Noc Karli

"Noc Helvera" - reż. Ingmar Villgist - Teatr Bagatela w Krakowie

Mali chłopcy marzą, by w przyszłości zostać żołnierzami, służyć ważnej sprawie, ale przede wszystkim chodzić z karabinem i walczyć na wojnie- stąd ich niewinne, dziecięce zabawy w wojsko. Główny bohater sztuki "Noc Helvera" również ma takie pragnienie, z tą tylko różnicą, że fizycznie nie jest już dzieckiem, a jego domowe wygłupy przybierają inny wymiar, bo wojna właśnie trwa.

„Noc Helvera” to jeden z najgłośniejszych dramatów powstałych w ostatnich czasach, a Teatr Bagatela szczyci się tym, że proponuje widzowi inscenizację stworzoną przez samego autora sztuki,  Ingmara Villgista. Jednoaktówka opowiada historię Karli i Helvera, czyli –  opiekunki i podopiecznego (a może kochanków?), –  która rozgrywa się w jednym pomieszczeniu podczas jednej nocy. Pozbawiony akcji spektakl opiera się przede wszystkim na aktorskim odegraniu świetnie  skonstruowanych dialogów, a jedność czasu i miejsca stwarza poczucie klaustrofobii wydarzeń scenicznych. Przestrzeń interpretacyjna jest na tyle szeroka, że wymowa pozostaje uniwersalna – tak naprawdę nie możemy powiedzieć, kiedy i gdzie sztuka ma miejsce, więc może się rozgrywać zawsze i wszędzie, na każdej tylko ziemi, na jakiej totalitaryzm odcisnął swe piętno (stąd zapewne popularność tego dramatu w wielu krajach świata).

Wszechobecna atmosfera trudnych wydarzeń historycznych, w które włączają się z pewnością uliczne zamieszki lub  wojna (?), nie pozwala stwierdzić, co dokładnie dzieje się za ścianami mieszkania, co sprawia, że fizyczna przestrzeń nabiera wymiaru metaforycznego. Mieszkanie daje bohaterom poczucie bezpieczeństwa, chroni przed złem czyhającym na zewnątrz, lecz w tych czterech ścianach rozgrywa się również pełen napięcia emocjonalnego dramat postaci. Gęstość i duszność relacji Karli i Helvera jest przytłaczająca dla widza, wywołuje zarazem współczucie i gniew, a także chęć ucieczki od rozgrywającej się na scenie sytuacji.

Związek pomiędzy Karlą i Helverem nie zostaje nazwany wprost. Nie jesteśmy pewni, czy widzimy matkę i syna, opiekunkę i podopiecznego, czy raczej kochanków;, może też postaci uwikłane są we wszystkie te relacje naraz. W dodatku reżyser osadził w rolach –  - na przekór didaskaliom, według których  kobieta jest starsza od mężczyzny – młodych, będących rówieśnikami aktorów. Ta niejednoznaczność i niedopowiedzenie wywołują niepokój i dysonans emocjonalny – żaden z bohaterów nie może zostać w prosty sposób zaszufladkowany.

O „Nocy Helvera” można mówić jako o nocy Karli, bo to właśnie rola Anny Rokity wysuwa się w spektaklu na pierwszy plan. Aktorka na tyle głęboko weszła w historię Karli, że dla widza jest bardziej intrygująca i, zagadkowa. Kim jest? Co ją łączy z tym infantylnym, ale też okrutnym mężczyzną? Czemu pozwala się poniżać ? Rokita ma swoje pięć minut podczas dwóch scen – w chwili wirującego tańca, kiedy to bez słów, ale z dziewczęcą lekkością zdaje się mówić, że kiedyś była radosną kobietą i w momencie wyznania, w którym ujawnia tragiczny fragment przeszłości. Aktorka nie ujawnia wszystkich emocji i dzięki temu  jest o wiele bardziej interesująca od Helvera. Helver to niezwykle trudna rola – dorosły mężczyzna o umysłowości dziecka w interpretacji Michała Kościuka na szczęście nie został odegrany w sztampowy sposób (czego można by się obawiać). Aktor jest wiarygodny, ale zarazem jego postać jest prostsza w odbiorze.

Oszczędność sceniczna, a także krótkie, pełne emocji wypowiedzi bohaterów sprawiają, że widz jest zaangażowany w spektakl przez cały  czas jego trwania. Uniwersalność i ważność wydarzeń, których jest się świadkiem, nie pozwalają mu obojętnie przejść obok sztuki. Historia z „Nocy Helvera” dzieje się cały czas.

Karolina Kiszela
Dziennik Teatralny Kraków
11 kwietnia 2012

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia