O miłości, śpiewająco

48. Festiwal im. Jana Kiepury

Przede wszystkim było o miłości nieszczęśliwej, zaborczej, nierealnej, niespełnionej, wytęsknionej. Ale było też o miłości radosnej i miłości na zawsze i chwilowej, zmiennej. Zabrzmiały też frazy o miłość do sławy, do kariery, oraz do pieniędzy. Było też o miłości do samego siebie - o spektaklu Teatru Rampa "MusicaLove" Jakuba Wociala, wystawionym w szóstym dniu 48. Festiwalu im. Jana Kiepury w Krynicy-Zdroju.

Dzień szósty (14.08.2014) 48. Festiwalu im. Jana Kiepury w Krynicy-Zdroju

Miłość królowała na scenie. I to miłość na wiele sposobów. Najlepiej o tym świadczyły wyśpiewywane słowa: "odtąd wszyscy będą kochać mnie", "tak jakby żegnać się nie przyszło nigdy nam", "nie chcę samotnie żyć", "jak żyć bez ciebie", "dawne życie nie powróci już odkąd cię zdradziłam", "ślub raz brałem, lecz nie wyszło nam".

Przede wszystkim było o miłości nieszczęśliwej, zaborczej, nierealnej, niespełnionej, wytęsknionej. Ale było też o miłości radosnej i miłości na zawsze i chwilowej, zmiennej. Zabrzmiały też frazy o miłość do sławy, do kariery, oraz do pieniędzy. Było też o miłości do samego siebie.

O czym mowa? O spektaklu Teatru Rampa "MusicaLove" Jakuba Wociala, który został wystawiony w czwartek, 14 sierpnia, w szóstym dniu 48. Festiwalu im. Jana Kiepury w Krynicy-Zdroju.

Trzyosobowy balet, soliści o pięknych, bardzo różnych głosach: Ola Bieńkowska, Kasia Łaska, Paulina Janczak, Joanna Węgrzynowska Jakub Wocial i Michał Rudaś, orkiestra pod batutą Tomasza Filipczaka i projekcje filmowe wypełniły festiwalową scenę. Wiele się działo, co wzmocnione oświetleniem laserowym, robiło wrażenie. Ale największą bohaterką tego wieczoru była muzyka: znana, pochodząca z najwspanialszych musicali. Zabrzmiały m.in. piosenki z słynnych produkcji, takich jak: "Bulwar zachodzącego słońca", "Evita", "Jesus Christ Superstar", "Whistle Down The Wind", "Upiór w operze", "Kobieta w bieli" czy "Love Never Dies". Klucz do tego spektaklu był prosty. Wszystkie te utwory, różnych autorów, pochodzące z popularnych musicali miały wspólny mianownik: miłość.

Aktorzy Teatru Rampa pokazali jak powinno się śpiewać songi. Nienaganni muzycznie i dykcyjnie, wykonujący piosenki emocjonalnie i wręcz żarliwie uwiedli publiczność. Potrafili gdy trzeba być liryczni, gwałtowni, słodcy i wręcz bluźnierczy. W pamięci pozostał przede wszystkim mroczny i fascynujący fragment z "Upiora w operze". Ta opowieść o romantycznej nocy rozpalającej uczucia i pomagającej stworzyć muzykę przestrzega nas jednak przed zawiedzioną miłością. Bo ona może nas poprowadzić tam, skąd nie będzie już odwrotu.

Wykonane przeboje utwierdziły tylko w przekonaniu, że zarówno "miłość nigdy nie umiera" jak i, że dobra muzyka jest ciągle na topie. Publiczność krynicka wyczuła to od razu i nie chciała tak łatwo wypuścić artystów. Zgotowała im owację na stojąco i na bis usłyszała partię z "Upiora w operze".

Debiuty, fascynacje, wspomnienia, w których nie brakowało opowieści o wspólnych występach - to tematy pojawiające się w trakcie spotkania Klubu Festiwalowego (14.08). Elżbieta Gładysz w rozmowie z Krystyną Tyburowską i Janem Wilgą pytała niemal o wszystko. Pojawiły się więc opowieści o zagranicznych podróżach artystycznych, a także o minionych festiwalach krynickich. Bo warto wiedzieć, że Krystyna Tyburowska i Jan Wilga - para scenicznych amantów operetkowych sprzed lat, wielokrotnie bywała na festiwalu w Krynicy, bawiąc publiczność swoimi występami. Ale Krystyna Tyburowska, w przeciwieństwie do swojego scenicznego partnera, spełniała się nie tylko w operetkach, ale także w operach. Artystka przyznała, że przygotowanie partii operowej wymaga jednak o wiele więcej wysiłku niż partii operetkowej. Ale i operetka ma swoje trudności. Jest nią moment przejścia od śpiewu do mówienia. Trzeba bardzo uważać, by głos się właśnie w tym momencie nie załamał.

Po spotkaniu Jan Wilga z muszli koncertowej wykonał z towarzyszeniem Krzysztofa Dziurbiela hejnał kiepurowski. Tym razem zabrzmiała "Dziewczyno ty moja". Popołudniu natomiast sala balowa Starego Domu Zdrojowego wypełniła się widzami. A wszystko za sprawą projekcji filmowej, czyli prezentacji opery "Borys Godunow" w inscenizacji Opery Wrocławskiej. Duże zainteresowanie wzbudził też koncert w krynickiej cerkwi p.w. św. Włodzimierza Wielkiego. Wystąpiły dwa chóry: Chór Parafii św. Włodzimierza z Krynicy-Zdroju oraz Męski Kameralny Chór Cerkiewny KLIROS z Gorlic. Zabrzmiała muzyka cerkiewna.

Agnieszka Malatyńska-Stankiewicz
Materiał Teatru
18 sierpnia 2014

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...