„Noc kruków” Krauzego czyli Kara kocha upiora

„Noc kruków" - Zygmunt Krauze - reż. Waldemar Raźniak - Polska Opera Królewska

Spektakl Polskiej Opery Królewskiej „Noc kruków" Zygmunta Krauzego w reżyserii Waldemara Raźniaka inspiruje do wielu przemyśleń na temat polskiej kultury, tradycji literackiej i religijnej. Pomysł nowej opery wyszedł od dyrektora POK Andrzeja Klimczaka, natomiast szef PWM Daniel Cichy wskazał Krauzemu trop literacki – „Ballady i romanse" Adama Mickiewicza.

Kompozytor współpracował już z cenioną w Polsce i na świecie dramatopisarką Małgorzatą Sikorską-Miszczuk. Autorka ciągle zaskakuje nowatorstwem myślenia i kreatywnością. W libretcie do „Nocy kruków" nawiązała do „Romantyczności", „Liliji", „Rybki" i „To lubię" oraz do II części „Dziadów" Adama Mickiewicza, ale stworzyła własny dramat, wykorzystując jedynie mikrocytaty, takie jak: „Ona nie słucha", „Przyjdź, weź mnie, ja umrę przy tobie", „Rośnij kwiecie wysoko, / Jak pan leży głęboko, / Tak ty rośnij wysoko".

Zygmunt Krauze, nagrodzony między innymi Koryfeuszem Muzyki Polskiej, od ponad 40 lat komponuje opery na zamówienie. Prapremiera „Nocy kruków" zainaugurowała V Festiwal POK i odbyła się 2 lipca 2022 roku. Spektakl powrócił na scenę w lutym 2023 roku. Mam nadzieję, że będzie jeszcze szansa go zobaczyć w najbliższych miesiącach. Zainteresowanie publiczności było duże. Krauze – to artysta, którego twórczość zaznaczyła się mocno w historii europejskiej opery. Sięgał między innymi do twórczości Kajzara, Gombrowicza i Różewicza. Pierwszym jego dziełem była „Gwiazda" (1981) napisana dla Nationaltheater Mannheim. Skomponował też: „Balthazara" (2001), „Iwonę, księżniczkę Burgunda" (2004), „Polieukta" (2010, nagroda Związku Krytyków Francuskich za najlepszy spektakl sezonu), „Pułapkę" (2011), „Olimpię z Gdańska" (2015), „Yemayę – Królową Mórz" do libretta Małgorzaty Sikorskiej-Miszczuk (2019). Opery zostały zamówione przez teatry w Paryżu, Hamburgu, Warszawie, Wrocławiu, Gdańsku i Tuluzie, co świadczy o międzynarodowym rezonansie.

To przedstawienie ma w sobie coś z atmosfery misterium. Średniowieczne dramaty religijne pokazywały sceny z Biblii i życia świętych. Można by powiedzieć, że jest to „antymisterium", ponieważ nie przedstawia biblijnych postaci ani świętych, lecz grzesznych ludzi, morderców i upiory. Ale przecież Mickiewiczowskie „Dziady" są naszym narodowym misterium, nawiązującym do starych, pogańskich wierzeń, połączonych z chrześcijańskim systemem wartości. „Noc kruków" ma w sobie także coś z „miracle". W średniowieczu był to gatunek teatralny, przedstawiający opowieści o losach świętych, również o ich codziennym, czasem grzesznym życiu oraz o nawróceniu dzięki Matce Boskiej. Tutaj nie mamy Maryi, lecz Śmierć w postaci kobiety, bez atrybutów takich jak kosa czy szkielet. W warszawskim spektaklu Śmierć (Marta Boberska) jest ładną kobietą w eleganckiej czarnej długiej sukni. W ostatniej, dramatycznej chwili, pojawiają się Anioły niczym „deus ex machina". W dramatach antycznych dzięki boskiej interwencji w cudowny sposób rozwiązywano konflikty, a w „miracle" mamy chrześcijańskiego Boga, ale finał jest podobny. Chodzi o ostateczny zwrot akcji i rozwiązanie sytuacji, która wydaje się nie do rozwiązania.

Sikorska-Miszczuk jest jedną z najoryginalniejszych polskich dramatopisarek. Zainspirowała się twórczością Mickiewicza („Balladami i romansami" oraz „Dziadami"), ale stworzyła nie tyle libretto, ile dramat utkany z kultury, tradycji literackiej i historycznej, wierzeń ludowych i metafizyki. Chór w spektaklu nawiązuje do tradycji antycznej, więc komentuje akcję, ale również kojarzy się oczywiście z chórem z II części „Dziadów" Mickiewicza, a nawet z Chórem Starców z „Kartoteki" Tadeusza Różewicza, wyrażającym swoje niezadowolenie z zachowania Bohatera i prowokującym go do działania. Kobiety z chóru w „Nocy kruków" mają wąsy i okulary, jakby autor chciał powiedzieć, że płeć nie ma tu znaczenia, że jest to symboliczny chór, że kobiety-mężczyźni to po prostu ludzie. Nie ma słynnej sekwencji: „Ciemno wszędzie, głucho wszędzie, / Co to będzie, co to będzie?". Zamiast tego słyszymy: „Poczekamy, zobaczymy", „Pokajanie, żałowanie". Chór nie jest tu zalękniony, lecz staje się ławą przysięgłych, a Guślarz jest sędzią. Zamiast „Nie chcecie jadła, napoju...", mówi: „Nie damy jadła, napoju / Zostaw nas w spokoju".

Zanim pojawi się Chór Dziadów, widzimy na scenie Pana Kruka (Pawła Michalczuka) i Pannę Kruk (Małgorzatę Bartkowską). Oboje są więc ludźmi-ptakami. Kruk to zmarły z miłości samobójca czyli romantyczny bohater. Panna Kruk jest nim oczarowana. Bawią się szubienicą zawieszoną na balonie. Wypowiadają często frazę „To lubię" z Mickiewiczowskiej ballady. Śmierć już ich nie dotyczy, nie boją się jej, bo nic nie może im zrobić. W kolejnej scenie ożywają trupy, które leżały na scenie: „Kraczą kruki jak szalone". Kruki to złowieszcze ptaki, symbolizujące nieszczęście i śmierć. Kiedyś jednak były uznawane za inteligentnych posłańców ze świata nadprzyrodzonego. Słowianie wierzyli, że kruki mieszkają w Wyraju i sprowadzają dusze na ziemię.

Guślarz (znakomity baryton Witold Żołądkiewicz) śpiewa: „Dusze grzeszne / Opętane miłością / Raz do roku macie szansę [...] Żałowanie, pokajanie / Zaprowadzi was do nieba". Pierwsza przywołana dusza – to upiór Krysi (Andżelika Wiśniewska), która kochała księcia i urodziła ich dziecko. On pojął księżnę za żonę, a Krysia utopiła się w rzece. (Można by przywołać podobną historię Halki z opery Stanisława Moniuszki. Janusz poślubił Zosię ze szlacheckiego rodu, a uwiedziona i porzucona Halka rzuca się do rzeki.).
Handlarka / Śmierć (pięknie śpiewająca sopranem Marta Boberska) wnosi wiadro z liliami. Nagle wbiega na scenę młoda piękna dziewczyna Kara (świetna wokalnie i aktorsko Małgorzata Trojanowska), ubrana skromnie w popielatą spódnicę i jasną bluzkę. Chce umrzeć i połączyć się ze zmarłym ukochanym Jaśkiem (Sylwestrem Smulczyńskim). Kara to imię znaczące: po włosku „cara" to osoba droga, bliska sercu. W języku nordyckim oznacza praprzodka, stwórcę słońca, księżyca i ziemi. Kojarzymy także karę z winą. Dziewczyna zawiniła, ponieważ chce umrzeć, aby połączyć się ze zmarłym Jaśkiem. Karusia to postać ze słynnej ballady Mickiewicza „Romantyczność".

Lilie pojawią się jeszcze wielokrotnie w tym spektaklu. Guślarz przywołuje postacie z ballady Adama Mickiewicza „Lilije". Pani (Aleksandra Klimczak) w zakrwawionej sukni, z nożem w ręce, śpiewa „Rośnij kwiecie wysoko / Jak pan leży głęboko / Tak ty rośnij wysoko". Tupie w miejscu, jakby chciała głębiej zakopać zwłoki zamordowanego męża. Pan (Robert Szpręgiel) w białym zakrwawionym garniturze śpiewa „Bez końca / Wracamy do tego, co było / Dziwko, południco / Zabiłaś!". Oboje upajają się nienawiścią do siebie, pławią się w żądzy zemsty. Nie ma w nich woli szczerego żalu za grzechy, który według chrześcijańskiej religii jest konieczny. W związku z tym zostają wypędzeni przez Chór: „A kysz, a kysz".

Bardzo dobra jest scena, w której Kara przynosi swojej Matce (świetnej mezzosopranistce Dorocie Lachowicz) lilie na imieniny. Matka uważa je za „grobowe kwiaty". Od tej chwili wiemy, że Kara jest główną bohaterką „Nocy kruków". Mamy więc realistyczną sytuację, stół, krzesła, ale za chwilę ten realizm zostanie połączony ze światem nadprzyrodzonym. Kara widzi Jaśka, rozmawia i tańczy z nim, a Matka powtarza jak mantrę: „Przy tobie nie ma żywego ducha". Ma to podwójne znaczenie: „nie ma ducha" (ponieważ Matka go nie widzi) i „nie ma żywego" (ponieważ widziała jego nagie, nienaturalnie wygięte ciało w kostnicy, w czarnym worku). Są więc w tym misterium tylko dwie realne postacie: Kara i jej Matka. Wszystkie inne należą do świata duchów, zjaw, upiorów. Chór nie zna Jaśka, który zginął śmiercią nienaturalną (może w wypadku). Guślarz woła: „To ponad rozum człowieczy / W tym są jakieś straszne rzeczy". Jasiek chce zabrać Karę ze sobą. Ale jak upiór może wziąć żywą dziewczynę? Chór szura liliami, podczas gdy osoby, trzymające w dłoniach po dwa kamienie, uderzają w nie, wywołując efekt grozy.W finale spektaklu dochodzi do konfrontacji ze Śmiercią. Znowu pojawia się na scenie szubienica.

Świat teatru staje się mikrokosmosem jednostkowych przeżyć na Ziemi, a równocześnie – makrokosmosem uniwersalnych pragnień, marzeń, lęków i koszmarów ludzkości. Miłość i nienawiść, grzech i dobro, zbrodnia i kara – to tematy przewodnie „Nocy kruków". Scenografia i reżyseria świateł Katarzyny Borkowskiej wrzucają nas w świat przypominający planetę, na której skończyło się życie. W centralnym punkcie na horyzoncie teatralnym została umieszczona olbrzymia kula, która ożywa i gaśnie w świetle. Widać więc księżyc w pełni.

Przypomniały mi się spektakle Józefa Szajny: „Replika" w warszawskim Teatrze Studio i „Ślady" w chorzowskim Teatrze Rozrywki. Wybitny wizjoner teatru stworzył na scenie śmietnisko, cmentarzysko, na którym umarli ożywają. W obozie koncentracyjnym Auschwitz Szajna został skazany na śmierć. Wcześniej zamknięto go w betonowej celi bez okna, tak małej, że nie dało się stanąć ani wyprostować na leżąco. Pokazywał więc świat zagłady w wyniku II wojny światowej. Natomiast w „Nocy kruków" Katarzyna Borkowska przedstawia jakieś dziwne miejsce odosobnienia, przypominające cmentarz. Nic w spektaklu nie jest jednak oczywiste i jednoznaczne. Podczas interludiów, skomponowanych przez Krauzego na motywie tanga, rozbijając gęstą atmosferę mrocznego misterium, pojawiają się „kosmonauci" spacerujący wśród miniaturowych skał. Osoby z chóru tańczą, a właściwie dziwnie poruszają się, jakby się przyciągały i odpychały (ruch sceniczny Sary Kozłowskiej). Daje to chwilowe wytchnienie od grozy akcji z duchami i upiorami.

Zygmunt Krauze sięgnął w tej operze po różne instrumenty, także ludowe takie jak okaryny i lira korbowa. Wykorzystał cytaty melodii ludowych. Użył akordeonu, ksylofonu i rozstrojonego pianina. Zastosował więc bogate instrumentarium i dysonansowe współbrzmienia, a równocześnie wykorzysta harmonię tonalną. Bardzo dobrze brzmiała orkiestra, precyzyjnie prowadzona przez Dawida Runtza.

Powstała opowieść o miłości, zbrodni, tęsknocie, cierpieniu i pokucie. 70-minutowe dzieło jest intrygujące, niejednoznaczne, ciekawe w warstwie muzycznej i tekstowej. Oglądamy „dusze grzeszne opętane miłością" oraz widzimy dysonans pomiędzy upiorami i żyjącą Karą. Świat upiorów jest fascynujący i przerażający, ponieważ przekroczenie granicy ze świata żywych staje się śmiertelnie niebezpieczne.

Krzysztof Korwin-Piotrowski
Dziennik Teatralny
28 marca 2023

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...