Nowe twarze elbląskiego Teatru

rozmowa z L. Czerwińskim, A. Suchowiecką, A. Iwasiutą, S. Fałkowską

O swoich zainteresowaniach, początkach związanych z aktorstwem i marzeniach artystycznych rozmawiałam z czwórką nowych, młodych aktorów Teatru im. Aleksandra Sewruka.

- Jak zaczęła się Wasza przygoda z aktorstwem, z teatrem?
Leszek Czerwiński: Miałem 12 lat, wszedłem na scenę i spodobało mi się. Najpierw była to dziecięca zabawa potem ten pomysł zaczął nabierać realniejszych kształtów. Z czasem przystąpiłem do Studia Piosenki i Poezji Państwa Ziembińskich w moim rodzinnym mieście - Koszalinie. Tam interpretowałem swoje pierwsze piosenki i wiersze. Miłość do sceny wrastała we mnie, aż do momentu kiedy stwierdziłem, że aktorstwo to jest to, co chcę robić w życiu. Po maturze zdawałem do kilku szkół aktorskich w Polsce. Dostałem się do Studium Wokalno - Aktorskiego im. D. Baduszkowej w Gdyni. To były 4 przepiękne lata w moim życiu spotkania się z teatrem "od kuchni", bowiem szkoła mieści się w teatrze.

Anna Suchowiecka: Nieśmiałe myśli na ten temat pojawiły się w szkole średniej. Najpierw jednak zrobiłam licencjat z socjologii. Poźniej stwierdziłam, że dlaczego nie miałabym spróbować i postanowiłam zdawać egzaminy do Studium Aktorskiego w Teatrze im. S. Jaracza w Olsztynie, zwłaszcza, że w trakcie studiów związałam się z Teatrem Rapsodycznym Krystyny Spikert w Olsztynie.

Anna Iwasiuta: Aktorskiego bakcyla złapałam w liceum. Trafiłam do teatru Ecce Homo przy kieleckim Zespole Szkół Plastycznych i tak się zaczęło. Następnie dostałam się do Olsztyna, ale zrezygnowałam, bo nie czułam, że to jest moje miejsce. Później współpacowałam z niezależnymi teatrami w Warszawie oraz Krakowie, gdzie skończyłam roczne stiudium aktorskie i równocześnie studiowałam polonistykę na Uniwerytecie Jagiellońskim. Ostatnim "przystankiem uczelnianym" stała się Gdynia i Studium Wokalno-Aktorskie im. B. Baduszkowej przy Teatrze Muzycznym, które ukończyłam w zeszłym roku.

Sawa Fałkowska: Gra na scenie było marzeniem od zawsze, ale jakoś nie miałam odwagi, żeby spróbować. Po maturze zdałam na AWF w Gdańsku. Na piątym roku zdecydowałam, że trzeba chwycić byka za rogi. Wzięłam indywidualny tok nauczania i poszłam do warszawskiej Szkoły Filmowej Bogusława Lindy i Macieja Ślesickiego. Mam więc dwa dyplomy.

- Jesteście z różnych miast. Jak to się stało, że trafiliście do Elbląga?
Leszek Czerwiński: Po studiach zacząłem wysyłać cv do różnych teatrów, w tym do elbląskiego i udało się. Praca w Elblągu od razu zaczęła się bardzo intensywnie. Dzień po przyjeździe rozpocząłem próby do "Bajek Samograjek". Potem wchodziłem w zastępstwa w kolejnych sztukach. Właściwie to cały czas mam ręce pełne roboty. W Elblągu mieszkam od września zeszłego roku. Muszę powiedzieć, że to dziwne miasto, zaskoczyło mnie swoim podłużnym kształtem. Z dziewiątego piętra mojego domu widzę obrzeża, a do centrum mam piechotą 20 minut. Macie także bardzo piękną Starówkę.

Anna Suchowiecka: Po ukończeniu studiów rozważałam, czy aby nie zostać w Olsztynie. Wysłałam cv do teatrów w całej Polsce m.in. do Elbląga. Stąd otrzymałam zaproszenie na casting do "Calineczki". Dostałam angaż. I tak to się zaczęło...

Anna Iwasiuta: Pochodzę z Kielc. Etatu w teatrze zaczęłam szukać już na czwartym roku studiów. Wysłałam cv do różnych teatrów, w tym do elbląskiego. Moimi pierwszymi rolami na scenie elblaskiej były zastępstwa: w "Śnie nocy letniej", "Calineczce", "Piekarczyku", "Kolacji dla głupca", "Locie nad kukułczym gniazdem" oraz w "Opowieści wigilijnej". Rola w "Aż do bólu" to mój debiut. Było to duże wyzwanie i jeden z najtrudniejszych materiałów, z którymi miałam do czynienia, ale również jedno z najważniejszych doświadczeń.

Sawa Fałkowska: Po ukończeniu szkoły aktorskiej, postanowiłam dalej iść w kierunku aktorskim i tak znalazłam się w elbląskim teatrze, z którym współpracuję. Mimo, że na stałe mieszkam w Warszawie, Elbląg jest mi bardzo bliski, bowiem urodziłam się tu i mieszkałam do 4 roku życia. Potem z rodzicami przeprowadziłam się na Mierzeję Wiślaną, do Jantara. Są to więc moje rodzinne strony.

- Jakie role są bliższe waszym sercom? Komediowe czy dramatyczne?
Leszek Czerwiński: Każda rola moim zdaniem wymaga od aktora utożsamienia się z nią, czy to komediowa czy dramatyczna. Tak się dzieje, że do postaci którą gram zaczynam mieć stosunek osobisty i zawsze będę jej bronił, nawet jeśli moralna ocena postaci zraża nas do niej. Tak samo jest z Raulem, w którego wcieliłem się w "Aż do bólu". Dla mnie jest to chłopak zraniony przez życie, bardzo wrażliwy, widz z kolei widzi w nim niedoszłego gwałciciela. Aktor jest koneserem emocji, myśli i uczuć, które musi wchłonąć i zrozumieć. Rola Raula nie jest w moim odczuciu jeszcze do końca gotowa...

Anna Suchowiecka: Dużo osób mówi mi, że lepiej sprawdzam się w komicznych. Czuję się dobrze, zarówno grając w bajkach, spektaklach dla młodzieży czy w rolach komicznych, chociaż uważam, że raz na jakiś czas dobrze jest zagrać w dramacie, zrobić coś "cięższego", aby zachować rownowagę.

Sawa Fałkowska: Zdecydowanie lepiej czuję się w rolach dramatycznych. Szczególnie lubię grać na Małej Scenie, lepiej się tam czuję, jest kameralniej i intymniej.

- Macie swojego guru aktorskiego?
Leszek Czerwiński: Dużo ludzie mówi mi, że jestem podobny do Anthonego Hopkinsa, jest on jednym z moich ulubionych aktorów. Bardzo podoba mi się sposób jego gry: nieruchoma twarz i wszystkie emocje widoczne w oczach. To jest rodzaj aktorstwa, które bardzo lubię. Lubię też Johnego Deppa za to, że tak charakterystycznie potrafi kreować swoje postacie.

Sawa Fałkowska: Jedną z moich z ulubionych aktorek jest Krystyna Janda. Często odwiedzam Teatr Polonia, mam wielką przyjemność oglądać Jandę na deskach tego teatru. Bardzo ją podziwiam za jej dorobek artystyczny, za siłę i charyzmę życiową, że w tak dojrzałym wieku odważyła się otworzyć swój własny teatr, a nie jest to łatwa sprawa, szczególnie, że konkurencja w stolicy jest duża. Napotkała na wiele trudności, ale dopięła swego. Teatr świetnie prosperuje, wystawiane są świetne przedstawienia, a grają w nich wybitni aktorzy. Z młodszego pokolenia aktorów lubię bardzo Maję Ostaszewską i Magdalenę Cielecką.

Anna Suchowiecka: Ja także cenię bardzo Krystynę Jandę, ale także Janusza Gajosa. Z zagranicznych aktorów lubię Meryl Streep, Kate Winslet, Roberta De Niro i Ala Pacino.

- Jakie jest wasze marzenie artystyczne?
Leszek Czerwiński: Znalazłoby się kilka...Marzy mi się rola Puka w "Śnie nocy letniej". Jest to postać strasznie żywa, inspirująca, niewinna, dziecięca, optymistyczna a do tego wszystkiego niegłupia. Marzą mi się role, takie jak w "Aż do bólu", które są karkołomnymi zadaniami, wymagającymi niesamowitych nakładów energii i wysiłku, takie, które przenicują człowieka od środka. Chciałbym także zrobić teatralną wersję filmu Tima Barthona "Miasteczko Haloween"("Nightmare before Christmas") i wcielić się w postać Jacka Skellingtona, głównego bohatera.

Anna Iwasiuta: Najważniejsze to pracować z dobrymi aktorami, dobrymi reżyserami, cały czas rozwijać się i szukać nowych form, kierunków. Nie chcę obudzić się pewnego ranka i stwierdzić, że to bez sensu i już mi się nie chce. Marzy mi się praca nad różnymi sztukami: Czechow, Pinter to tylko przykłady, ponieważ jest ich bardzo wiele. Najistotniejsze, aby nieustannie mierzyć się z nową materią, poznawać siebie jako aktora od innej strony. Mimo, że kończyłam Studium Wokalno-Aktorskiego im. D. Baduszkowej musical nie jest gatunkiem teatru, w którym chciałabym się realizować. Jako doświadczenie, owszem, ale teatr dramatyczny, z jego specyfiką jest mi o wiele bliższy. Śpiewanie owszem, ale zdecydowanie bardziej chciałabym iść w kierunku jazzu, piosenki aktorskiej.

Anna Suchowiecka: Nie mam wymarzonej roli. Wszystko zależy od reżysera i pomysłu inscenizacyjnego. Uważam, że nawet z czegoś, co z pozoru wydaje się mało atrakcyjne i "oklepane" można za pomocą innych środków i podejścia zrobić coś świeżego.

Sawa Fałkowska: Grać i spełniać się zawodowo. Grać w teatrze i spróbować swoich sił przed kamerą. Teatr według mnie, to najwyższa forma sztuki, najwyższa półka, dlatego, że ma się bezpośredni kontakt z widzem, wszystko robi się tylko raz, trzeba dać z siebie 300 proc. nie ma tu mowy o żadnych powtórkach jak w filmie. Myślę, że rola życia jest jeszcze przede mną. Na razie o tym nie marzę, bo do tego trzeba pewnej dojrzałości artystycznej, której jeszcze nie posiadam.

- Chcielibyście spróbować swoich sił w filmie?
Leszek Czerwiński: Udało mi się już wystąpić parę razy przed kamerą, więc jakieś doświadczenie z nią mam. Nie mówię nie, aczkolwiek teatr jest mi bardziej znajomą materią, materią, z którą lubię obcować. Nie twierdzę, jednak, że film nie dostarczyłby mi takich twórczych przeżyć jakich doznaję w teatrze. Nie mam jednak na tyle doświadczenia filmowego, żebym mógł się wypowiadać w tej kwestii.

Anna Suchowiecka: Myślę, że mogłabym spróbować swoich sił w filmie, choć nie sądzę, żebym mogła dla filmu zrezygnować z teatru, bo tych dwóch rzeczy nie da się porównać.

- Co lubicie robić w wolnym czasie? Czym się interesujecie?
Leszek Czerwiński: Uwielbiam muzykę. Jestem wielkim fanem Doorsów. Jim Morisson z The Doors jest moim drugim Bogiem (śmiech). To bardzo inspirująca postać, ale też kontrowersyjna. Bardzo interesuję się także angelologią, bardziej jednak z pobudek estetycznych niż duchowych, co nie oznacza, że moje życie duchowe jest ubogie.

Anna Suchowiecka: Uwielbiam kino i literaturę. Mój ukochany film to "Mucholand Drive" Lyncha. Jego filmy, do których muzykę robi Angelo Badalamenti, mają niesamowity klimat. Jeśli chodzi o książki to będzie to Remarke, Irving, Wilde. Czasami sięgam po Stevena Kinga.

Anna Iwasiuta: U mnie jest dokładnie to samo. Trudno mi sobie wyobrazić życie bez książki i muzyki. Dostojewski, Czechow, Murakami, Cummings a czasem Gaiman i Pratchett. Klasyka na równych prawach z jazzem i muzyką etniczną, tradycyjną. Filmy? Lubię np. von Triera, Bertolucciego, a także te "starej daty", gdzie zobaczyć można aktorstwo na najwyższym poziomie, mistrzów, od których nadal możemy się wiele nauczyć.

Sawa Fałkowska: Wychodzę z założenia, że doba ma 24 godziny, nie jest więc tak, że żyję tylko aktorstwem, bez problemu znajduję czas na życie prywatne. W wolnych chwilach pływam, jeżdżę konno, podróżuję, chodzę do kina.

- Dziękuję Wam za rozmowę.

Aleksandra Garbecka
Tydzień w Elblągu
2 marca 2009

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...