postać jest wyjątkowa i jedyna w swoim rodzaju.  

W odwzorowaniu realności świata na małej katowickiej scenie pomaga scenografia oraz kostiumy Mirosława Kaczmarka. Dekorację sceniczną tworzy biała przyczepa kempingowa, która w trakcie spektaklu spełnia przeróżne funkcje. Raz wyskakują z niej kompani Huberta, innym razem jest barem na prowincji, a jeszcze innym objawia się w niej Matka Boska. Tło stanowi ściana tworząca pewnego rodzaju mozaikę ułożoną z kawałków rozbitych talerzy, stylizowana na „późnego Gierka” (tak właśnie w powieści wygląda fasada domu Huberta). Efekt wzmacniają ustawione na półkach przedmioty sygnalizujące widzowi, że znajduje się w lombardzie. Koloryt epoki dodatkowo zostaje podkreślony poprzez stroje odpowiednie dla środowiska, z którego wywodzą się bohaterowie, a także idealnie dobrane pod względem materiałów czy barw. I tak oto pojawiają się rażące kolory, błyszczące materiały czy plastikowa biżuteria. Ale to nie jedyne wyznaczniki tamtej epoki. Niezwykłą bowiem funkcję pełni muzyka. Wykorzystanie chociażby piosenki Jurija Szatunowa „Biełyje rozy” podkreślającej skojarzenia z muzyką disco polo, służy do odtworzenia atmosfery minionego czasu. Ale Tumidajski nie czerpie wyłącznie inspiracji z muzyki popularnej. Ścieżkę dźwiękową urozmaica odwołując się do świadomości Polaków i wykorzystując fragmenty „Bogurodzicy” czy też poloneza w momencie pojawienia się Szejka Amala w kontuszu.  

Czasoprzestrzeń, w której została umieszczona akcja jest nie bez znaczenia. Przed nami otwiera się Polska przełomu kapitalistycznego, Polska tandetnego kiczu, brudnych interesów i fałszywej religijności. Wszystko to tworzy obraz groteskowy i przerysowany, ukazujący nam człowieka, który mimo zmiany czasów i transformacji ustrojowej nie potrafi dostosować się do rzeczywistości, w jakiej przyszło mu żyć. Pomimo tego, jest to jednak obraz wart przemyślenia i chwili refleksji.

Agnieszka Kiełbowicz
Dla Dziennika Teatralnego
16 grudnia 2010

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...