O każdym z nas

"Hamlet" - reż. Luk Perceval - 16. Międzynarodowy Festiwal Szekspirowski

Festiwal Szekspirowski od ponad dwóch lat zabiegał o przyjazd Luka Percevala, jednego z czołowych reżyserów europejskich. Jego spektakle szekspirowskie cieszyły się wielką sławą, tak więc kiedy organizacja Festiwalu ogłosiła program uświetniony jego "Hamletem", widownia oszalała.

Szaleństwo ustąpiło miejsca konsternacji, gdy okazało się, że akcja spektaklu, reklamowanego jako pokaz wszelkiej dostępnej machinerii scenicznej, miała miejsce w bardzo kameralnej scenerii. Na tle czarnej kurtyny wybuchały potężne emocje. Dominantą scenografii był martwy jeleń, który na początku wydawał się bardzo groteskowy, ale wraz z rozwojem akcji nabierał tragicznego charakteru. Jeleń symbolizuje wszystko to, co piękne i szlachetne: dostojność, niewinność, w mitologiach utożsamiał ludzkiego ducha i mądrość. Ascetycznej scenografii Annette Kurz nadaje to bardzo pesymistycznego wydźwięku.

Charaktery zostały bardzo wyraźnie nakreślone. Najśmielszym i najbardziej udanym pomysłem było rozpisanie postaci Hamleta na dwóch aktorów. Biernego, refleksyjnego i ponurego Josefa Ostendorfa oraz znerwicowanego, agresywnego Jorga Pohla łączył na początku czarny kostium, ale schizofreniczny rozpad osobowości był nieuchronny. Uosobienia pytania „być czy nie być” stały się żywym świadectwem kondycji współczesnego świata: rozdwojonego między podejmowanymi decyzjami a wyznawanymi ideami, między rozumem a uczuciami. Znowu Hamlet stał się gąbką wchłaniającą całą obecną rzeczywistość, co udowodniło, że interpretacja Jana Kotta jest trafna także dziś.

Gertruda nosiła cechy histerycznej ladacznicy, zgrabnie, niczym baletnica (której ruchy naśladowała) lawirowała między dworzanami, jednak mimo dość pejoratywnej kreacji postaci, wciąż rozdarta była między hedonizmem a miłością do syna. Naiwny Poloniusz (doskonała rola Barbary Nüsse) porusza się na wózku inwalidzkim. Jego syn to zupełne przeciwieństwo, to tyran pełen agresji. Różnicę podkreślał też fakt, że Laertes poruszał się na szczudłach.

Papierowa korona na głowach Hamletów i Klaudiusza przypominała o bezwartościowości władzy, ale przecież to nie ona była przedmiotem sporu. „Hamlet” Luka Percevala to dramat z jednej strony rodzinny (co jest silniejsze, miłość do matki czy do ojca?), z drugiej egzystencjalny. Monolog „być, albo nie być” został przepisany na dobitniejsze wyliczenia („mścić się? pozostać biernym? kochać? nie kochać?”), w których zawarte były wszystkie najważniejsze dylematy napotykane przez nas w codziennym życiu. Cały tekst spektaklu był genialnym, odżywczym przepisaniem dramatu przez Feriduna Zaimoglu i Güntera Senkela. Nie można uznać je za wierne, za to jak przekonujące!

Nastrój widowiska budowała też grana na żywo muzyka w wykonaniu zjawiskowego Jensa Thomasa. Jego zaśpiewy i zdolność wydobycia ze strun pianina i gitary akustycznej tego, co najbardziej przejmujące, uczyniły spektakl niezwykłym. Równa gra aktorska i świetna reżyseria uczyniły z „Hamleta” perełkę zasługującą na wielokrotne brawa, ale czy na owację na stojąco? Może siła rażenia spektaklu spowodowana była tym, że „Hamlet” tym razem nie traktował o księciu Danii. Mówił o każdym z nas.

"Hamlet", Thalia Theater w Hamburgu, reżyseria: Luk Perceval 

Anna Dawid
Dziennik Teatralny Trójmiasto
13 sierpnia 2012

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia