Nigdy nie byłam obrażona na życie

rozmowa z Magdaleną Zawadzką

Rozmowa z Magdaleną Zawadzką, aktorką, wdową po znakomitym aktorze Gustawie Holoubku, rozmawia Małgorzata Matuszewska

Wydawnictwo Marginesy właśnie wydało "Wspomnienia z niepamięci" Gustawa Holoubka. Współpracowała Pani z małżonkiem przy powstawaniu tej książki?
Na prośbę męża byłam pierwszą czytelniczką jego wspomnień. Przeczytałam je i oceniłam. Byłam nimi zachwycona, kiedy czytałam pierwszy raz, a dziś podobają mi się jeszcze bardziej. Ujął mnie nienarzucający się, łagodny sposób narracji. Opublikowana książka dodatkowo zyskała dzięki dołączeniu do tekstu zdjęć z archiwum rodzinnego i kopii różnych dokumentów. Stała się jeszcze bardziej osobista.

Czytelnik szukający w niej plotek o intymnym życiu wielkiego aktora nie znajdzie ich.
To walor tych wspomnień. Czytelnik znajdzie piękną literaturę i autentyczne, cudowne wspomnienia. W tej książce jest więcej o Gustawie niż kiedykolwiek o nim napisano.

Pięknym, bardzo poruszającym wstępem opatrzył wspomnienia ojca syn - Jan Holoubek.
Jestem dumna z syna, choć może nie wypada mi go chwalić. Wstęp, który napisał, jest naprawdę poruszający dzięki swojej prostocie. Podziwiam Jaśka, bo wszystko, co dotyczy Gustawa - męża i ojca, wciąż nas boli, bo już go nie ma.

Jak Pani teraz organizuje swoje życie?
Mam bardzo dużo pracy, ale też mnóstwo przyjemności związanych z wyjazdami. Spotykam się z publicznością w Polsce i za granicą. Na przykład wyjazd do Ameryki dał mi odcięcie od rzeczywistości, bardzo bolesnej od roku i dziewięciu miesięcy. Bardzo ważni są w moim życiu ludzie. Doświadczam wielkiej serdeczności nie tylko od tych, którzy zawsze są blisko i są kochani, ale także od dalszych znajomych, od zupełnie obcych ludzi.

Jest Pani aktorką teatralną, filmową i telewizyjną. Grała Pani także w Teatrze Polskiego Radia. Czy jest jakaś rola, którą ceni Pani bardziej niż inne? Może którąś uważa Pani za bardzo odważną?
Zagrałam ponad 150 ról, wszystkie miały dla mnie znaczenie. Były bardzo interesujące, dawały nowe możliwości wyrazu. Ostatnio w "Namiętnościach" według Isaaca Bashevisa Singera w Teatrze Ateneum zagrałam kobietę z brodą. To jest naprawdę ciekawe wyzwanie!

Woli Pani film czy teatr?
Film, teatr, estrada, telewizja - nie stawiam żadnej formy wyżej niż inne, mogę mówić o nich tylko w kategoriach zawodowych.

Jan Holoubek jest operatorem filmowym. Spotkaliście się już Państwo na planie?
Nie, jeszcze nie, ale nie wykluczam takiej możliwości.

Pamiętam Panią i Pana Holoubka sprzed lat, recytujących w zakopiańskim kościele, w czasach, kiedy Polska nie była wolna. Nosiła Pani wtedy piękne czerwone buty na wysokich obcasach.
Uwielbiam buty i zawsze mam w szafie jakieś "dyżurne" czerwone (śmiech).

Czerwony kolor dodaje Pani energii?
Lubię czerwień od najmłodszych lat. Pamiętam, gdy byłam nastolatką, dziadek obiecał, że mi kupi płócienną torbę do szkoły, bardzo wtedy modną. Nie pytał o kolor, a ja wiedziałem, że będzie czerwona, bo dziadek też lubił ten kolor.

Jakie ma Pani najbliższe zawodowe plany?
Planowanie czegokolwiek przestało mieć dla mnie znaczenie, bo często rozmija się ono z życiem. Nigdy nie byłam obrażona na życie, że mi czegoś nie daje, albo przesadnie podekscytowana możliwościami. Po śmierci męża spokorniałam do reszty. Przyjmę, co dobrego zawodowo da mi los, bo nieszczęście już przyjęłam i chciałabym dostać trochę dyspensy od smutku. Nie pcham się na siłę, spokojnie czekam.

Małgorzata Matuszewska
Polska Kurier Lubelski
28 grudnia 2009

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia