O pannie i pięciu kawalerach

"Ożenek" - reż: Adam Orzechowski - Teatr Wybrzeże w Gdańsku

"Ożenek" nie należy do łatwych w inscenizacji sztuk. Zdanie to trąci z pewnością sprzecznością, ponieważ fabuła dramatu zdaje się być lekka, śmieszna i przystępna. Brak w niej górnolotnych myśli, błyskotliwych aluzji, skomplikowanych w swym charakterze postaci. Wszystko wydaje się być proste, bezsporne.

A jednak ten Gogolowski zamysł wymaga reżyserskiego trudu – ponad stuletnie anegdoty o małżeństwie mogą mniej śmieszyć nas – współczesnych. Należy więc uzupełnić komediowy dialog popisową grą aktora, wzbogacić go o scenograficzne detale i zintensyfikować nastrój rywalizacji podstarzałych kawalerów o rękę rozleniwionej panny odpowiednią oprawą muzyczną. Niektóre warunki zostały wykonane, o reszcie jakby zapomniano.

Na scenie znaleźli się znani i lubiani aktorzy gdańskiej sceny (min. Andrzej Grabowski), którzy z giętkością charakterystyczną dla leciwych stażem pracy wcielili się w rolę wyrachowanych amantów. Szczery śmiech budziły pozy i prezentowanie kondycji fizycznej przez niemłodych panów w kolorowych garniturach. Przez krótką chwilę miało się nawet wrażenie, że uczestniczy się w karcianej schadzce kilku mężczyzn, którzy w komiczny sposób obalają i budują własne mity na temat małżeństwa. Dużo przy tym popisów i egoistycznych okrzyków zachwytu nad własnymi osiągnięciami w życiu zawodowym, a także wypowiedzianych poważnym tonem, choć śmiesznych w swej istocie, zastrzeżeń, co do przyszłej ukochanej.

Rozczarowująca pozostała rola kobiet – z wyjątkiem złotowłosej pokojówki, która tanecznymi ruchami zajmowała uwagę widzów bardziej, niż postać Agafii, o której rękę starają się zalotnicy. Ta z kolei, choć błyszcząca strojem, zdawała się być przykuta do czerwonej kanapy, na której przeciągała się w pierwszej scenie spektaklu. Agafia będąc z natury kapryśna i opieszała stawała się momentami zwyczajnie bezczynna. Dopiero końcowe sceny spektaklu (kiedy rozpacza po niedoszłym mężu Iwanie Kuźmiczu, a za chwilę chichocze ze śmiechu i ulgi) pomogły wybrnąć aktorce z opresji bycia drugorzędną w sztuce. 

Sam pomysł reżysera – Adama Orzechowskiego, aby zmierzyć się z żartem i kpiną Gogola, był celny. Związek małżeński w dzisiejszych czasach znaczy niewiele więcej, niż sto lat temu. Być może mniej w nim respektowania zasad lojalności i strachu przed złamaniem obietnicy wierności, ale tyle samo obaw i niewiadomych w odpowiedzi na pytanie „jak to dalej będzie”. W postawie kolorowych strojem bohaterów tkwi odpowiedź na bolączki dzisiejszych świadomych lub mniej świadomych samotników; 40-letnich zabieganych kawalerów i bogatych panien przekładających karierę ponad wszystko. Małżeństwo przeraża ilością kompromisów, długą listą codziennych obowiązków, gromadą nieokrzesanych potomków, stertą brudnych naczyń i wieczornym dudnieniem telewizora w miejsce romantycznych kolacji. Pozostaje pytanie, czy tylko miłością kierować się przy wyborze partnera „na dobre i złe”? Czy jak kawalerowie z dramatu ukraińskiego pisarza patrzeć na związek przez pryzmat zysków i strat? Ile w nas i bohaterach sztuki wyrachowania i sprytu, a ile szczerej roztropności? O ożenek wcale nie tak łatwo…

Justyna Jazgarska
Dziennik Teatralny Trójmiasto
30 października 2009

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...